Podstrony
- Strona startowa
- Huelle Pawel Mercedes Benz (SCAN dal 852)
- Conrad Joseph Zlota strzala (SCAN dal 767)
- Amis Martin Strzala Czasu (SCAN dal 749) (2
- Ken Kesey Lot Nad Kukulczym Gniazdem
- Carey Jacqueline 01 Strzala Kusziela
- Kesey Ken Lot nad kukulczym gniazdem
- Joseph Conrad Zlota strzala
- Lackey Mercedes Dixon Larry Trylogia wojen magow 2 Bialy Gryf
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci
- Asimov Isaac Narodziny Fundacji (SCAN dal 10
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frenetic.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- O bogowie, przez to, że moje osÅ‚ony sÄ… takie kapryÅ›ne, i wciąż muszÄ™ sobie radzić z tÄ… samÄ… sytuacjÄ…, jestem jak zbyt wysoko nastrojona struna harfy.Kris z wysiÅ‚kiem rozluźniÅ‚ napiÄ™te mięśnie i wÅ‚asne, zwiÂniÄ™te w pięści dÅ‚onie.- Nie powinienem ciÄ™ prowokować.Musisz stawić temu czoÅ‚o i wygrać bez niczyjej pomocy.Lecz, wziÄ…wszy pod uwagÄ™ nasze uczucia, obojgu nam daje siÄ™ to we znaki, i trudÂno mi jest poskromić chęć przyjÅ›cia z pomocÄ….- To dlatego ciÄ™ kochani, pawiu - powiedziaÅ‚a, ujmuÂjÄ…c jego twarz w obie rÄ™ce i caÅ‚ujÄ…c go.- I, na Niebiosa! Czekajże no.to byÅ‚ taki zÅ‚y dzieÅ„.ZupeÅ‚nie wyleciaÅ‚o mi z gÅ‚owy!WlepiÅ‚ w niÄ… zaintrygowany wzrok, gdy wybiegÅ‚a ze StaÂnicy, by za chwilÄ™ wrócić, strzepujÄ…c z ramienia Å›nieg.- SchowaÅ‚am to do sakwy przy siodle, by nie zapoÂmnieć, i masz ci los, zapomniaÅ‚am! - Wcisnęła mu w dÅ‚oÅ„ malutkie zawiniÄ…tko.- Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Urodzin.- Jak siÄ™ tego.- ByÅ‚ zaskoczony.- Ja.- Rozpakuj, gÅ‚uptasie! - WydawaÅ‚a siÄ™ niezwykle z siebie zadowolona.ByÅ‚a to obrÄ…czka, dokÅ‚adnie taka sama jak ta, którÄ… spreÂzentowaÅ‚ jej przed kilku miesiÄ…cami.- Ja.- Wzruszenie Å›cisnęło go za gardÅ‚o.- Nie zaÂsÅ‚użyÅ‚em na to.- A juÅ›ci! ZasÅ‚użyÅ‚eÅ› na tuzin takich i wiÄ™cej, pomimo ponawiania przez ciebie raz na tydzieÅ„ prób zmuszenia mnie, bym ciebie ubiÅ‚a.- Tylko raz na tydzieÅ„? - rzekÅ‚ i zdobyÅ‚ siÄ™ na uÅ›miech.- Poprawiasz siÄ™, albo ja.Nie zapomniaÅ‚am o Å›wieżej parze przepiórek, placku miodowym i butelce wybornego wina.- Objęła go, stanęła na palcach i pocaÅ‚owaÅ‚a w sam koniuszek nosa, - Zatem urzÄ…dzimy prawdziwe obchody Dnia Urodzin, czy nie?ZbliżaÅ‚a siÄ™ mieÅ›cina, która napawaÅ‚a jÄ… najwiÄ™kszym lÄ™Âkiem - Struga Hevena.W ciÄ…gu caÅ‚ej podróży nie przydarzyÅ‚ siÄ™ im tak piÄ™kny, zimowy dzieÅ„.Mroźne powietrze byÅ‚o krystalicznie przejrzyÂste, a Å›wiatÅ‚o sÅ‚oÅ„ca tak czyste, że wydawaÅ‚o siÄ™ biaÅ‚e.BezÂchmurne, intensywnie bÅ‚Ä™kitne niebo stanowiÅ‚o piÄ™kne tÅ‚o dla pozbawionych liÅ›ci biaÅ‚ych gaÅ‚Ä™zi zagajnika brzozowego, przez który jechali.Leżący na ziemi Å›nieg iskrzyÅ‚ siÄ™.Czyste, szczypiÄ…ce powietrze smakowaÅ‚o niemal jak oziÄ™bione wino.Talia poczuÅ‚a siÄ™ pokrzepiona tak pogodnym dniem, nie miaÅ‚a powodu myÅ›leć, że mieszkaÅ„cy Strugi Hevena okażą siÄ™ gorsi od innych, z którymi miaÅ‚a dotÄ…d do czynienia.Nie wiadomo byÅ‚o nawet, czy ktokolwiek poza starym skÄ…pcem i jego żonÄ… przypomni sobie jÄ… albo to, że dopuÅ›ciÅ‚a, by przeżywane trudÂnoÅ›ci osobiste odciÄ…gnęły jej uwagÄ™ od czegoÅ›, co mogÅ‚o siÄ™ rozwinąć w poważnÄ… sytuacjÄ™.Znajdowali siÄ™ o kilka mil od Strugi Hevena, kiedy Talia zderzyÅ‚a siÄ™ nagle z prawdziwÄ… Å›cianÄ… strachu, bólu i wÅ›cieÂkÅ‚oÅ›ci.ZakoÅ‚ysaÅ‚a siÄ™ w siodle i aż poszarzaÅ‚a na twarzy, gdy Kris rzuciÅ‚ siÄ™, by podtrzymać jÄ… w siodle.Kiedy przyszÅ‚a do siebie, czuÅ‚a siÄ™ jak po uderzeniu mÅ‚otem bojowym.Kris podtrzymywaÅ‚ jÄ… w dalszym ciÄ…gu, nie dopuszczajÄ…c, by zleciaÅ‚a z siodÅ‚a.- Krisie - wydyszaÅ‚a.- SiÄ™gnij Wzrokiem do StruÂgi Hevena.Teraz ona musiaÅ‚a go podtrzymywać, podczas gdy wproÂwadzaÅ‚ siÄ™ w gÅ‚Ä™boki trans.W jej gÅ‚owie wciąż jeszcze rozÂbrzmiewaÅ‚o echo straszliwego żalu i gwaÅ‚townych uczuć, z którymi siÄ™ zderzyÅ‚a, by je uciszyć oddychaÅ‚a gÅ‚Ä™boko, wciÄ…ÂgajÄ…c dÅ‚ugie hausty mroźnego powietrza.Zatrzasnęła osÅ‚ony myÅ›li, które po raz pierwszy zamknęły siÄ™ z peÅ‚nÄ… siÅ‚Ä….WydawaÅ‚o siÄ™, że Kris ledwo pogrążyÅ‚ siÄ™ w transie, a już wydobywaÅ‚ siÄ™ z niego w wielkim poÅ›piechu, mrugajÄ…c zdeÂzorientowany powiekami.- Północni najeźdźcy.- powiedziaÅ‚ z wysiÅ‚kiem, a jeÂgo myÅ›li wciąż jeszcze tonęły w wywoÅ‚anej transem mgle -.w jaki sposób przedarli siÄ™ przez Å»ale.- Eto licha! A najbliższa pomoc oddalona jest o dwa dni jazdy.Ilu?- PiÄ™tnastu, może dwudziestu.- Niezbyt wielu jak dla nas.Nie wydaje mi siÄ™.- MiaÅ‚em nadziejÄ™, że nie bÄ™dziesz musiaÅ‚a oglÄ…dać walÂki podczas caÅ‚ej praktyki - powiedziaÅ‚ z wahaniem.ZeskoczyÅ‚a z grzbietu Rolana i po skrzypiÄ…cym Å›niegu podeszÅ‚a do chirra.- Nie mamy wyboru.Musimy siÄ™ tym zająć.- Talio, ja jestem zwykÅ‚ym Heroldem, lecz ty jesteÅ› jedynym Osobistym Królowej, jakiego mamy.- A także lepszym Å‚ucznikiem od ciebie - powiedziaÅ‚a krótko i, wyciÄ…gnÄ…wszy spoÅ›ród jego bagaży miecz i sztylet, podaÅ‚a mu je ponad kudÅ‚atym grzbietem chirra.- JeÅ›li to ma poprawić twoje samopoczucie, obiecujÄ™ nie dopuÅ›cić do walki wrÄ™cz, chyba że nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚a innego wyjÅ›cia.Jednak przekazaÅ‚eÅ› mi dowództwo i o ile nie zmienisz zdania - idÄ™.DziesiÄ™ciu czy piÄ™tnastu to niezbyt wiele dla nas obojga, lecz dla jednego mogÅ‚oby okazać siÄ™, że jest ich zbyt dużo.- Dobrze.- Kris przypasaÅ‚ swÄ… broÅ„, a Talia odproÂwadziÅ‚a chirra na pobocze drogi.Przy wtórze skrzypiÄ…cego Å›niegu ukryÅ‚a je w wiecznie zielonej gÄ™stwinie, poza zasiÄ™Âgiem wzroku z drogi, i tam spÄ™taÅ‚a je mocno; uderzyÅ‚ jÄ… w nozdrza zapach zgniecionego igliwia.WróciÅ‚a tÄ… samÄ… droÂgÄ…, rozbijajÄ…c Å›nieżne grudy na puch i zacierajÄ…c Å›lady stóp gaÅ‚Ä™ziÄ….PoÅ‚ożyÅ‚a dÅ‚oÅ„ w rÄ™kawicy na szyi Rolana, który staÅ‚ owiaÂny parÄ… wÅ‚asnego oddechu w zimnym powietrzu.- Powiedz im, by poczekaÅ‚y tam do wieczora, kochany - wymamrotaÅ‚a.- JeÅ›li nie wrócimy, mogÄ… siÄ™ zerwać i wrócić do wioski, którÄ… odwiedziliÅ›my ostatnio.Rolan parsknÄ…Å‚, kÅ‚Ä™by pary buchnęły i zawisÅ‚y przed jego nozdrzami, po czym wpatrzyÅ‚ siÄ™ nieruchomym wzrokiem w zielonÄ… gÄ™stwinÄ™.- Gotowy? PodrzuciÅ‚ Å‚bem.- A ty? - SpojrzaÅ‚a na Krisa, który czekaÅ‚ z pobladÅ‚Ä… twarzÄ… i posÄ™pnym wyrazem na mocno zaciÅ›niÄ™tych ustach.- Lepiej poÅ›pieszmy siÄ™
[ Pobierz całość w formacie PDF ]