Podstrony
- Strona startowa
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 2 Dwie Wieze
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Andre Norton Ksiezyc trzech pierscieni
- 3 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- May Peter Wyspa Lewis 1 Czarny Dom
- Jacq Christian Sprawiedliwosc Wezyra (3)
- Makrofotografia
- Eddings Dav
- Professional Feature Writing Bruce Garrison(3)
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Moreta Pani Smokow z Pern
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ines.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Aktualnie ma jakieś widoki na zagraniczny engagement? dowiaduje się major. Skąd o tym mogę wiedzieć? wzrusza ramionami Cieślik. Zlecenie na faceta otrzymałem przed trzema godzinami.Mu-szę mieć trochę czasu, to nie piekarnia.Ale ten facet ma nie-wątpliwie pieniądze i możliwość ich zarobienia, więc po co mubank? A kto tu mówi o nim jako o sprawcy napadu? mruczy Lis. Przy takich dochodach taki wysłużony wóz? dziwi się in-spektor. Z tego, co mówisz, widać, że stać go na Mercedesa ! Nie każdy ma hyzia na punkcie czterech kółek, tak jak ma-jor! wywiadowca, robi oko do Lisa, obaj znają słabość inspek-tora do markowych samochodów. Masz mówić o Ivo Moreno nadyma się inspektor. Właśnie o nim mówię.Facet traktuje samochód jak środeklokomocji, a nie jak fetysz, i w zupełności wystarcza mu War-szawa , wóz mocny, solidny. Jeszcze słowo o zaletach Warszawy , a dam ci w ucho grozi major. Ostatnio Moreno był na miejscu podejmuje Cieślik.Normalny dzień muzyka.wiczenia, próby, wieczorem koncer-ty.Aha, garaż ma, ale dość daleko.Przypuszczalnie częstoparkuje samochód w pobliżu domu.Sekretarka kładzie na biurku przed Lisem doręczone przezzakład kryminalistyki ekspertyzy; cała trójka z ciekawościąkartkuje tablice porównawcze. Cieślik, zostaw to! inspektor odbiera wywiadowcy arkuszz opiniami biegłych, przebiega oczami końcowe akapity. śla-dy linii papilarnych głośno czyta inspektor odkryte na sa-mochodzie Warszawa , pochodzą od dwóch różnych osób.Jednak nie mają żadnych cech zbieżnych ze śladami określony-mi jako Czarny Kciuk.Tyle podaje ekspertyza trochę rozcza-rowany odkłada teczkę. A gdzie są wyniki porównań z tym drobnym tysiącem śla-dów z pretensją pyta Cieślik przez które moja służba goniładzień i noc? Nie udawaj idioty! obrusza się major. Jakim cudemmożna tak szybko zbadać tysiąc śladów? Mnie nikt nie pyta, jakim cudem zebrałem ten jeden jedynytysiąc! odszczekuje się Cieślik. Dlaczego on wciąż czepia się ekspertów? wzrusza ramio-nami inspektor. Brak im ikry, dlatego stwierdza Cieślik. pułkowniku. Skończ już to gadanie opędza się Lis. Trzeba zdobyć tentysiąc i pierwszy ślad.Ivo Moreno! Załatwione z nonszalancją godzi się Cieślik. Ktoś musi z nim porozmawiać mówi inspektor. Oczywi-ście uprzedza zastrzeżenia tamtych nie o banku.W bezpo-średniej rozmowie mogą wyjść pewne szczegóły, których Cie-ślik swoją bezszmerową metodą nie zdobędzie.Przecież i taktrzeba mu oddać wóz. Samochód powinna mu zwrócić dzielnica zauważa Cie-ślik. Ja mu oddam decyduje major i przy okazji obejrzę so-bie z bliska tego faceta. Bardzo proszę pamiętać, ja byłem przeciw! zastrzega po-rucznik. Bierz na warsztat muzyka zgadza się Lis. On ma wdomu telefon? pyta Cieślika. Ma wywiadowca dyktuje numer. Ale w ta pora możebyć na próbie podaje następny numer telefonu. Cieślik, przydziel facetowi opiekę.Interesuje mnie, dokądpójdzie po rozmowie z nami podnosi się pułkownik. A ty,Andrzej, poproś Moreno. namyśla się chwilę. Zaproś mniena tę rozmowę, chcę przy niej być.Major nie jest zachwycony życzeniem szefa.W takich sytu-acjach bardzo nie lubi obecności osób trzecich.Lis o tym świet-nie wie, pozostawia inspektorowi pełną samodzielność, alerównież chce się przyjrzeć właścicielowi sfatygowanej Warsza-wy. Nie będę się wtrącał do rozmowy obiecuje. To przynajmniej zmień te ciuchy inspektor wskazuje na-ramienniki Lisa. Z mety wypłoszysz mi faceta.Będziesz pro-tokołował krzywo uśmiecha się inspektor. I pamiętaj! Pro-tokolant milczy jak ryba! Niech pułkownik włoży jakąś starą dwurzędówkę radziCieślik. Służę cywilną szatnią mego wydziału, będzie szef wy-glądał jak rasowy sierżant, którego tuż przed emeryturą prze-nieśli do lżejszej pracy! Padalec! bez złości wykrzykuje Lis.Ivo Moreno przerywa próbę i bez ociągania się przybywa natelefoniczne zaproszenie majora Korosza.Jego ciemnoszarygarnitur ma nieskazitelny krój.Siadając muzyk podciąga ideal-nie zaprasowane spodnie.Widać szafirowe skarpetki, w takimsamym kolorze jest chusteczka, dyskretnie wyglądająca z kie-szeni na piersi, i fontaz z aksamitki pod kołnierzykiem kosz-townej, jedwabnej koszuli.Podnosi na majora nalaną, starannie wygoloną twarz; ma-skuje niepokój, wywołany nieoczekiwanym zaproszeniem. Gdzie jest pański wóz?Krótka, jak mgnienie oka, chwila wahania, przylepiony dowarg uśmiech znika z twarzy, a wodniste oczy tracą jakikolwiekwyraz. Pan znalazł? sonduje wzrokiem majora. Proszę odpowiedzieć na moje pytanie inspektor stara siętonem złagodzić kategoryczność żądania. Nie wiem.chyba jednak został ukradziony Moreno bez-radnym gestem rozkłada niewiarygodnie piękne dłonie. Gdzie go pan pozostawił przed zaginięciem? major badaspojrzeniem twarz siedzącego przed nim człowieka. Opodal domu.wróciłem pózno, nie chciało mi się jechaćdo garażu.To było trzy dni temu, w sobotę.W niedzielę okołopołudnia, gdy wyszedłem z domu, nie znalazłem samochodu. Dlaczego nie zameldował pan o kradzieży? Nie mogę pojąćbeztroski, z jaką poświęca pan rzecz wartą kilkadziesiąt tysięcyzłotych. Rozumiem pana zdziwienie leciutko uśmiecha się tamten ale naprawdę te sprawy w milicji są bardzo kłopotliwe.Niemiałem na to czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]