Podstrony
- Strona startowa
- Laurens Stephanie Czarna Kobra 03 Zuchwała narzeczona(1)
- Czarna Kobra 03 Zuchwała narzeczona Laurens Stephanie
- Jordan Robert Czarna Wieza (SCAN dal 930)
- Al Williams MFC. Czarna ksiega
- James P.D Czarna wieza
- W dol Tim Johnston
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- Dick Philip K Cudowna bron
- PoematBogaCzlowieka k.3z7
- Perez Reverte Arturo
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-.Szliśmy na południe, usiłując obejść niebezpieczne ziemie blisko Południowego Gościńca, ominęliśmy Dunland i skierowaliśmy się na Isengard, Żelazną Fortecę.Po co? Dlatego, że od orków w Morii usłyszeliśmy o zbierających się na wschodzie zuchwałych i odważnych ludziach wszystkich tych ziem, gdzie nie odtrąca się nikogo, kto potrafi utrzymać w ręku miecz.Powiedziano nam, że w Isengardzie wiedzą więcej i lepiej nam to wyjaśnią.- Dotarliście do Isengardu? - uniósł brwi zadziwiony Olmer.Może nie pamiętasz, co doniósł ci Bereł! - omal nie palnął głośno Folko.-.Z trudem udało nam się zejść po górskich zboczach i stromiznach, obeszliśmy niebezpieczny Strażniczy Las i znaleźliśmy się w Isengardzie.Zastaliśmy tam tylko ruiny.Ale udało nam się dostać przez okno do Wieży.Olmer poruszył się, tego nie było w meldunku Berela.-.Nigdy nikomu nie mówiliśmy, że byliśmy wewnątrz.Dlatego, że można uwierzyć bądź nie, ta Wieża rozmawia!Zdumiony szept rozszedł się wśród towarzyszy Wodza; nawet na obliczu garbusa pojawiło się zaskoczenie.Tylko Olmer, jak uprzednio, był spokojny.- Co ty powiesz?! - rzucił, wspaniale odgrywając zdumienie.Nawet lekko uniósł się ze swojego fotela, jakby mocno zaintrygowany.- I co tam usłyszeliście?-.Słyszeliśmy dziwne i niezrozumiałe słowa o Ścieżce Kwiecia, o Domu Wysokiego, o tym, jak poprzedni pan Isengardu usiłował do nich dotrzeć, i o wielu innych rzeczach, ale niewiele zrozumieliśmy, daliśmy sobie spokój i teraz chyba nawet nie potrafimy odtworzyć tego, co tam usłyszeliśmy.Niejasne określenia - Gwiezdna Przystań, Wielkie Schody, Czarna Ziemia, drzewo Nur-Nur.Wieża nie opowiadała nam interesujących historii.Były to fragmenty zdań, pojedyncze myśli.- Ale co właściwie było powiedziane o Domu Wysokiego i Ścieżce Kwiecia? - zapytał wprost Olmer.- Mowa była nie o ich.e-e.właściwościach, tylko o tym, że pewien sługa nie mógł znaleźć drogi do nich - odpowiedział Folko zupełnie otwarcie.Olmer lekko zmrużył prawe oko i milczał.- Z trudem uniknęliśmy śmiertelnych objęć Maszerującego Lasu.Po stromych skałach nad zielonym morzem cofnęliśmy się do ujścia Nań Kurunir.Isengard był pusty, nie mogliśmy się niczego więcej dowiedzieć - nie było od kogo, więc wróciliśmy na północ.Tym bardziej.uważaliśmy, że właśnie tam możemy spotkać tych, którym potrzebni są pozostający bez zajęcia wojownicy.Postanowiliśmy wybrać inną drogę - morską, unikając bezsensownych potyczek, nieuchronnych w trakcie wędrówki.Okręt Morskiego Ludu - tana Farnaka - dostarczył nas do miejsca, gdzie Brandy wina wpada do Wielkiego Morza.Tam, w porcie, przypadek zetknął nas z potężnym tanem Skilludrem, przed imieniem którego drży nawet Arnor.- Jak to się stało? - przerwał hobbitowi Olmer.Nie, nie mogę zrozumieć, po co o to pyta? Meldunek Berela był pisany według naszych słów.Jasne jak słońce, że przecież nie będziemy przeczyć sami sobie!- Szukałem kogoś - wtrącił się do rozmowy Torin.- I.starłem się z człowiekiem Skilludra.- I żyjesz? - roześmiał się Olmer.- Znaczy, że jesteś naprawdę potężnym wojownikiem, Torinie, synu Dartha.Jeszcze raz się o tym przekonuję!- Nie doszło do walki, chociaż, przyznaję, rozdzielono nas w ostatniej chwili - odpowiedział Torin, nie zwracając uwagi na ironię.- Czegóż chciałeś od żołnierza najpotężniejszego na Morzu tana?- Dowiedzieć się, jak do rąk tego wojownika trafiła moneta, podarowana przeze mnie mojemu przyjacielowi i pobratymcowi, Terwinowi! - Oczy krasnoluda zapłonęły, z wiszącego przy pasie trzosu wyjął pamiętny skilding.- Oto ta moneta! Podarowałem ją swemu druhowi przy pożegnaniu i dobrze wiem, że nie dałby sobie jej odebrać, chyba że martwy! Chciałem znaleźć zabójcę!- I co? - chłodno zapytał Olmer, nie próbując wrócić do poprzedniego tonu ni to rozmowy, ni to przesłuchania.- Chciałbym dowiedzieć się tego tutaj - oświadczył krasnolud, hardo patrząc w oczy Wodzowi.- Podejrzewam, że zabójca mojego przyjaciela, niestety, znajduje się w szeregach naszego wojska.Odpowiedziało mu gniewne szemranie zebranych w namiocie; Oton tym razem milczał.- Dlaczego tak sądzisz? - zapytał spokojnie Olmer, gdy odgłosy niezadowolenia ucichły.- Dlatego że od walki z żołnierzem Skilludra powstrzymał mnie sam tan i to właśnie jemu zadałem pytanie wprost, skąd się wzięła ta moneta.Powiedział, że wojownik otrzymał ją od potężnego wodza ze wschodu, z którym Morski Lud prowadził pewną sprawę.A po boju pod Annuminas dowiedzieliśmy się, że Skilludr działał w sojuszu z tobą, Wodzu.Proszę więc, żebyś odpowiedział mi: kto zabił mojego druha i brata? To był spokojny kowal, znakomity mistrz, nikomu nie wyrządził krzywdy.Trzeba znaleźć i ukarać zabójcę!- Oskarżasz mnie o śmierć twego pobratymca? - Olmer nie tracił zimnej krwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]