Podstrony
- Strona startowa
- Tolkien J.R.R Niedokonczone opowiesci t.2 (SC
- Tolkien J.R.R. Dwie Wieze (2)
- Tolkien J R R Niedokonczone opowiesci t I
- Tolkien J.R.R Dwie Wieze
- Rok1794 t. 3 Reymont
- Brown Dan Anioly i demony
- balzac honoriusz eugenia grandet (2)
- [eBook] DirectX 3D Graphics Programming Bible
- Herbert Frank Heretycy Diuny (3)
- Cusseler Clive Lodowa polapka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powstałzamęt i zgiełk, rozległy się wrzaski i klątwy, bo każdy oddział chciał pierwszydotrzeć do celu odpychając inne.na próżno poganiacze krzyczeli i wymachiwa-li nahajkami; między orkami wybuchły bójki, ten i ów wyciągnął nawet mieczz pochwy.Pułk uzbrojonych po zęby ciężkich Uruk-hai z Barad-Duru natarł namaszerującą spod zamku Durthang kolumnę.Szeregi załamały się i rozpierzchłypod tym naporem.Oszołomiony bólem i zmęczeniem Sam ocknął się i błyskawicznie wykorzy-stując okazję rzucił się na ziemię; pociągnął Froda za sobą.Orkowie wśród prze-kleństw i wrzasków potykali się o nich, przewracali jedni na drugich.Hobbiciczołgając się na czworakach zdołali z wolna wydostać się z tłoku i niepostrzeże-nie dotarli wreszcie na skraj drogi.Ułożono na jej brzegu wysoki krawężnik, żebydowódcom ułatwić orientację w ciemne noce lub we mgle, a równina ciągnęła siępod nim o kilka zaledwie stóp niżej.Chwilę leżeli nieruchomo.Za ciemno było, żeby rozglądać się za kryjówką,a zresztą pewnie by jej w tych okolicach nie znalezli.Sam jednak rozumiał, żetrzeba odsunąć się jak najdalej od szlaku i poza krąg światła pochodni. Naprzód, panie Frodo szepnął. Podpełznijmy choć parę kroków, a po-tem pan będzie mógł odpocząć.199Frodo ostatnim desperackim wysiłkiem przeczołgał się o jakieś dwadzieściakroków w bok od drogi i nagle natrafił na płytki dół, nieoczekiwanie ziejący po-śród pola.Zapadł weń i legł na dnie, śmiertelnie wyczerpany.ROZDZIAA XIIIGóra PrzeznaczeniaSam wsunął swój podarty czarny płaszcz orków pod głowę pana i nakrył sięz nim razem szarym płaszczem elfów, a gdy to robił, myśli jego pobiegły do pięk-nego Lorien i do jego mieszkańców, a w serce wstąpiła otucha, że tkanina ichrękami usnuta osłoni wędrowców w beznadziejnym położeniu, w tym okropnymkraju.Zgiełk i wrzask przycichał stopniowo, pułki orków przeszły za %7łelaznąPaszczę.Można było pocieszać się, że w zamęcie i przemieszaniu różnych od-działów nie zauważono braku dwóch maruderów, przynajmniej na razie.Sam wypił ledwie jeden łyk wody, lecz swojego pana napoił obficie, a gdyFrodo wreszcie odzyskał trochę sił, nakłonił go do zjedzenia całego kawałka nie-ocenionego chleba elfów.Potem, tak wyczerpani, że nawet nie czuli strachu, wy-ciągnęli się na ziemi.Spali czas jakiś, ale niespokojnie, budząc się często i drżąc,bo obsychający na ciałach pot przejmował ich chłodem, a na twardych kamieniachbolały wszystkie kości.Z północy, od Czarnej Bramy przez Kirith Ungol ciągnąłprzy ziemi mrozny powiew.Rankiem znów zajaśniało szare półświatło, gdyż górą po niebie wciąż jeszczedął zachodni wiatr, niżej wszakże, w wewnętrznym kręgu gór, na kamiennej rów-ninie Kraju Ciemności powietrze zdawało się niemal martwe, jednocześnie dusz-ne i zimne.Sam wyjrzał z jamy.Otaczały ich posępne, płaskie, szarobure pola.Napobliskiej drodze wszelki ruch ustał, lecz Sam lękał się czujnych oczu wypatru-jących ze strażnic nad %7łelazną Paszczą, która otwierała się nie dalej niż o ćwierćmili na północ stąd.Na południo-wschód w oddali Góra Ognista majaczyła ni-by ogromny wzniesiony nad horyzontem cień.Biły znad jej wierzchołka dymy,których część, uniesiona wzwyż, płynęła ku wschodowi, część zaś skłębionymizwałami osuwała się po stokach i rozpełzała po okolicy.O kilka mil na północo--wschód ciemniały szare podnóża Gór Popielnych, a za nimi omglona północnagrań niby odległa chmura wisiała w powietrzu, ledwie trochę ciemniejsza na tleniskiego pułapu nieba.Sam usiłował zorientować się w odległościach i wybrać właściwą drogę. Co najmniej pięćdziesiąt mil mruczał zatroskany, patrząc na złowrogą201Górę czyli dobry tydzień marszu, wobec stanu biednego pana Froda.Tak kalkulując potrząsał z powątpiewaniem głową, którą z wolna opanowy-wały czarne myśli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]