Podstrony
- Strona startowa
- Poematy Slowacki
- PoematBogaCzlowieka k.5z7
- PoematBogaCzlowieka k.3z7
- PoematBogaCzlowieka k.2z7
- Mochnacki M. Powstanie Narodu Polskiego (ksiega I) (2)
- Card Orson Scott Glizdawice
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu (2)
- Anne McCaffrey Piesn krysztalu (2)
- Know your Enemy Robert Henry Williams
- Ellroy James Krew to wloczega
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- degrassi.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem – Twój wygląd i sposób, w jaki się oderwałeś od ziemi, jakbyś miał się wznieść w górę.Wystraszyłem się, że – czując wstręt do niegodziwości Izraela – powrócisz do Nieba, być może na rozkaz Najwyższego.Potem odczułem lęk, widząc pojawiającego się Mojżesza, którego ludzie w jego czasie nie mogli oglądać bez zasłony, tak na jego obliczu jaśniało odbicie Boga.Wtedy był jeszcze człowiekiem, teraz zaś jest szczęśliwym duchem, rozpalonym Bogiem.A Eliasz.Miłosierdzia Bożego! Sądziłem, że nadeszła dla mnie ostatnia chwila.Przypomniały mi się wszystkie grzechy popełnione w ciągu życia, odkąd byłem całkiem mały, kiedy kradłem owoce w ogrodzie sąsiada, aż do ostatniego, kiedy udzieliłem Ci złej rady w ostatnich dniach.Z jakim drżeniem okazywałem skruchę! Potem wydawało mi się, że ci dwaj sprawiedliwi darzą mnie miłością i.ośmieliłem się przemówić.Ale nawet ich miłość wywoływała we mnie strach, bo nie zasługuję na miłość podobnych duchów.A potem.a potem.Strach największy! Głos Boga!.Dżeowa przemówił! Do nas! Powiedział nam: “Słuchajcie Go!” – Ciebie.On ogłosił Ciebie “Swym Synem Umiłowanym, w którym ma upodobanie”.Jaki lęk! Dżeowa!.Do nas!.Z pewnością tylko Twoja moc zachowała nas przy życiu!.Kiedy nas dotknąłeś, Twoje palce płonęły jak ogień.I to był [powód] mojego ostatniego przerażenia.Sądziłem, że to godzina ostatniego sądu i że to Anioł mnie dotknął, żeby mi odebrać duszę i zanieść ją do Najwyższego.Ale jak mogła Twoja Matka.widzieć.słyszeć.żyć w tej godzinie, o której mówiłeś wczoraj, i nie umrzeć? Ona była sama, młoda, bez Ciebie.»«Maryja, Nieskalana, nie mogła się bać Boga.Ewa się Go nie bała tak długo, jak długo była niewinna.I miała Mnie.Mnie, Ojca i Ducha – Nas, którzy jesteśmy w Niebie, na ziemi, w każdym miejscu.I mamy Swe Tabernakulum w Sercu Maryi» – mówi łagodnie Jezus.«Coś takiego!.Coś takiego!.Potem jednak mówiłeś o śmierci.I cała radość się skończyła.Ale dlaczego akurat dla nas trzech to wszystko? Czy nie byłoby dobrze, żeby wszyscy ujrzeli Twoją chwałę?» [– pyta na koniec Piotr.]«Właśnie dlatego, że mdlejecie słysząc o śmierci Syna Człowieczego – o śmierci w męczarniach - Człowiek-Bóg chciał was umocnić na tę godzinę i na zawsze przez poznanie z wyprzedzeniem tego, jaki będę po śmierci.Pamiętajcie o wszystkim, aby o tym opowiedzieć w swoim czasie.Zrozumieliście?»«O, tak, Panie! Tego nie można zapomnieć, a opowiadanie o tym byłoby daremne.Wzięliby nas za ‘pijanych’.»Idą dalej ku dolinie.Doszedłszy jednak do pewnego miejsca, Jezus odwraca się.Wchodzi na ścieżkę prowadzącą skrótem w kierunku Endor, czyli idącą po zboczu przeciwległym do tego, na którym opuścili uczniów.«Nie znajdziemy ich – mówi Jakub – słońce zaczyna zachodzić.Właśnie się gromadzą, czekając na Ciebie tam, gdzie ich zostawiłeś.»«Chodź i wyzbądź się niemądrych myśli» [– odpowiada Jezus.]Rzeczywiście, gdy pomiędzy zaroślami widać już łąkę – spadającą lekką stromizną aż do głównej drogi - zauważają wielką grupę uczniów.Oprócz nich są też u stóp góry ciekawscy wędrowcy, wzburzeni uczeni w Piśmie, którzy przybyli nie wiadomo skąd.«Niestety! Uczeni!.I już dyskutują!» – mówi Piotr wskazując ich palcem.I schodzi, przemierzając z niechęcią ostatnie metry.[por.Mt 17,14-21; Mk 9,14-29; Łk 9,37-43]Ci, którzy są w dole, ujrzeli ich i pokazują ich sobie.Potem zaś biegną ku Jezusowi, wołając:«Jak to się stało, Nauczycielu, że idziesz tą stroną? Już mieliśmy się udać na umówione miejsce, ale uczeni zatrzymali nas swymi dysputami, a pewien zasmucony ojciec – swymi błaganiami.»«O czym rozmawialiście?» [– pyta Jezus.]«O opętanym.Uczeni w Piśmie szydzili z nas, bo nie potrafiliśmy go uwolnić.Próbował jeszcze Judasz z Kariotu, to był dla niego punkt honoru, ale daremnie.Wtedy powiedzieliśmy im: “Wy to uczyńcie”.Oni nam odrzekli: “Nie jesteśmy egzorcystami”.Przypadkowo przechodzili tędy ludzie z Kislot-Tabor.Między nimi znajdowało się dwóch egzorcystów.Ale też im się nie powiodło.Oto ojciec, który przychodzi Cię prosić.Wysłuchaj go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]