Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- 25 K.W. Jeter Trylogia Wojny Łowców Nagród II Spisek Xizora
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- betaki.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podszedł do nich profesor Liskeard i usiadł obok Poirota.- Rozmawiacie o kryminalistach? Powinien pan przejrzeć kodeks karny Hammurabiego, panie Poirot.Tysiąc osiemset lat przed nasza erą.Nader interesujące.Człowiek, którego złapie się na kradzieży podczas pożaru, ma być wrzucony w ogień.Z upodobaniem patrzył przed siebie na elektryczny ruszt.- Są jeszcze starsze prawa, sumeryjskie.Jeżeli kobieta ma męża i powie mu: "Nie jesteś moim mężem", ma być wrzucona do rzeki.Tańsze i prostsze niż sprawa rozwodowa.Jeśli jednak mąż odezwie się w ten sposób do swej żony, musi jej tylko wypłacić pewną miarę srebra.Jego nikt nie wrzuci do rzeki.- Wciąż ta sama historia - powiedziała Alice Cunningham.- Inne prawo dla mężczyzn, inne dla kobiet.- Kobiety, rzecz jasna, bardziej cenią wartość pieniądza - stwierdził profesor w zadumie.- Wie pan - dorzucił - lubię ten lokal.Przychodzę tu prawie co wieczór.Nie muszę za nic płacić.Hrabina to załatwia i bardzo to miłe z jej strony - w zamian, jak powiada, za porady w sprawie dekoracji wnętrza.Tyle że ten wystrój naprawdę nie ma ze mną nic wspólnego - nie wiedziałem, w jakim celu zadaje mi te pytania - i oczywiście ona i jej artysta wszystko pomieszali.Mam nadzieję, że nikt nigdy się nie dowie, że miałem choćby najmniejszy związek z tym paskudztwem.Chybabym tego nie przeżył.Ale to cudowna kobieta, zawsze twierdzę, że jest w babilońskim typie.Babilonki miały głowy do interesów, wie pan.Słowa profesora utonęły w nagłej wrzawie.Doleciało słowo: "Policja", kobiety zerwały się z miejsc, nastąpił nieopisany harmider.Światła zgasły, podobnie jak i ruszt.Za podkład dla tej wrzawy służyły słowa profesora, recytującego ze spokojem dalsze fragmenty praw Hammurabiego.Kiedy światło znów się zapaliło, Herkules Poirot znajdował się już w połowie szerokich schodów.Policjanci przy drzwiach zasalutowali.Wyszedł na ulicę i skręcił za róg.Tam, przyklejony do ściany, stał mały, nieprzyjemnie pachnący człowiek z czerwonym nosem.Odezwał się wystraszonym, ochrypłym szeptem:- Jestem, szefie.Czas na mnie?- Tak.Do roboty.- Kręci się tu kupa glin!- Wszystko w porządku.Wiedzą o panu.- Mam nadzieję, że nie będą się wtrącać?- Nie będą.Jest pan pewien, że poradzi pan sobie z tym zadaniem? To zwierzę jest wielkie i dzikie.- Przy mnie nie będzie dziki - stwierdził mały człowieczek z pewnością siebie.- Nie przy tym, co tu mam! Każdy pies pójdzie przez to za mną do piekła.- W takim razie - oświadczył Herkules Poirot -musi też wyjść za panem z piekła.VINad ranem zadzwonił telefon.Poirot podniósł słuchawkę.- Prosił pan, żebym do pana zadzwonił - odezwał się głos Jappa.- Tak, rzeczywiście.Eh bien?- Żadnych narkotyków.mamy tylko szmaragdy.- Gdzie były?- W kieszeni profesora Liskearda.- Profesora Liskearda?- Pana to też zaskoczyło? Szczerze mówiąc, nie wiem, co o tym myśleć! Był zdziwiony jak dziecko, gapił się na nie, powiedział, że nie ma bladego pojęcia, skąd się wzięły w jego kieszeni i niech mnie licho, ja mu wierzę! Varesco bez trudu mógł mu je podrzucić w ciemnościach.Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś taki jak stary Liskeard bawił się w takie rzeczy.Należy do wszystkich tych nadętych towarzystw, ba, jest związany nawet z Muzeum Brytyjskim! Jedyne, na co wydaje pieniądze, to książki, i to zmurszałe starocie.Nie, on nie pasuje.Zaczynam myśleć, że się w ogóle pomyliliśmy co do tego klubu.tam nigdy nie było narkotyków.- Ależ tak, przyjacielu, były tam tej nocy.Niech mi pan powie, czy nikt nie wyszedł tajnym wyjściem?- Tak, książę Henry Scandenberg i jego koniuszy.zaledwie wczoraj przyjechali do Anglii.Vitamian Evans, minister.To cholerna robota, być ministrem laburzystowskim, tak trzeba uważać! Nikomu nie przeszkadza, że torysowski polityk wydaje pieniądze na hulaszcze życie, bo podatnicy myślą, że to są jego własne pieniądze.ale jeżeli chodzi o laburzystę, to zaraz każdy uważa, że wydaje on jego pieniądze! Co zresztą jest prawdą, mówiąc między nami.Ostatnia wyszła lady Beatrice Viner.pojutrze wychodzi za tego zarozumiałego księcia Leominster.Nie wierzę, żeby ktoś z tego towarzystwa był w to zamieszany.- I ma pan rację.A jednak, narkotyki były w klubie i ktoś je stamtąd zabrał.- Kto?- Ja, mon am! - odrzekł cicho Poirot.Odłożył słuchawkę, przerywając potok słów Jappa.Jednocześnie rozległ się dzwonek u drzwi.Poirot wstał i otworzył.Do pokoju wpłynęła hrabina Rossakoff.- Gdyby nie to, że jesteśmy niestety zbyt starzy, jakże by to było kompromitujące! - wykrzyknęła.- Widzi pan, przychodzę zgodnie z tym, co pan napisał w liście.Zdaje się, że idzie za mną policjant, ale on może poczekać na ulicy.A więc, przyjacielu, w czym rzecz?Poirot z galanterią uwolnił ją od futra z lisów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]