Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Ellroy James Krew to wloczega
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panna Henderson, oparta o burtę, rozmawiała z wysokim mężczyzną o wojskowym wyglądzie.Poirot uśmiechnął się wyrozumiale.Wycofał się do palarni z podobnie przesadną ostrożnością, z jaką ślimak chowa się do swojej muszli.Chwilowo miał pomieszczenie tylko dla siebie, choć - jak słusznie podejrzewał - nie na długo.I rzeczywiście.Za moment wkroczyła pani Clapperton.Świeżo od fryzjera, z platynowoblond lokami chronionymi siateczką, wymasowana, w eleganckim sportowym kostiumie, z miną kobiety, która wie, czego chce i zawsze wybiera rzeczy w najlepszym gatunku, nie patrząc na ich cenę.- John? - zawołała.- Och, dzień dobry, panie Poirot.Widział pan Johna?- Jest na pokładzie, madame.Czy mam.Powstrzymała go ruchem dłoni.- Usiądę tu na chwilę.- Rozsiadła się po królewsku w fotelu naprzeciw Poirota.Z odległości można było jej dać jakieś dwadzieścia osiem lat.Z bliska, pomimo starannego makijażu i artystycznie wyskubanych brwi, wyglądała nie na swoje czterdzieści dziewięć, ale na pięćdziesiąt pięć lat.Miała jasnobłękitne oczy z maleńkimi źrenicami.- Żałowałam, że nie widziałam pana wczoraj na obiedzie - rzekła.- Co prawda, morze było nieco wzburzone.- Precisement[62] - odparł Poirot z niechęcią.- Na szczęście na morzu świetnie się czuję.Mówię “na szczęście”, ponieważ mam słabe serce i choroba morska pewnie by mnie dobiła.- Ma pani słabe serce, madame?- Ach, muszę bardzo na siebie uważać.Nie wolno mi się męczyć.Wszyscy lekarze tak mówią.- pani Clapperton wdała się w rozprawę na nader interesujący ją temat własnego zdrowia.- Biedny John, robi co może, żeby powstrzymać mnie od nadmiaru aktywności.Żyję bardzo intensywnie, panie Poirot, jeśli pan wie, co chcę powiedzieć.- Tak, wiem.- Zawsze mi mówi: “Mniej ruchu, Adeline”.Ale ja tak nie potrafię.Życie należy przeżyć aktywnie.Przyznam się, że jako dziewczyna w czasie wojny zapracowywałam się na śmierć w szpitalu.Słyszał pan o moim szpitalu? Naturalnie, miałam pielęgniarki i siostry przełożone, ale tak naprawdę, prowadzenie szpitala było tylko na mojej głowie - westchnęła.- Droga pani, podziwiam pani energię - odparł nieco automatycznie Poirot.Pani Clapperton zaśmiała się jak trzpiotka.- Wszyscy powtarzają, że jestem taka młoda! To absurdalne! Nigdy nie udawałam, że mam mniej niż czterdzieści trzy lata.Ale wielu nie chce w to uwierzyć.Mówią: “Jesteś taka pełna życia, Adeline”.Ale, panie Poirot, co by z nami było, gdybyśmy nie żyli?- Bylibyśmy martwi - odparł Poirot.Pani Clapperton zmarszczyła brwi.Odpowiedź nie spodobała się jej.“Usiłuje być dowcipny”, pomyślała.Wstała i powiedziała chłodno:- Muszę znaleźć Johna.Wychodząc, w drzwiach upuściła torebkę, która otworzyła się i cała zawartość rozsypała się po podłodze.Poirot rzucił się na ratunek.Zbieranie szminek, kosmetyczek, papierośnicy, zapalniczki i innych przedmiotów trwało kilka minut.Pani Clapperton podziękowała grzecznie za pomoc, rozejrzała się po pokładzie i powiedziała:- John.Pułkownik Clapperton rozmawiał jeszcze z panną Henderson.Na dźwięk swojego imienia odwrócił się i podszedł do żony.Pochylił się nad nią opiekuńczo.Czy leżak jest dobrze ustawiony? Czy nie byłoby lepiej.Odnosił się do niej z delikatnością i kurtuazją.Widać było, że pani Clapperton to uwielbiana żona, psuta przez uwielbiającego męża.Panna Ellie Henderson patrzyła na morze wzrokiem pełnym oburzenia.Poirot, stojąc w drzwiach palarni, obserwował całe towarzystwo.Nagle jakiś drżący głos za nim powiedział:- Gdybym był mężem tej baby, potraktowałbym ją siekierą.Staruszek, przez młodsze towarzystwo na statku zwany popularnie Dziadkiem Plantatorem, podszedł powłócząc nogami do baru.- Whisky z wodą sodową, chłopcze - zawołał.Poirot pochylił się, by podnieść jakąś kartkę, która zapewne wypadła z torebki pani Clapperton.Był to fragment recepty na środek zawierający naparstnicę.Włożył ją do kieszeni, z zamiarem oddania przy okazji właścicielce.- Tak - ciągnął temat staruszek.- Ta kobieta to trucizna.Pamiętam taką jak ona w Punie, w osiemdziesiątym siódmym roku.- Czy tamtą ktoś potraktował siekierą? - zaciekawił się Poirot.Staruszek ze smutkiem pokręcił głową.- W ciągu roku zadręczyła męża na śmierć.Clapperton nie powinien dawać się wodzić za nos.Zanadto pozwala jej stawiać na swoim.- Bo ona trzyma rękę na kasie - zauważył poważnie Poirot.- Ha, ha! - zachichotał mężczyzna.- Ładnie pan to podsumował: trzyma rękę na kasie.Ha, ha!Do palami wpadły dwie dziewczyny, jedna okrągło lica i piegowata, z rozburzonymi ciemnymi włosami, druga również piegowata, z kasztanowatymi lokami.- Oto ratunek! Oto ratunek! - zawołała Kitty Mooney.- Zamierzamy z Pam wyzwolić pułkownika Clappertona.- Od jego żony - wysapała Pamela Cregan.- On jest słodki.- A ona po prostu okropna! Na nic mu nie pozwala! - wykrzykiwały dziewczyny jedna przez drugą.- A jak nie jest z nią, to zaraz go dopada ta Henderson.- Całkiem miła.Ale okropnie stara.Wybiegły, chichocząc i wołając:- Oto ratunek!Wyzwolenie pułkownika Clappertona nie było jednorazowym porywem, ale zaplanowaną akcją, co okazało się tego samego dnia wieczorem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]