Podstrony
- Strona startowa
- Silva Daniel Ostatni szpieg Hitlera
- mein kampf (pl)
- mein kampf
- Adolf.Hitler. .Mein.Kampf.(osloskop.net)
- Heinlein Robert A Kot ktory przenika sciany
- Roz21
- Chmielewska Joanna Autobiografia t 4 (2)
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu (2)
- Pullman Philip Mroczne materie 01 ZÅ‚oty kompas
- Dave Duncan Dar Madrosci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alpha1982.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To, co uderzyło mnie na początku, to trwała jednomyślność publiczności.Prawiewszyscy, którzy brali udział w takich demonstracjach, byli zwolennikami partii.Brak byłodyscypliny i w sumie wyglądało to bardziej na karciane spotkanie niż zgromadzenie ludzi,którzy właśnie przeprowadzali rewolucję.Mówcy robili wszystko, co w ich mocy, abyutrzymać tę pokojową atmosferę.Wygłaszali oni czy jeszcze lepiej, większość z nich czytałaprzemówienia w stylu zręcznego artykułu prasowego czy też rozprawy naukowej unikającwszelkich silnych wrażeń, tu i tam wprowadzano kiepski żart, na których w odpowiedzigentlemani na podium obowiązkowo parskali rubasznym śmiechem - nie głośno, lecz zrezerwą.Po trzech kwadransach takiego zebrania, które przerywane było odgłosem kogośwychodzącego lub brzękiem naczyń noszonych przez kelnerkę, lub też ziewaniem wieluosób spośród słuchaczy, cała publiczność drzemała jakby w rodzaju transu.Na zakończenieprzewodniczący nawoływał do niemieckiej patriotycznej pieśni.Na tym spotkanie kończyło się, każdy śpieszył do wyjścia.Jeden na piwo, inny dokawiarni, a jeszcze inny po prostu na świeże powietrze.Narodowosocjalistyczne spotkania nie były w żaden sposób "pokojowymi".Faledwóch poglądów na świat ścierały się ze sobą i spotkania nie kończyły się przemielaniemnudnej, patriotycznej pieśni, ale fanatycznymi wybuchami popularnej i nacjonalistycznejpieśni.Od początku było ważne, aby na naszych spotkaniach wprowadzić ślepą dyscyplinę iustanowić całkowitą władzę przewodniczącego.A mieliśmy na naszych spotkaniach bojowych przeciwników - zwolenników CzerwonejFlagi.Przychodzili zawsze w zwartych grupach z kilkoma agitatorami pomiędzy sobą i nakażdej twarzy można było wyczytać: "mamy zamiar wszystko dzisiaj wygarnąć!" Zebraniewisiało na włosku i tylko energia przewodniczącego, surowe, szorstkie traktowanie przeznaszą straż, udaremniło intencje naszych przeciwników - ci ostatni mieli powód, aby się nanas złościć.Wybraliśmy czerwień dla naszych plakatów po dokładnym i starannymrozważeniu.Naszą intencją było zirytowanie lewicy, doprowadzenie ich do wściekłości isprowokowanie do przyjścia na nasze spotkania - nie tylko w celu przekonania ich, alerównież po to, aby mieć szansę porozmawiania z nimi.Potem nasi oponenci przystępowali do wygłaszania apeli kierowanych do"świadomego klasowo proletariatu", aby przychodził tłumnie na nasze spotkania i uderzyłswoją "proletariacką pięścią" w "monarchistyczną, reakcyjną agitację" reprezentowaną przeznas.Nasze spotkania były od początku wypełnione robotnikami, jeszcze na trzykwadranse przed ich rozpoczęciem.Przypominały beczkę prochu gotową do wybuchu wkażdej chwili po przytknięciu zapałki.Ale zawsze było odwrotnie.Ludzie przychodzili jakowrogowie, a odchodzili może nie przygotowani do przyłączenia się do nas, ale w każdymrazie w refleksyjnym nastroju i gotowi do krytykowania i badania zgodności naszych doktryn.Wtedy pojawiały się słowa: "proletariusze! unikajcie spotkań nacjonalistycznychagitatorów!" Podobnie niezdecydowaną taktykę można było obserwować w czerwonej prasie.Ludzie stali się ciekawi naszego ruchu.Nagle zmieniła się taktyka stosowana wobecnas i przez pewien okres byliśmy traktowani jak prawdziwi kryminaliści występujący przeciwludzkości.Artykuły, jeden po drugim, głosiły i demonstrowały naszą przestępczość, askandaliczne opowieści sfabrykowane od "a" do "z" miały dokonać tej sztuki.Ale w krótkimokresie czasu nasi wrogowie przekonali się sami, że takie ataki nie przynoszą żadnegoefektu: faktycznie te działania rzeczywiście pomogły skoncentrować ogólną uwagę prosto nanas.Jedyną przyczyną, dla której nigdy nie doszło do rozpędzenia naszych spotkań, byłoniewątpliwie niezwykłe tchórzostwo wykazywane przez przywódców naszych przeciwników.We wszystkich krytycznych chwilach te nikczemne kreatury czekały na zewnątrz na rezultateksplozji.W tym okresie byliśmy zmuszeni przejąć ochronę naszych spotkań we własne ręce;nie można było nigdy liczyć na ochronę ze strony oficjalnych władz.Wprost przeciwnie -doświadczenie wykazało, że one zawsze sprzyjały zakłócającemu elementowi.Jedynymrzeczywistym sukcesem towarzyszącym oficjalnej akcji było rozwiązanie spotkania, czyli jegocałkowite wstrzyma.nie, a to faktycznie było celem i przedmiotem zabiegów naszychprzeciwników, którzy przychodzili, żeby nam przeszkadzać.Tak więc doszliśmy do przekonania, że każde nasze spotkanie, które zależy tylko odochrony policji, przynosi kompromitację organizatorom w oczach mas.Bardzo często garstka stronników stawiała heroiczny opór wściekłemu igwałtownemu tłumowi czerwonych.Tych piętnastu czy dwudziestu mężczyzn pokonano by zpewnością, ale reszta wiedziała dobrze, że najpierw trzy lub cztery razy więcej z nichdostałoby po głowach, a oni nie zamierzali tym ryzykować.Było jasne dla każdego, że rewolucja możliwa była tylko dzięki niszczycielskimmetodom burżuazji, która rządziła naszym narodem.Nawet wtedy byłoby mnóstwo pięści gotowych do obrony niemieckiego narodu, alebrakowało czaszek gotowych do pękania.Jak często widziałem oczy młodych ludzibłyszczące w odpowiedzi wtedy, kiedy wyjaśniałem im istotę ich misji i zapewniałem ich bezprzerwy, że cała mądrość na tej ziemi jest niczym, o ile nie jest zastępowana i chronionaprzez siłę, że łagodne bóstwa pokoju nie mogą poruszać siły, jeżeli nie towarzyszy im bógwojny, i że każdy wielki akt pokoju musi być chroniony i wspomagany przez siłę.W tensposób idea służby wojskowej dotarła do nich w daleko bardziej żywotnej formie - jakorealizacja obowiązku każdego mężczyzny gotowego poświęcić swoje życie, by jego naródmógł żyć wszędzie po wszystkie czasy.Ci młodzi ludzie nie zawiedli!Niczym rój szerszeni rzucili się na przeszkadzających mężczyzn w naszychspotkaniach, nie zważając na przewagę liczebną, nie dbając o rany i krwawą ofiarę,przepełnieni po brzegi wielką ideą, świętą misją, aby oczyścić drogę dla naszego Ruchu.Już w lecie 1920 roku oddziały do utrzymania porządku zaczęły stopniowoprzyjmować określoną formę i do wiosny 1921 roku zostały one podzielone według stopni nakompanie, które znowu zostały podzielone na mniejsze sekcje.To było konieczne, ponieważ w tym czasie nasza działalność i częstotliwość naszychspotkań ciągle wzrastały.Organizacja naszych grup dla utrzymania porządku na spotkaniach posłużyła dowyjaśnienia bardzo trudnego problemu.Do tej pory ruch nie posiadał emblematów partyjnychi flag.Brak tych symboli był mankamentem nie tylko wtedy, także w przyszłości był nie dopomyślenia, ponieważ członkowie partii nie mieli wyróżniających ich znaków członkostwa, aw przyszłości brak pewnych znaków symbolizujących ruch był nie do zaakceptowania.Co najmniej raz w mojej młodości z punktu widzenia uczuć odczułem wyrazniepsychologiczną ważność takiego symbolu.W Berlinie, po wojnie, byłem obecny na masowejdemonstracji marksistów przed królewskim pałacem.Morze czerwonych flag, czerwonychszarf i czerwonych kwiatów dawało zewnętrzny obraz siły temu tłumowi, który oceniłem naokoło sto dwadzieścia tysięcy osób.Czułem i rozumiałem, jak łatwo człowiek na ulicypozostaje pod wrażeniem sugestywnej magii - takiego wspaniałego przedstawienia.Burżuazja jako partia nie reprezentująca żadnego światopoglądu nie miała sztandaru.Jej członkami byli "patrioci " i często pokazywali się w kolorach Rzeszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]