Podstrony
- Strona startowa
- Huelle Pawel Mercedes Benz (SCAN dal 852)
- Conrad Joseph Zlota strzala (SCAN dal 767)
- Amis Martin Strzala Czasu (SCAN dal 749) (2
- Ken Kesey Lot Nad Kukulczym Gniazdem
- Carey Jacqueline 01 Strzala Kusziela
- Kesey Ken Lot nad kukulczym gniazdem
- Joseph Conrad Zlota strzala
- Lackey Mercedes Dixon Larry Trylogia wojen magow 2 Bialy Gryf
- Mercedes Lackey Zwiastun Burzy
- Dikotter Frank Wielki głód
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DokÅ‚adnie w tej chwili zawiodÅ‚y TaliÄ™ osÅ‚ony myÅ›li i przejmujÄ…ce uczucie obawy, bijÄ…ce od chÅ‚opca, wywoÅ‚aÅ‚o w niej mdÅ‚oÅ›ci, kiedy staraÅ‚a siÄ™ zmusić je, by wróciÅ‚y na miejsce.UdaÅ‚o jej siÄ™ to zaledwie w poÅ‚owie i wciąż zdeÂnerwowanie dziecka docieraÅ‚o do niej wyraźnie, podczas gdy oni zbierali siÄ™ do odejÅ›cia.- Rozumiem z tego, że powinniÅ›my uzupeÅ‚nić nasze zapasy teraz i zaczekać do jutra rana.- Mniej wiÄ™cej.- Ha, nie zgadzam siÄ™; zamknijmy wszystko tutaj i ruÂszajmy.Wyraźnie wyczuwaÅ‚a jego dezaprobatÄ™, gdy posuwali siÄ™ Å›ladem chÅ‚opca, przycupniÄ™tego jak kukieÅ‚ka na grzbiecie olbrzymiego, grubokoÅ›cistego konia, który przywykÅ‚ raczej do pÅ‚uga niż do jazdy pod wierzchem.- PozwoliÅ‚aÅ› chÅ‚opcu sobÄ… powodować - odezwaÅ‚ siÄ™ w koÅ„cu, gdy zostawiali za sobÄ… Å›lad wzbitych w powietrze przez chirra i Towarzyszy liÅ›ci.- To nieprawda.Zatruta studnia w tych stronach to poÂważna sprawa.Wskazuje, że sprawy wymknęły siÄ™ spod konÂtroli.ChciaÅ‚byÅ› wziąć na swoje sumienie zabitych z powodu tego, że zmarudziliÅ›my jeden dzieÅ„, kupujÄ…c zapasy? - Jej szept zabrzmiaÅ‚ gniewnie.WzruszyÅ‚ ramionami.- Moja opinia nie ma znaczenia.Ty wydajesz rozkazy.ZawrzaÅ‚ w niej gniew.Ostatnimi czasy spierali siÄ™ czÄ™sto, czasami przemieniaÅ‚o siÄ™ to w coÅ› wiÄ™cej niż spór.Kris nieÂkiedy wydawaÅ‚ siÄ™ oponować, kierujÄ…c siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie uporem.- Ty Å‚otrze! - wyrzuciÅ‚a z siebie, gdy uÅ›wiadomiÅ‚a sobie powody jego zachowania.ChÅ‚opiec obejrzaÅ‚ siÄ™ za sieÂbie z przestrachem.ZniżyÅ‚a gÅ‚os.- Sprzeciwiasz mi siÄ™, by siÄ™ przekonać, czy mnÄ… można powodować, prawda?UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ smÄ™tnie.- Wybacz, kochana.Takie miÄ™dzy innymi otrzymaÅ‚em rozkazy; wÅ‚Ä…cznie z fabrykowaniem uczuć, ponieważ mogÄ… je odbierać twe zmysÅ‚y.Musisz sobie to uÅ›wiadomić, że kto jak kto, ale twój mentor mógÅ‚by najÅ‚atwiej znieksztaÅ‚cać twoÂje decyzje.Jednak teraz wiesz już.- Czy mógÅ‚byÅ› zaprzestać przyprawiać mnie o ból gÅ‚oÂwy - ucięła cierpko.- Teraz musimy zająć siÄ™ naszymi obowiÄ…zkami.- MogÅ‚aÅ› wykorzystać tam swój Dar - powiedziaÅ‚, gdy już udaÅ‚o im siÄ™ poÅ‚ożyć na swym posÅ‚aniu.Mieli za sobÄ… dÅ‚ugÄ…, trudnÄ… jazdÄ™ w bezksiężycowÄ…, mroźnÄ… noc, zanim dotarli do Stanicy po zaÅ‚agodzeniu waÅ›ni.Mnóstwo czasu strawili na dyplomatycznych zabiegach.- Wciąż.wciąż jeszcze nie udaÅ‚o mi siÄ™ rozwiÄ…zać proÂblemów etycznych - odparÅ‚a, cedzÄ…c sÅ‚owa powoli.- Posiadanie Daru i lawina ludzkich uczuć, walÄ…cych siÄ™ na mojÄ… gÅ‚owÄ™, już wystarczy.NaprawdÄ™ wciąż jeszcze nie wiem, w jakiej sytuacji usprawiedliwione jest użycie Daru.- Do licha.A gdyby tylko w ten sposób można byÅ‚o uporać siÄ™ z tÄ… waÅ›niÄ…? Jak postÄ…piÅ‚abyÅ› wtedy? - Kris byÅ‚ zaniepokojony.BaÅ‚ siÄ™, że jeÅ›liby w nagÅ‚ym wypadku jedyÂnym wyjÅ›ciem byÅ‚o użycie jej Daru, mogÅ‚aby nie zrobić nic.RozważajÄ…c zaÅ› ofensywne jego wykorzystanie, możliwość tego, że palcem nie kiwnie, byÅ‚a jeszcze wiÄ™ksza.- Nie mam pojÄ™cia.- OparÅ‚a gÅ‚owÄ™ na jego ramieniu i dÅ‚ugo milczaÅ‚a.- Jedyni ludzie, o których wiem, że sÄ… uczuleni na EmpatiÄ™, to Uzdrowiciele, a oni nigdy nie sÄ… stawiani w sytuacjach, z jakimi ja siÄ™ muszÄ™ mierzyć.Gdzie leży granica?WestchnÄ…Å‚ i przytuliÅ‚ jÄ… do siebie.Jedynie w ten sposób mógÅ‚ dodać jej otuchy.- Ja też nie wiem, ptaszyno.Po prostu nie wiem.Kris przytuliÅ‚ obolaÅ‚Ä… gÅ‚owÄ™ do zimnego, kamiennego okapu nad kominkiem w Stanicy.Miniony dzieÅ„ nie należaÅ‚ do udanych.PogÅ‚oski o Talii rozprzestrzeniÅ‚y siÄ™ już wszÄ™Âdzie.Choć nie po raz pierwszy odwiedzili Pole Langenów, mieszkaÅ„cy osady odnieÅ›li siÄ™ do niej nieufnie, z lekkÄ… obawÄ…, nierzadko zakÅ‚adajÄ…c talizmany strzegÄ…ce przed zÅ‚ym okiem.Najwyraźniej nie dowierzali jej wyrokom i zdolnoÅ›ciom.Talia nic nie daÅ‚a po sobie poznać: byÅ‚a pewna siebie, inteligentna, sprawiaÅ‚a wrażenie, że można jej ufać bez zaÂstrzeżeÅ„, pomimo tego - o czym Kris wiedziaÅ‚ - że aż trzÄ™sÅ‚a siÄ™ w Å›rodku od chwili, gdy przekroczyli bramy mieÂÅ›ciny.Takim sytuacjom musiaÅ‚a stawić czoÅ‚o raz po raz, za każÂdym razem, gdy wjeżdżali do kolejnej osady.PoczuÅ‚ na swym ramieniu dÅ‚oÅ„ Talii.- To mnie powinna rozboleć od tego gÅ‚owa - powieÂdziaÅ‚a cicho - a nie ciebie.- Do kroćset, chciaÅ‚bym, byÅ› mi pozwoliÅ‚a coÅ› z tym zrobić.- Co? Co możesz na to poradzić? Zrobić im wykÅ‚ad? MuszÄ™ zdobyć ich zaufanie, muszÄ™ podbić ich serca tak, by ich nieufność oÅ›mieszyÅ‚a ich we wÅ‚asnych oczach.- MógÅ‚bym postarać siÄ™, by wyglÄ…daÅ‚o na to, iż to ja przewodzÄ™.- Och, co za znakomity pomysÅ‚.A wtedy zacznÄ… siÄ™ natychmiast gÅ‚owić, czy ja nie powodujÄ™ tobÄ… jak kukieÅ‚kÄ…- odparÅ‚a z goryczÄ… w gÅ‚osie.- Wtedy mógÅ‚bym stanąć w twojej obronie, do kroćset!- odpowiedziaÅ‚ równie gniewnie.Wlepili w siebie rozgnieÂwane oczy jak dwa rozÅ‚oszczone koty.SpuÅ›ciwszy wzrok, Talia rozÅ‚adowaÅ‚a napiÄ™cie.Kris poszedÅ‚ za jej spojrzeniem i ujrzaÅ‚, jak kurczowo zaciska dÅ‚onie w pięści.- Do licha.ZamierzaÅ‚am ciÄ™ tylko pokrzepić - powieÂdziaÅ‚a zmartwiona.- O bogowie, przez to, że moje osÅ‚ony sÄ… takie kapryÅ›ne, i wciąż muszÄ™ sobie radzić z tÄ… samÄ… sytuacjÄ…, jestem jak zbyt wysoko nastrojona struna harfy.Kris z wysiÅ‚kiem rozluźniÅ‚ napiÄ™te mięśnie i wÅ‚asne, zwiÂniÄ™te w pięści dÅ‚onie.- Nie powinienem ciÄ™ prowokować.Musisz stawić temu czoÅ‚o i wygrać bez niczyjej pomocy.Lecz, wziÄ…wszy pod uwagÄ™ nasze uczucia, obojgu nam daje siÄ™ to we znaki, i trudÂno mi jest poskromić chęć przyjÅ›cia z pomocÄ….- To dlatego ciÄ™ kochani, pawiu - powiedziaÅ‚a, ujmuÂjÄ…c jego twarz w obie rÄ™ce i caÅ‚ujÄ…c go.- I, na Niebiosa! Czekajże no.to byÅ‚ taki zÅ‚y dzieÅ„.ZupeÅ‚nie wyleciaÅ‚o mi z gÅ‚owy!WlepiÅ‚ w niÄ… zaintrygowany wzrok, gdy wybiegÅ‚a ze StaÂnicy, by za chwilÄ™ wrócić, strzepujÄ…c z ramienia Å›nieg.- SchowaÅ‚am to do sakwy przy siodle, by nie zapoÂmnieć, i masz ci los, zapomniaÅ‚am! - Wcisnęła mu w dÅ‚oÅ„ malutkie zawiniÄ…tko.- Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Urodzin.- Jak siÄ™ tego.- ByÅ‚ zaskoczony.- Ja.- Rozpakuj, gÅ‚uptasie! - WydawaÅ‚a siÄ™ niezwykle z siebie zadowolona.ByÅ‚a to obrÄ…czka, dokÅ‚adnie taka sama jak ta, którÄ… spreÂzentowaÅ‚ jej przed kilku miesiÄ…cami.- Ja.- Wzruszenie Å›cisnęło go za gardÅ‚o.- Nie zaÂsÅ‚użyÅ‚em na to.- A juÅ›ci! ZasÅ‚użyÅ‚eÅ› na tuzin takich i wiÄ™cej, pomimo ponawiania przez ciebie raz na tydzieÅ„ prób zmuszenia mnie, bym ciebie ubiÅ‚a.- Tylko raz na tydzieÅ„? - rzekÅ‚ i zdobyÅ‚ siÄ™ na uÅ›miech.- Poprawiasz siÄ™, albo ja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]