Podstrony
- Strona startowa
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- Norton N22 Michael Crichton (2)
- Crichton Michael Norton
- Huelle Pawel Mercedes Benz (SCAN dal 852)
- Górniak Alicja Trylogia Krew Życia 01 Pierwsze szeć kropli
- Peter Berling Dzieci Graala 02 Krew królów
- borland c unleashed
- Chmielewska Joanna Wszystko czerwone (2)
- Michail Bulhakow Mistrz i Malgorzata v 1.1 (2)
- Grisham John Wspólnik
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cień Kemana wyciągnął się aż do namiotów i zmieszał z ich cieniami.Naprężał każdą nogę osobno, po kilka razy, rozgrzewając w ten sposób i uelastyczniając mięśnie.Właśnie zaczął ostatnią serię ćwiczeń, gdy kilku Żelaznych Ludzi zaczęło znosić pakunki z biżuterią i zapasami, które on i Kalamadea mieli nieść na grzbietach.Obserwował ich kątem oka i starał się nie chichotać.Byli doprawdy zabawni.Zbliżali się ostrożnie do skraju wyznaczonego terenu z jednym okiem utkwionym w nim, a drugim w celu swojej wędrówki.Owszem, starali się wyglądać na spokojnych i swobodnych, ale raczej słabo im to wychodziło.Za każdym razem rzucali pakunek tak szybko, jak tylko to było możliwe, i zmykali, jakby dowiedzieli się, że nie chciał śniadania i obawiali się, że teraz to sobie nadrobi jednym z nich.Reszta grupki pojawiła się mniej więcej równocześnie z bagażami.Kalamadea, który nie musiał wczoraj latać i walczyć, przekształcił się szybko w swą smoczą postać Ojca Smoka.Był ogromny, co najmniej dwa razy większy od Kemana, a już Keman był dostatecznie duży, by z łatwością nieść dwunogiego jeźdźca.Smoki rosły tak długo, jak żyły, a Ojciec Smok był najstarszym znanym Kemanowi smokiem.Nawet Alara nie wiedziała dokładnie, ile ma lat.Żył już w czasach pierwszego otwarcia się Wrót, gdy smoki mieszkały w świecie, w którym zagrażało im o wiele więcej niebezpieczeństw niż w obecnym.“Zmiękliśmy i staliśmy się leniwi - myślał Keman, obserwując Kalamadeę wachlującego ogromnymi skrzydłami w porannym powietrzu.- Gdyby nasi przodkowie mogli nas zobaczyć, jak kryjemy się w naszych leżach przed zwykłymi dwunogami, ogarnąłby ich śmiech.Oni musieli uchronić się przed tak strasznymi niebezpieczeństwami, że raczej ryliby w innych legowiskach, by upolować i zjeść ich mieszkańców.”Kalamadea jakby czytał w jego myślach.Odezwał się teraz w jego umyśle, tak cicho, żeby nikt inny nie mógł podsłuchać.“Jeśli lordowie elfów będą mieli odpowiednią motywację, to mogą stać się dla nas równie śmiertelnym zagrożeniem, jak niebezpieczeństwa, przed którymi niegdyś uciekł nasz gatunek, Kemanie.Nie osądzaj zbyt surowo tych, którzy pragną się jedynie ukryć.W końcu to była właśnie przyczyna, dla której przybyliśmy do tego świata, by się ukryć.Byliśmy uciekinierami, szczerze mówiąc.”Cóż, być może.Z uporem starał się skupiać myśli kolejno na wszystkim, prócz Dory.Obudziwszy się tego ranka postanowił, że Dora nie poleci z nimi.Bronił się, jak mógł, by nie czuć rozgoryczenia i żalu.Niestety, jak się już nieraz przekonał w przeszłości, postanowienia nie na wiele się zdają, gdy w grę wchodzą uczucia.Najsilniejsze nawet postanowienie nie pomoże oprzeć się uczuciu rozczarowania i - tak - straty, gdy oto słońce wzbija się coraz wyżej, a Dora się nie pojawia.Nie był do końca pewien, czy boli go właśnie serce, lecz z całą pewnością głęboko wewnątrz jego ciała tkwiło jakieś źródło tępego bólu.Stał cierpliwie, gdy pozostali zakładali na niego i Kalamadeę specjalną uprząż, która miała nie tylko ułatwić pasażerom utrzymanie się na ich grzbietach, lecz również przytrzymywać pakunki.- Nie sądzę, żeby wam się to spodobało.- Shana ostrzegła Lorryna i jego siostrę przy okazji objaśniania, jak będzie działała uprząż.Keman wyczuwał, jak bardzo jest zdenerwowana i domyślił się, że rozmawia, by jakoś się rozluźnić.Biedna Shana! Denerwowała się nie tylko zagrożeniem ze strony elfich władców, lecz również niebezpieczeństwem buntu w szeregach samych czarodziejów.To właśnie zniszczyło czarodziejów podczas pierwszej wojny.Miał tylko nadzieję, że historia się tym razem nie powtórzy.- Nie słuchajcie Kemana i Kalamadei; smoki nie cierpią na chorobę lokomocyjną.To chyba logiczne, nie mogłyby latać, gdyby dostawały mdłości za każdym razem, gdy rozwiną skrzydła.W tym jednak tkwi problem.Pierwsze, o czym trzeba pamiętać, to, że smok skacze w powietrze.Jeśli zdarzyło wam się skakać na koniu przez wysoką przeszkodę, to będziecie mieli skromne pojęcie o tym, jak się człowiek wtedy czuje.- A więc rzemienie uchronią nas przed stoczeniem się z jego grzbietu - zauważył beznamiętnie Lorryn.Obrócił się lekko, by zajrzeć Kemanowi w oczy.- Sądzę, że mi wybaczysz, przyjacielu, ale jest mi bardzo trudno przyzwyczaić się do myśli, że to, co widzę w tej chwili - poklepał Kemana po ramieniu - jest tym młodym czarodziejem, który chrapał przez całą zeszłą noc.- Ja nie chrapałem! - oburzył się Keman.- Chrapałeś! - stanowczo stwierdziła Shana.- Prawie całą noc.Bardzo głośno.Prychnął i zignorował ją, z ostentacyjną uwagą sprawdzając te rzemienie uprzęży, do których mógł dosięgnąć.- W najwyższym punkcie tego skoku - ciągnęła Shana, zupełnie jakby nikt jej nie przerwał, co też było oznaką jej nerwowego napięcia - gwałtownie rozłoży skrzydła i zacznie nimi bardzo mocno machać, by osiągnąć odpowiednią wysokość.Te uderzenia skrzydłami też przypominają skoki, a raczej serię szarpnięć.Każde takie machnięcie rzuci was do tyłu i jeśli nie będziecie się trzymać i pochylać w ten sposób - przykucnęła, demonstrując im jak to ma wyglądać - to będziecie się czuli, jakby głowa odrywała się wam od kręgosłupa.Lorryn kiwał głową, a jego siostra westchnęła.- Wydaje się to gorsze od jeżdżenia na najbardziej narowistym koniu na świecie!- Bo tak jest - zapewniła ją Shana.- Szczerze mówiąc, jest to gorsze od jazdy na jucznym grelu.No dobra; w pewnej chwili smok osiągnie potrzebną mu wysokość, i tu dopiero zaczną się niewygody.Oni nie latają równo, na jednym poziomie.Wygląda to tak.- Wykonała dłonią falisty ruch.- Uderzenie skrzydłami, spadek, uderzenie skrzydłami, spadek.Wasz biedny żołądek odczuje to zapadanie się i właśnie wtedy możecie dostać choroby lokomocyjnej, jeśli w ogóle macie do niej skłonności.Gdybyście musieli.hmm.po prostu powiedzcie Kalamadei, a on przechyli się na bok, tak abyście mogli.hmm.prosto na dół.A Przodkowie niech się martwią o to, co będzie pod wami.Keman słuchał tego z prawdziwym zainteresowaniem.Wprawdzie woził już przedtem pasażerów, ale żaden z nich nie mówił mu dotąd, jak się czuje podczas przejażdżki.Oczywiście, dla niego latanie było czymś naturalnym i prawidłowym, ale najwyraźniej ci, którzy lecieli na jego grzbiecie, nie podzielali tego odczucia.- Dochodzą do tego jeszcze zawirowania powietrzne.Kiedy smok w nie wpadnie, może wykonywać ślizg, podskakiwać jak koń, który chce zrzucić jeźdźca, a nawet przekoziołkować.Ja nie dostaję mdłości i mam nadzieję, że was to również nie spotka, ale nie mogę niczego obiecać.- Wzruszyła ramionami, widząc wyraz przerażenia na ich twarzach.- Najważniejsze, żebyście się upewnili, czy każdy rzemień jest naprężony, i każda klamerka zapięta.Sprawdzajcie je też podczas lotu.To dzięki nim będziecie mogli utrzymać się na grzbiecie smoka podczas lotu, a wierzcie mi, każdy detal jest ważny.Pod koniec jej wypowiedzi podszedł do nich Mero i przytakiwał jej poważnie,- Gdyby zdarzyło nam się lecieć podczas burzy, będziecie żałowali, że nie ma więcej tych rzemieni - dodał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]