Podstrony
- Strona startowa
- § Maylunas Andriej & Mironenko Siergiej Mikołaj II i Aleksandra. Nieznana korespondencja
- Mikolaj Marchocki Historia Wojny Moskiewskiej (2)
- Marchocki Mikolaj Historia Wojny Moskiewskiej
- Wasiliadis Mikołaj Tajemnica mierci
- Mikołaj Gogol Martwe dusze
- Verne Juliusz Dwa lata wakacji
- James Clavell Ucieczka
- Gamedec. Obrazki z Imperium. Cz 1 Marcin Sergiusz Przybylek
- McCaffrey Anne Ocaleni Planeta dinozaurow 2 (S
- Huberath Marek S Miasta pod skala
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fruttidimare.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ubrany był w spodenki kąpielowe i wszędzie miał pełno muskułów.— No? — zapytał.— Co to ma znaczyć? Jeszczeście się nie przebrali? Robicie więcej hałasu niż wszystkie inne baraki razem wzięte.Pospieszcie się!— To przez moje łóżko,.— zaczął tłumaczyć ten duży.i 97— Łóżkiem zajmiemy się później —· -powiedział drużynowy— teraz wciągajcie 'kąpielówki.Wszyscy czekają na nas ze zbiórką.— Ja się nie będę rozbierać przy wszystkich! Ja chcę do domu! — zawołał jakiś chłopak i zaczął płakać.— Uspokój siej Paulinie — powiedział drużynowy — przy-ipomnij sobie nasze zawołanie: "„Odwagi!" Poza tym jesteś teraz mężczyzną, a nie małym chłopczykiem.— A właśnie że jestem chłopczykiem! Jestem chłopczykiem! Jestem chłopczykiem! — wrzasnął Paulin i z płaczem zaczął się tarzać po ziemi.— Druhu — powiedziałem — nie mogę włożyć kąpielówek, bo rodzice -zapomnieli dać mi na dworcu walizkę.Drużynowy potarł sobie rękami policzki i powiedział, że na pewno jakiś kolega pożyczy mi kąpielówek.— Nie, mój drogi! — zawołał któryś chłopak.— Mamusiamówiła mi, żebym nie pożyczał swoich rzeczy.— Jesteś chytrus i w nosie mam twoje kąpielówki! — powiedziałem.I buch! — dałem mu w nos.— Kto mi rozwiąże buty? — zapytał jakiś inny chłopak.— Druhu! Druhu! — krzyknął ktoś.— Cały dżem.wyciekł mi do walizki.Co mam robić?A potem zobaczyliśmy, że drużynowego nie ma już w baraku.Kiedy wyszliśmy na dwór, wszyscy byliśmy w kąpielówkach.Jeden fajny chłopak, który nazywa się Benon, pożyczyłmi swoje.Przyszliśmy na zbiórkę ostatni.Było bardzo śmiesznie, bo wszyscy mieli na sobie kąpielówki.Tylko nasz drużynowy nie był w kąpielówkach.Ubrany był w garnitur i krawat, a w ręku trzymał walizkę.Pan Rateau, który akurat z nirn rozmawiał, mówił:— Może jednak zmienisz postanowienie, mój chłopcze? Jestem pewien, że uda ci się wziąć ich w garść.Odwagi!Życie kolonijne, które z Mikołaja i jego przyjaciół uczyni dorosłych mężczyzn, powoli się organizuje.Nawet drużynowy, Gerard Lestouffe, zmienił się od czasu przyjazdu.I chociaż czasem cień zmęczenia mąci jego jasne spojrzenie, to przecież nauczył się panować nad sobą i nie ulegać panice.KąpielW obozie, gdzie jestem na wakacjach, robimy w ciągu dnia mnóstwo rzeczy:Wstajemy o ósmej rano.Gazem się ubieramy i idziemy na zbiórkę.Potem jest gimnastyka — raz dwa, raz dwa — biegniemy się umyć i fajnie się bawimy chlapiąc na siebie wodą.Potem dyżurni lecą po śniadanie i przynoszą masę kanapek — pycha! Szybko połykamy śniadanie i pędzimy do baraków, żeby posłać łóżka, ale nie ścielemy ich tak jak mama w domu — bierzemy prześcieradła i koce, składamy je w kostkę i kładziemy na materacu.Potem są dyżury, zamiatanie terenu, załatwianie sprawunków dla pana Genou, intendenta, a potem biegniemy gazem na zbiórkę i lecimy kąpać się na plażę.Potem znowu jest zbiórkai wracamy do obozu na obiad, który jest pyszny, bo ciągle jesteśmy głodni.Po obiedzie śpiewamy piosenki.A potem trzeba iść na leżakowanie.Leżakowanie nie jest fajne, za to obowiązkowe, nawet jak się znajdzie jakąś wymówkę.W czasie leżakowania drużynowy pilnuje nas i opowiada nam bajki.A potem jest jeszcze jedna zbiórka, idziemy znowu na plażę, kąpiemy się, jest zbiórka i wracamy do obozu na kolację.Po kolacji znowu śpiewamy, czasem przy dużym ognisku, i jeśli nie ;ma nocnych gier, kładziemy się do łóżka i mamy szybko gasić światło i zasypiać.Przez resztę czasu możemy robić, co chcemy.Co do mnie, to najbardziej lubię kąpiel.Idziemy nad morze wszyscy, razem z drużynowymi, i cała plaża jest dla nas.Nie żeby inni nie mogli tam przychodzić, ale jak przyjdą, to zaraz się wjnioszą.Może dlatego, że bawimy się na piasku w mnóstwo rzeczy i strasznie hałasujemy.Ustawiają nas drużynami.Moja nazywa się Sokole Oko; jest nas dwunastu, mamy bardzo fajnego drużynowego, ą nasze za-wołanie to: „Odwagi!" Drużynowy każe nam ustawić się dookoła i mówi: „Dobrze.Tylko proszę bez szaleństw.Macie trzymać się razem i nie odchodzić za daleko od brzegu.Na gwizdek wracacie na plażę.I żeby mi nikogo nie brakowało! Nie wolno pływać pod wodą! Ten, który nie posłucha, za karę nie będzie się kąpał.Zrozumiano? No to biegiem marsz wszyscy do wody!"Drużynowy głośno zagwizdał i wszyscy pobiegliśmy z nim do wody.Była zimna, robiły się na niej fale, o rany, jaka była fajna!A potem żeśmy zobaczyli, że nie wszyscy weszli do wody.Na plaży został jeden chłopak i płakał.To był Paulin, ten, który zawsze płacze i mówi, że chce wracać do domu.— Chodź, Paulin! Chodź! — zawołał nasz drużynowy.— Nie! — krzyknął Paulin.— Ja się boję! Ja chcę do domu! — I rzucił się na piasek krzycząc, że jest bardzo nieszczęśliwy.— Dobrze — powiedział drużynowy.— Zostańcie tu i nigdzie nie odchodźcie, pójdę po waszego kolegę.I drużynowy wyszedł z wody.— Słuchaj, mój mały — powiedział podchodząc do Paulina — nie trzeba się bać.— A właśnie, że trzeba! — zawołał Paulin.— A właśnie, że trzeba!— Nie ma żadnego niebezpieczeństwa — powiedział drużynowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]