Podstrony
- Strona startowa
- duncan przeznaczenie miecza
- Saul Bellow Dar Humboldta
- Rice Anne Dar wilka
- Deaver Jeffery Dar jezykow
- Duncan Dave Siódmy Miecz 1 Niechętny Szermierz
- Duncan Dave Siódmy Miecz 3 Przeznaczenie Miecza
- Duncan Dave Przeznaczenie miecza (SCAN dal (2)
- Robert Ludlum Krucjata Bourne'a
- Eddings Dav
- Nienacki Zbigniew Dagome Iudex
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nnanji zmarszczył brwi z powątpiewaniem.Na rozkaz Shonsu chętnie stałby na warcie, dopóki nie padłby ze zmęczenia.- Wiem, co mówią sutry, ale uważam, że sytuacja jest wyjątkowa.Obaj potrzebujemy snu bardziej niż czegokolwiek.Nnanji posłusznie skinął głową i życzył mu dobrej nocy.Zdjął buty i okręcił długie nogi kocem.Wkrótce leżał jak mumia, a dwie minuty później chrapał.Jja przytuliła się do Walliego.- Krówka dostała wolne, panie.Jak na nocną niewolnicę nie ma zbyt dużo pracy, prawda?Wallie objął ją mocniej ramieniem.- Istotnie.Dobrze chociaż, że Nnanji nie próbuje wyświadczyć przysługi żadnej kapłance.Kobieta uśmiechnęła się.- Myślę, że uczennica od kogo innego oczekuje zainteresowania.Wallie spojrzał na drugą stronę ogniska.Quili i Garadooi siedzieli bardzo blisko siebie, rozmawiali.o nowych kwaterach dla niewolników?- Hm! Nie zauważyłem.- Pozwoliłam sobie wspomnieć o tym adeptowi Nnanjiemu.On też się nie zorientował.- Wierzę.- Na szczęście lubi budowniczego Garadooiego, który jest pod wielkim wrażeniem uczennicy Quili.Mówi, że do tej pory jej nie dostrzegał.Niewiele czasu spędzał w majątku, odkąd wstąpił do cechu.Wallie pocałował ją w ucho.- Wybaczam ci zuchwałość, niewolnico.Dobra robota!Jja milczała przez chwilę.- Lord Honakura dobrze się bawi, prawda?- Staruszek.- Wallie już chciał powiedzieć: “ma wielki ubaw”, ale ugryzł się w język.- Tak.Jest bardzo zmęczony, ale szczęśliwy.- Zauważyłeś coś jeszcze, panie? Zmieniłeś życie i Nnanjiego.Lord Honakura jest szczęśliwy.A Dzika Ani.- Dałem jej złoto.- Złoto ma niewielką wartość dla niewolnic, panie.Mogą kupić sobie za nie wino albo słodycze, i nic ponadto.Dzięki tobie Dzika Ani zagrała gwardzistom na nosie, a to właśnie podobało się jej najbardziej.- Co sugerujesz, moja droga?- Wszyscy, którzy pomogli w twojej misji, zostają nagrodzeni! Nowicjusz Katanji miał być uczniem swojego ojca, choć wcale tego nie chciał.Rzeczywiście, Katanji nie byłby zachwycony, gdyby przez całe życie musiał tkać dywany.Wallie przypomniał sobie również Briu i jego rodzinę oraz Imperkanniego, który został dowódcą świątynnej gwardii.A Coningu na pewno spotkał się z dawno utraconym synem.- Może masz rację.Chciałbym, żeby tak było.Mam nadzieje, że wyjdziemy żywi z tej przygody, by cieszyć się nagrodami.Jja pocałowała go z uczuciem.Wkrótce leżeli obok siebie.- O czymś myślisz, panie.- Dzisiaj nie myślę o niczym.Nagrody muszą poczekać.Śpij.Pamiętał, że w nocy drżał z zimna, ale Jja otuliła go kocem.Latem Bóg Słońca potrzebował dużo mniej odpoczynku niż Ludzie, zwłaszcza śmiertelnicy tak wyczerpani podróżą, że na twardej ziemi spali zdrowo jak w puchowej pościeli.O świcie ptaki wszczęły harmider, ale zostały zignorowane.Minęła połowa ranka.- Mentorze?Nnanji? Nie.To był głos Katanjiego.Wojownik Shonsu potrafił w jednej sekundzie obudzić się z mocnego snu.- Tak?Wallie ujrzał psotny uśmiech Pierwszego.- Czy mogę mieć zaszczyt przedstawić ci, panie, nowicjusza Matarro, szermierza pierwszej rangi?2- To ja będę zaszczycony, tylko pozwól, że najpierw odszukam zapinkę - powiedział Wallie.Chłopiec stojący obok Katanjiego drgnął zaskoczony na widok rangi wielkiego szermierza.Choć był niewiele starszy od brata Nnanijego, przewyższał go wzrostem i sprawiał wrażenie bardziej dojrzałego.Brązowy od słońca, zdrowy i dobrze odżywiony, nosił pasy i miecz, tatuaż na czole był od dawna wygojony, w przeciwieństwie do zaognionej rany Katanjiego.Matarro nie wyglądał jednak na szermierza.Nie miał kucyka, kiltu ani długich butów.Jedyny strój stanowiła przepaska biodrowa - długi pas białego płótna, którego jeden koniec wisiał z tyłu jak ogon.Wallie spiął włosy, wyplątał się z koca, sięgnął po pasy i miecz.Potem wstał, przywołując na twarz życzliwy uśmiech.Gość, wyraźnie uspokojony, wyjął broń i zasalutował.- Jestem Matarro.Pewnie trzymał miecz, ale dwa gesty wykonał w niewłaściwej kolejności, czego chyba nie zauważył.- Jestem Shonsu.Odpowiadając zgodnie z rytuałem, Wallie spojrzał ponad głową chłopca na molo.Obóz rozbity na końcu doliny zasłaniały gęste krzaki.Gdy statek przybił do brzegu, załoga ujrzała tylko opuszczony kamieniołom i kilka pasących się koni.Nowicjusza Mataro wysłano na zwiad.Jeśli Katanji pierwszy zauważył statek, powinien był obudzić Shonsu albo Nnanjiego, który przez dłuższą chwilę siedział na ziemi zaspany i oszołomiony.Pierwszy oczywiście zaprosił Matarro, żeby poznał jego mentora.Teraz uśmiechał się od ucha do i na widok reakcji gościa.Tymczasem Nnanji zerwał się na równe nogi.- Pozwól, że przedstawię cię adeptowi, nowicjuszu - powiedział Wallie.Mały statek o niebieskim kadłubie i aż trzech białych masztach był wyraźnie przechylony na prawą burtę.Żeglarze znosili drewno po dwóch trapach i składali je na brzegu.Wszelkie głosy zagłuszał ryk wodospadu.- Co to za statek? - zapytał Wallie, kiedy formalnościom stało się zadość.Matarro przebiegł wzrokiem po obozowisku.- Nazywa się Szafir! - pospieszył z odpowiedzią Katanji, zadowolony z siebie.Lord Shonsu przeszył go morderczyni spojrzeniem.- Szafir, panie.- Co was sprowadza w te odludne strony?Chłopak zawahał się, niepewny, ile może ujawnić.Prawdopodobnie nigdy w życiu nie spotkał Siódmego, więc miał prawo być zdenerwowany.Wysoki rangą szermierz mógł wyzwać nawet nowicjusza, jeśli nie spodobał mu się jego wygląd albo sposób mówienia.Gdyby zabił biedaka albo okaleczył, jego czyn byłby niehonorowy, ale całkiem legalny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]