Podstrony
- Strona startowa
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Christie Agatha Wczesne sprawy Poirota (SCAN da
- Christie Agatha ZLo ktore zyje pod sLoncem (2)
- Hyde Christopher Plan Maxwella (SCAN dal 679)
- Carolyn Hart Morderstwo wedlug Agathy Christ (2)
- Christie Agatha Dwanascie prac Herkulesa (SCAN
- Christie Agatha Slonie maja dobra pamiec (SCAN
- Martin T. Bannister Department of the Treasury Blueprint for Actions (2009)
- Latini Brunetto Skarbiec Wiedzy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oczkomarcelka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie przypływał tu żaden kuter.W dużym parterowym domu o płaskim dachu mieściły się biura, do których należało rejestrowanie zapasów i ich wysyłka.Weszli tam.Lokal był pusty.Żadnego dokumentu, jakby archiwa nigdy tu nie istniały.Nie było nawet pędzelka skryby czy zapisanego brulionu.Nic nie wskazywało na to, że pracowali tutaj jacyś skrybowie.-Mentemozis musi być w pobliżu -zasugerował Kem.- Zabójca czuje jego obecność.Pawian obszedł budynek i ruszył w stronę portu.Kem i Pazer podążyli za nim.Gdy małpa podeszła do zniszczonej barki, pięciu niedomytych śmierdzących brodaczy przerwało letarg, w jakim trwali.Byli zbrojni w noże do rozcinania ryb.-Wynoście się stąd.Jesteście nietutejsi.-Czy jesteście ostatnimi mieszkańcami Rakotis?-Wynoście się!-Ja jestem Kem, szef policji.Odpowiadajcie, jeśli nie chcecie mieć kłopotów.-Od Murzynów roi się na południu, nie tutaj.Wracaj, skąd przyszedłeś.-Czy posłuchacie nakazu tu obecnego wezyra? Rybacy wybuchnęli śmiechem.-Wezyr siedzi w swoim biurze w Memfisie! W Rakotis władzą jesteśmy my.-Chcę wiedzieć, co się zdarzyło -rzekł z powagą Pazer.Mężczyzna odwrócił się do kolegów.-Słyszeliście? Ma się za wielkiego sędziego! Myśli, że nas przestraszy swoją małpą.Zabójca miał wiele zalet i jedną wielką wadę: podejrzliwość.Jako oficer policji nie znosił, gdy ktoś szydził z władzy.Jego nagły skok zdumiał przeciwnika.Pawian rozbroił go, gryząc w przegub.Zanim drugi zareagował, ogłuszył go uderzeniem pięści w kark, trzeciego zaś wywrócił, podcinając mu nogi.Kem zajął się dwoma ostatnimi, zbyt słabymi, by stawić mu opór.Szef policji podtrzymał jedynego z tej piątki, który był w stanie mówić.-Czemu miasto opustoszało?-Rozkaz wezyra.-Kto go przekazał?-Jego osobisty wysłannik, Mentemozis.-Spotkałeś go?-Wszyscy go tu znają.Podobno miał wrogów, ale sprawy się ułożyły.Odkąd znów pracuje w sprawiedliwości, jest w doskonałych stosunkach z władzami portu.Ludzie szepczą, że daje im pieniądze, metalowe monety, i że swoim przyjaciołom zapewni bogactwo.Dlatego pilnie słuchają jego poleceń.-Co to za polecenia?-Wrzucić do morza rezerwy wędzonych ryb i natychmiast opuścić Rakotis z powodu zakaźnej choroby.Pierwsi wyruszyli skrybowie, za nimi ludność i robotnicy.-A wy?-Ja i moi koledzy nie wiemy, dokąd się udać.Pawian się niecierpliwił.-Przecież chyba jesteście na żołdzie Mentemozisa?-Nie, my.Łapa pawiana zacisnęła się na gardle rybaka.W oczach Zabójcy była wściekłość.-Tak, tak, czekamy na niego!-Gdzie się schował?-Na moczarach, na zachód stąd.-Dlaczego?-Ma zniszczyć tabliczki i papirusy, które wynieśliśmy z biur administracji.-Kiedy tam wyruszył?-Krótko po zachodzie słońca.Jak wróci, zaprowadzimy go nad wielki kanał i wyruszymy z nim do Memfisu.Obiecał każdemu z nas dom i pole.-A jeśli o was zapomniał?Przerażony rybak spojrzał na Nubijczyka.-To niemożliwe, przysięgał, że.-Mentemozis gwiżdże na przysięgi.To urodzony kłamca.Nigdy nie pracował dla wezyra Pazera.Wsiadaj do łodzi.Płyniemy tam.Jeśli nam pomożesz, będziemy wyrozumiali.Cała czwórka płynęła po na wpół wodnej i na wpół trawiastej przestrzeni.Kem i Pazer straciliby tu orientację.Spłoszone czarne ibisy zrywały się w niebo, po którym w rytm północnego wiatru żeglowały małe krągłe chmurki.Obok łodzi przemykały węże, równie zielone jak morska woda.W tym niegościnnym labiryncie rybak posuwał się naprzód z zadziwiającą pewnością.-Wybieram skróty -wyjaśnił.-Choć on wyruszył znacz- nie wcześniej, dogonimy go, zanim dotrze do głównego kanału, po którym pływają statki transportowe.Kem pomógł mu wiosłować.Pazer obserwował horyzont, a pawian drzemał.Minuty szybko mijały.Wezyr zastanawiał się, czy przewodnik z nich nie zakpił, ale wątpliwości rozwiał spokój Zabójcy.Kiedy stanął na tylnych łapach, wszyscy trzej zaczęli wierzyć, że pościg nie był daremny.Kilka chwil później, w odległości niespełna kilometra od wielkiego kanału, dostrzegli inną łódź.Był w niej jeden tylko pasażer: mężczyzna, którego łysa i różowa czaszka lśniła w słońcu.-Mentemozisie! -wykrzyknął Kem.-Zatrzymaj się, Mentemozisie!Były szef policji wiosłował coraz szybciej, ale odległość między łodziami zmniejszała się nieubłaganie.Pojąwszy, że nie zdoła umknąć, Mentemozis stawił im czoło.Rzucony precyzyjnie oszczep przebił pierś rybaka.Nieszczęśnik przechylił się i wpadł w mokradło.-Stań za mną! -rozkazał Kem wezyrowi.Małpa skoczyła do wody.Mentemozis rzucił drugim oszczepem, celując w Nubijczyka.Ten uchylił się w ostatniej chwili i uniknął grotu.Pazer wiosłował z trudem; wplątał się w gąszcz nenufarów.W końcu wydostał się z niego i znów sunął naprzód.Mentemozis, z trzecim oszczepem w ręku, zawahał się.Kogo zabić najpierw: małpę czy Nubijczyka?Wyłaniający się z wody Zabójca uczepił się dziobu łodzi Mentemozisa i rozkołysał ją, próbując przewrócić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]