Podstrony
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- Witkiewicz Stanislaw Ignacy Mister Price czyli Bzik Tropika
- Markert Wojciech Generał brygady Stanisław Franciszek Sosabowski 2012r
- Grzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (SCAN dal 1
- Pagaczewski Stanislaw Porwanie profesora Gabki (3)
- Pagaczewski Stanislaw Misja profesora Gabki
- Open Office Podrecznik
- Herrmann Hors Jan Pawel II zlapany za slowo
- Frank J. Williams, William D. Pederson Lincoln Lessons, Reflections on America's Greatest Leader (2009)
- Bulyczow Kir Pieriestrojka w Wielkim Guslarze scr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vader.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest tylko jedno ograniczenie, że oba osobniki muszą być tej samej płci.Ja właśnie jestem, to znaczy byłem starszym czasowym wypuczni numer siedem tego Chronobusa, którym ten nicpoń Hipperkorn podróżował sobie do epoki jaskiniowej i kiedy nie miałem wachty, podczas mego snu.ten kretyn, zobaczywszy jakąś dziewczynę w kostiumie kąpielowym, wyskoczył z maszyny…TARANTOGA: Wielkie nieba! Zaczynam rozumieć…GOŚĆ: Czy powiedział panu o Hrapsodrorze?TARANTOGA: Nie.GOŚĆ: Jak długo tu już jest?TARANTOGA: Około godziny…GOŚĆ: I czy nie mam racji mówiąc, że to zupełnie wyjątkowy kretyn?! Przecież to jest ze wszystkiego najważniejsze!! Ten Hrapsodror, to jest Nan, panie profesorze, który akurat przesiadł się z dwoma innymi, kiedy Nowakowi zachciało się lecieć za rozebranym kociakiem! I on teraz siedzi we mnie, a właściwie nie we mnie, tylko między nami dwoma.TARANTOGA: Czy to znaczy, że on… że ów Nan znajduje się w waszym ciele?GOŚĆ: Zaraz i to postaram się wyjaśnić, ale tylko w dwu słowach, bo nie ma czasu! Pranfoss doszedł tej swojej metody wcielania i wycielania dowolnych osobowości właśnie dzięki badaniu Nanów.On był psychiatrą–nanologiem.Na—nowie robią coś podobnego od milionów lat: przekazują wzory swych osobowości.Wygodnie jest im użyć jako przewodnika, jako pośredniczącego medium, mózgu ludzkiego, ze względu na pole bioapazytowe.które wytwarza się wokół corpus callosum… Nie mogę się wdawać w szczegóły! Ten Hrapsodror siedzi we mnie.w postaci niejako utajonej, jakby — bo ja wiem? — jakieś straszne zarazki siedziały w utajonej postaci w ciele człowieka.Ale on nie wytrzyma tak długo, czuję to, przecież ja się z nim męczę już od szeregu tygodni!TARANTOGA: Kim pan jest właściwie? Technikiem? Uczonym?GOŚĆ: To są u nas pojęcia wymienne.W kilku słowach: w naszym społeczeństwie decyduje o losie człowieka ranga intelektualna.Ludzie wartościowi, o zdolnościach wybitnych, mają prawo do całego, własnego ciała.Ja właśnie byłem takim, byłem samodzielnym, suwerennym mężczyzną!TARANTOGA: Więc dlaczego pan i Hipperkorn?…GOŚĆ: Na tym właśnie polega tragedia mego życia.Zakochałem się nieszczęśliwie w Elżbiecie Prannek.Nie chciała mnie znać, a kiedy nalegałem, uciekła przede mną.TARANTOGA: Dokąd?GOŚĆ: Przeniosła się najpierw do swojej przyjaciółki.Marty, a kiedy i tam ją znalazłem, przecieliła się w Beryldę Hipperkorn…TARANTOGA: Aa!GOŚĆ: Właśnie! Więc, z rozpaczy, nie widząc innej możliwości, na własne żądanie dałem się wcielić w męża Beryldy i wtedy dopiero udało mi się nakłonić Elżbietę do małżeństwa!TARANTOGA: To znaczy, że ta kobieta… GOŚĆ: Kobietnica, nie kobieta, profesorze! Ona, tak samo jak ja, jest podwójna, stanowi, jako Berylda, żonę Hipperkorna, a, jako Elżbieta, moją żonę.Nie chciałem porzucić mej pracy, jestem cenionym czasowym, więc kiedy musiałem udać się w tę podróż, namawiałem Hipperkorna tak długo, aż się zgodził pojechać razem ze mną w charakterze uczestnika wycieczki.Wolałem, żeby był ze mną razem, bo ta jego Berylda to nic dobrego, kokietka, taka, co to jej w głowie tylko przaśnie, wyprznie, świtnie, majanki, a moja Elżbieta jest stereopakulanką trzeciego powołania! Ma ukończoną pracę arystorską! Rozumie pan teraz? Jazda! Jazda, odłącz się, bałwanie! Teraz ja mówię! Co to jest? Bo złożę na ciebie skargę, ty draniu, ty!… Szalone miny — głos Hipperkorna wraca.GOŚĆ: Niech pan go nie słucha! Wynoś się, ty.polizino jedna! Niech go pan nie słucha, profesorze! Bo co? A ty na moją co gadałeś?! Nie, ja do niego, panie profesorze! co on sobie wyobraża?! Wysiadłem, bo mi się chciało i już! A tego Nana, tośmy zabrali obaj, niechcący, i koniec! Wielka mi rzecz — Nan! Nana nikt jeszcze nie widział! co może zrobić jeden Nan? Na pewno znajdzie się gdzieś antynanol…TARANTOGA: Pan jest Hipperkorn?GOŚĆ: Jasne! To.co on mówił, to kłamstwa! Kalumnie! Jego żona.patrzcie się.wielkie rzeczy! On jest zwykła świnia, dawno już chciałem złożyć na niego zażalenie! Najpierw błagał, prosił na kolanach, żebym mu pozwolił się wcielić, a teraz, jak ja z moja żoną.pan wie.to on się na siłę włącza! Nie może zaczekać, aż Berylda zaśnie i ta jego Elżbieta będzie aktualna! l tak się przyczai, a ja się pytam: „Czego szukasz, czego chcesz, to nie twoja żona, idź spać! — a on mówi: „Nie.ja tylko tak.pomyśle sobie trochę, ja ci nie będę przeszkadzał”… I naraz, ni z tego, ni z owego, na chama się włącza, dobiera się do mojej żony!! Pan słyszy?! Dosyć! Odłącz się! Jazda! Ja ci tu zaraz… Stroi dzikie miny, grozi sobie samemu pięścią.GOŚĆ glosem Nowaka: Panie profesorze! To wszystko stek plugawych wymysłów! Gdzieś mam jego Beryldę razem z jej kaluśnią! To jest idiotka, warta tyle, co on! Profesorze, zaraz panu powiem, co trzeba zrobić, żeby unieszkodliwić czasowo tego całego Hipperkorna! Mam dla pana liczne rewelacje! Najpierw historyczne, przedstawię panu bieg wypadków w najbliższych czterystu latach.Pisałem o tym pracę magisterską, znam wszystkie daty na pamięć.Ja nie jestem takim tumanem, jak ten amatorski męciarz Hipperkorn! A po wtóre — trzeba zrobić porządek z tym Nanem.bo… cały zaczyna się trząść, głosem zdławionym krzyczy pro… fesorze… proszę wziąć strzykawkę… jakiś… środek nasenny… prę… dko… Won!GOŚĆ głosem Hipperkorna: On mnie chce uśpić! Niedoczekanie! Nawet niech się pan nie waży.profesorze! Jak tylko wrócimy, złożę zażalenie, niech go wysiedlają na zbity mózg! Mogą mi dokwaterować, kogo chcą, byle nie tego grumlocha!TARANTOGA: Uważam, że dla wspólnego dobra powinien pan jednak dopuścić Nowaka do głosu.On jest lepiej zorientowany i jako, że tak powiem, hm, pana sąsiad w ciele, może…GOŚĆ: Coo?! To pan też jest przeciwko mnie?! Bądź co bądź, chociaż zacieśniony, chociaż z tym dyrwuplem.i jeszcze na dodatek z Nanem w głowie, zawsze dam sobie rade z takim, za pozwoleniem, uczonym z epoki pojaskiniowej.jak pan! Proszę mnie słuchać i wykonywać moje polecenia, to będzie zgoda, a jak nie.to pożałuje pan! Najpierw proszę przynieść mały nożyk.Ale żeby był ostry!TARANTOGA: Ani myślę! Proszę dopuścić do głosu Nowaka!GOŚĆ: Coo? Aa… precz! Odczep sio! Nie, ja ci tu zaraz…Rozgląda się oszalałym wzrokiem.Na ścianie dostrzega duże.lustro, podbiega i zaczyna się kłótnia: na przemian głosem Nowaka i Hipperkorna, wściekle wymachując, gestykulując, grożąc sobie, a może nawet dając sobie parę razy po po gębie, krzyczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]