Podstrony
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- Abercrombie Joe Ostateczny argument krolow (CzP)
- Abercrombie Joe Zemsta najlepiej smakuje na zimno
- Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Templariusze (2)
- Anne McCaffrey Piesn krysztalu (2)
- VB.NET Module 4 Object Oriented Design for Visual Basic .NET
- linuxadm (8)
- Pattison Eliot Inspektor Shan Kosciana gora
- May Karol Winnetou t III
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I chciałam się zabrać teraz do tego traktatu o wytopie.Zrobię prze-kład angielski i postaram się skopiować oryginał.To nie jest długie.Ale nie planowa-łam tego na dziś rano. Bardzo się cieszę. powiedział profesor Snider.Pogłaskał ją po głowie i powiódłzadowolonym ojcowskim okiem po obecnych.Ale wyszkolone ucho Joe Alexa przeka-zało do mózgu sygnały, które spowodowały, że uśpione na chwilę dzwoneczki alarmo-we znowu zaczęły dzwonić.Było w tym dialogu, tak prostym i naturalnym w okolicz-nościach, w jakich znajdowali się rozmówcy, coś teatralnego, tak jakby wszystkie te sło-wa musiały zostać wypowiedziane wobec świadków i musiały dotrzeć do ich uszu. Będę bardzo zadowolony, jeżeli rozegrasz przed deszczem, powiedzmy, partię te-nisa, Dorothy. mówił dalej profesor Snider. Nie znam piękniejszej gry dla młodych dziewcząt.Tenis daje siłę, refleks, gracjęsylwetki i wytrzymałość organizmu.A poza tym uczy nas walczyć bez przelewu krwii głosu armat.Cudowna gra! Ja sam, chociaż mam tak niewiele czasu, nigdy jej nie mamdosyć.Zapytaj, dziecko, kogoś z państwa, czy nie miałby ochoty zagrać.Może missPerry? Czy rozegrałaby pani kilka setów z Dorothy?Meryl, która właśnie wstała i zmierzała ku drzwiom, zatrzymała się niezdecydowa-nie. Tak, oczywiście, panie profesorze.to znaczy, Dorothy.z największą przyjemno-ścią.Ale, niestety, nieco pózniej, dobrze? Powiedzmy, o jedenastej, jeżeli chcesz? Mamtrochę pracy teraz.Obiecałam generałowi Somerville owi, że dostarczę mu odbitki fo-103tografii, które wczoraj zrobiłam. spuściła oczy i dokończyła ciszej: chodzi o tęparę Yeti i Ladni.generał chce o nich dzisiaj pisać, a że ma zamiar umieścić w książceilustracje, więc prosił mnie, żebym zrobiła zdjęcia w paru rzutach.Muszę je wywołać,przenieść na papier i wysuszyć trochę w ciemni.To potrwa do jedenastej, pewnie na-wet trochę krócej.Pózniej podrzucę je tylko generałowi do pawilonu i jestem do two-jej dyspozycji, zgoda?Snider zmarszczył brwi i nie powiedział ani słowa.Nikt poza Dorothy, do której byłoskierowane pytanie Meryl, nie poruszył się. O jedenastej? ton Dorothy był niespodziewanie lekki. świetnie, moja kocha-na! Ja mogłabym zagrać teraz powiedziała szybko Karolina. Włożę tylko szorty,wezmę rakietę i zmienię pantofle.Za pięć minut stanę do walki. wstała i roześmiałasię. Co prawda, nie grałam już dwa miesiące i myślę, że rozniesie mnie pani w prochi pył, ale przynajmniej nauczę się czegoś. Dopiero po tej wypowiedzi zaczęłam się bać o wynik! Dorothy także wsta-ła. Wy, europejskie dziewczyny, zawsze jesteście skromne w słowach i uprzejme dlaprzeciwniczek! A pózniej. Po raz pierwszy w życiu nazwano mnie europejską dziewczyną! Karolina roze-śmiała się. Jestem wyspiarką od stu pokoleń! Dorothy ma na myśli Stary Zwiat pospieszył Snider z wyjaśnieniem. Tak czy inaczej, mam jak najgorsze przeczucia, jeśli chodzi o rezultat tego spotka-nia! Karolina szybko wybiegła z pokoju. Zajmę się teraz na krótki przeciąg czasu sprawami domu powiedział półgło-sem Chanda. A pózniej będę do pana dyspozycji.Joe skinął głową.Zatrzymał się przy drzwiach, przepuścił Dorothy i profesora, a póz-niej wraz z Jowettem ruszył przez hall ku drzwiom wyjściowym.Było coraz cieplej.Alexuniósł wzrok.Ani jednej chmurki.Ale nie myślał o pogodzie.Było dokładnie pół dodziesiątej.Już ponad kwadrans generał Somerville znajdował się sam w pawilonie.I chociaż do umówionej chwili, kiedy pan Plumkett miał przekroczyć próg pawilo-nu, brakowało jeszcze trzech godzin, nie można było zlekceważyć tej niewielkiej moż-liwości katastrofy.Ruszyli wokół klombu. Co będziesz robił teraz? Karolina, cała w bieli, ubrana w maleńkie szorty i trzy-mająca w ręce rakietę tenisową, dopędziła ich w połowie alejki obchodzącej klomb. Nie wiem. Joe rozłożył ręce. Szczerze mówiąc, nie mam nic do roboty tu-taj.I to mnie właśnie cieszy.Do dwunastej mogę spacerować spokojnie po parku, czy-tać, przyglądać się twojej białej wojnie z panną Snider.104 Jeżeli rzeczywiście ma pan trochę wolnego czasu. powiedział Jowett czy by-łoby wielką bezczelnością z mojej strony, gdybym.nie zmuszając pana zresztą do prze-rwania spaceru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]