Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Terakowska Dorota Corka Czarownic (SCAN dal 797)
- Reymont Chlopi IV (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo go kocha³a i martwi³a siê o niego.Dla Janet Saxon Scarlett by³o to niezwyk³e - nigdy dot¹d o nikogo siê nie martwi³a.Kiedy poprzedniego wieczoru wróci³a o siódmej eskortowana przez Fergusona, jednego z ludzi Dereka, znalaz³a Canfielda siedz¹cego samotnie w salonie Elizabeth.Wydawa³ siê spiêty, rozdra¿niony, nawet z³y, lecz nie wiedzia³a dlaczego.Poda³ parê nieprzekonuj¹cych powodów swojego z³ego nastroju, po czym wyprowadzi³ j¹ z apartamentu i z hotelu.Zjedli kolacjê w ma³ej restauracji w Soho.Oboje du¿o pili, zarazi³ j¹ swoim strachem.Ale nie powiedzia³, co go gryzie.Wrócili do jego pokoju z butelk¹ whisky.Wreszcie sami.Janet czu³a, ¿e Matthew kurczowo trzyma siê jakiejœ wyimaginowanej liny, boj¹c siê j¹ puœciæ z obawy, ¿e runie w dó³.Kiedy tak teraz obserwowa³a go siedz¹cego przy biurku, instynktownie odgad³a prawdê - niechcian¹ prawdê - któr¹ zreszt¹ podejrzewa³a od tamtej strasznej chwili, gdy powiedzia³:"Janet, obawiam siê, ¿e mieliœmy goœcia."Tym goœciem by³ jej m¹¿.Unios³a siê i opar³a na ³okciu.- Matthew?- O.dzieñ dobry, kochana.- Matthew.Boisz siê go?Miêœnie twarzy Canfielda napiê³y siê.Wiedzia³a.Oczywiœcie, ¿e wiedzia³a.- Myœlê, ¿e nie bêdê siê ba³.kiedy go znajdziemy.- Zawsze tak jest, prawda? Obawiamy siê kogoœ lub czegoœ, czego nie znamy.- Tak w³aœnie okreœli³a to Elizabeth.Usiad³a otulaj¹c siê kocem i opar³a o wezg³owie.By³o jej zimno.- Powiedzia³a ci?- W koñcu tak.Nie chcia³a, ale nie zostawi³em jej wyboru.Musia³a.Janet patrzy³a przed siebie nie widz¹cym wzrokiem.- Bojê siê - powiedzia³a cicho.- Wiem.Ale nie musisz.On ciê nie dotknie.- Sk¹d ta pewnoœæ? - Zaczê³y jej dr¿eæ rêce.Nagle rzuci³a siê w poprzek ³ó¿ka.- O Bo¿e, Bo¿e, Bo¿e! - Ukry³a g³owê w poduszce.Canfield w pierwszej chwili nie zareagowa³, poniewa¿ nie krzycza³a ani nie podnosi³a g³osu, on zaœ by³ skupiony na notatkach.W jej st³umionym wo³aniu nie by³o desperacji, lecz cierpienie.- Co siê sta³o, Janet? - Zerwa³ siê z krzes³a i podbieg³ do ³ó¿ka.- Janet.! Kochanie, przestañ.Proszê, przestañ.- Wzi¹³ j¹ w ramiona i próbowa³ uspokajaæ, jak potrafi³.Po twarzy Janet niepowstrzymanie p³ynê³y ³zy, ale nie szlocha³a.Zaniepokoi³y go jej oczy.Mimo potoku ³ez by³y szeroko otwarte, jak w transie.Transie wywo³anym przera¿eniem.Powtarza³ w kó³ko jej imiê.- Janet.Janet.Janet.Janet.Nie odpowiada³a.Wydawa³o siê, ¿e coraz g³êbiej pogr¹¿a siê w obezw³adniaj¹cym strachu.Zaczê³a jêczeæ, z pocz¹tku cicho, potem coraz g³oœniej.- Janet! Przestañ! Przestañ! Kochanie, przestañ!Nie s³ysza³a go.Próbowa³a go odepchn¹æ, uwolniæ siê.Przytrzyma³ j¹ mocniej, choæ ba³ siê, ¿e coœ jej zrobi.Nagle uspokoi³a siê.Odrzuci³a g³owê do ty³u i powiedzia³a zduszonym g³osem, jakiego dot¹d u niej nie s³ysza³:- ¯ebyœ zdech³ w piekle.! ¯ebyœ zdeeeeeech³! - przeci¹gnê³a ostatnie s³owo, a¿ zamieni³o siê w krzyk.Powoli, niechêtnie roz³o¿y³a nogi na poœcieli.Tym samym zduszonym, gard³owym g³osem wyszepta³a:- Ty œwinio! Œwinia! Œwinia! Œwinia!Canfield obserwowa³ j¹ z trwog¹.Przybiera³a pozycjê do stosunku p³ciowego, jakby uzbraja³a siê przeciw ogarniaj¹cemu j¹ przera¿eniu.- Janet, na mi³oœæ bosk¹.Przestañ! Nikt ciê nie dotknie!Proszê ciê, kochanie!Dziewczyna zaœmia³a siê nieprzyjemnie, histerycznie.- Jesteœ kart¹, Ulster! Cholernym waletem.waletem.Skrzy¿owa³a nogi, k³ad¹c jedn¹ na drugiej, i przykry³a d³oñmi piersi.- Zostaw mnie w spokoju, Ulster! Proszê ciê, o Bo¿e, Ulster! Zostaw mnie w spokoju.! Dasz mi spokój? - Zwinê³a siê w k³êbek i zaczê³a szlochaæ.Canfield przykry³ j¹ kocem.Przera¿aj¹ce, ¿e tak znienacka, bez ostrze¿enia mog³a zmieniæ siê w dziwkê Scarletta.Tak jednak by³o i musia³ to zaakceptowaæ.Potrzebowa³a pomocy.Byæ mo¿e innej ni¿ ta, któr¹ on by³ jej w stanie zapewniæ.Pog³aska³ j¹ delikatnie po g³owie i po³o¿y³ siê obok.£kania Janet ucich³y, zmieni³y siê w równy oddech.Mia³ nadziejê, ¿e œpi, nie by³ jednak tego pewien.Tak czy owak, niech odpoczywa.Da mu to czas na zastanowienie siê, jak powiedzieæ jej wszystko, co musia³a wiedzieæ.Najbli¿sze cztery tygodnie bêd¹ dla niej straszne.Dla nich trojga.Ale teraz pojawi³ siê pewien nowy element, którego poprzednio nie by³o i z którego Canfield siê cieszy³.Wiedzia³, ¿e nie powinien, poniewa¿ k³óci³o siê to z jego zawodow¹ etyk¹.By³a to nienawiœæ.W³asna, osobista nienawiœæ.Ulster Stewart Scarlett przesta³ byæ dla niego zwyk³ym obiektem poszukiwañ.Sta³ siê cz³owiekiem, którego zamierza³ zabiæ.ROZDZIA£ 37Ulster Scarlett patrzy³ na zaczerwienion¹, pe³n¹ z³oœci twarz Adolfa Hitlera.Doszed³ do wniosku, ¿e Hitler, mimo ogarniaj¹cej go furii, umie panowaæ nad sob¹ w sposób granicz¹cy z cudem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]