Podstrony
- Strona startowa
- Poematy Slowacki
- PoematBogaCzlowieka k.5z7
- PoematBogaCzlowieka k.3z7
- PoematBogaCzlowieka k.4z7
- McCammon Robert R Godzina wilka (SCAN dal 860)
- Jan Od Krzyża, Âśw. Dzieła
- Jones J V Kolczasty wieniec
- Helen Ellerbe Ciemna Strona Historii Chrzescijaństwa
- Prawo przyciągania Simone Elkeles(1)
- M. Keane, D. Chase Dieta w chorobach nowotworowych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba umieć opuszczać bogactwa, bo wcześniej czy później one nas opuszczą – o, trzeba o tym myśleć! – podczas gdy wyświadczone [przez nas] dobro nigdy nas nie opuści.Wszyscy chcą, by ich nazywano “sprawiedliwymi”, by ich za takich uważano i aby – jako tacy – zostali nagrodzeni przez Boga.Jakże jednak Bóg może nagrodzić kogoś, kto ze sprawiedliwego ma jedynie nazwę, a nie – dzieła? Jakże może powiedzieć: “przebaczam ci”, jeśli widzi, że skrucha jest jedynie w słowach, a w duchu nie ma rzeczywistej przemiany? Nie ma skruchy tak długo, jak długo trwa pragnienie tego, co prowadzi do grzechu.Prawdziwie skruszony jest ktoś wtedy, kiedy się korzy, kiedy wyniszcza to, co jest w nim źródłem złej namiętności – a tym może być kobieta lub złoto – kiedy mówi: “Dla Ciebie, Panie, już więcej tego nie uczynię”.Wtedy Bóg przyjmuje go mówiąc: “Chodź, jesteś Mi drogi jak niewinne dziecko albo jak bohater.”»Jezus skończył [mówić].Odchodzi, nie patrząc nawet na Mateusza, który już przy pierwszych słowach Jezusa poszedł do kręgu słuchających Go.Gdy zbliżają się do domu Piotra, wybiega jego małżonka, by coś powiedzieć mężowi.Piotr daje znak Jezusowi, aby podszedł.«Jest tam matka Judy i Jakuba.Chce z Tobą rozmawiać, ale tak, aby jej nikt nie widział.Jak to zrobić?»«Zrobimy tak: wejdę do domu, jakbym chciał odpocząć, a wy rozdajcie jałmużnę ubogim.Weź także pieniądze z podatku, którego Mateusz nie chciał [przyjąć].Idź.»Jezus daje znak, aby wszystkich odprawić, a Piotr przekonuje ich, aby poszli z nim.«Gdzie jest matka, niewiasto?» – pyta Jezus żonę Piotra.«Na tarasie, Nauczycielu.Jest tam cień i ochłoda.Idź spokojnie.Będziesz tam swobodniejszy niż w domu.»Jezus wchodzi [do góry] małymi schodkami.W kącie, w altanie utworzonej z winorośli, siedzi Maria Alfeuszowa na małej skrzyni, blisko okalającego [taras] murku.Ma ciemne szaty, a twarz prawie [zupełnie] zasłoniętą welonem.Cicho płacze.Jezus woła ją:«Mario, kochana ciociu!»Podnosi swą biedną twarz, wylękniona, i wyciąga ręce:«Jezu! Jaki ból w moim sercu!»Jezus jest blisko.Zmusza ją, by usiadła.Sam jednak stoi, w płaszczu, który ma jeszcze na Sobie.Kładzie dłoń na jej ramieniu, a drugą Maria trzyma w swych rękach.«Co się stało? Skąd tyle łez?»«O! Jezu! Uciekłam z mojego domu, mówiąc: “Idę do Kany po jajka i wino dla chorego.” Przy Alfeuszu jest Twoja Matka.Zajmuje się nim.Ona potrafi to robić tak dobrze, że jestem spokojna.Ale tak naprawdę to przyszłam tutaj.Biegłam przez dwie noce, aby być wcześniej.Już nie mogę.nie z powodu zmęczenia, które jest niczym.lecz z powodu boleści serca, które zadaje mi takie cierpienie!.Mój Alfeusz.mój Alfeusz.moi synowie.O! Dlaczego tyle różnic pomiędzy nimi, skoro są tej samej krwi? To jak dwa kamienie młyńskie ścierające serce matki.Juda i Jakub są z Tobą? Tak? A więc wiesz.Mój Jezu! Dlaczego Alfeusz nie rozumie? Dlaczego on chce tak umierać? Dlaczego tak umierać.? A Szymon i Józef? Dlaczego, dlaczego nie są z Tobą, lecz przeciw Tobie?»«Nie płacz, Mario.Nie żywię do nich żadnej urazy.Powiedziałem to także Judzie.Rozumiem i współczuję.Jeśli tylko dlatego płaczesz, to nie musisz płakać.»«Tak, właśnie dlatego, bo oni Cię obrażają.Dlatego i jeszcze.i jeszcze.dlatego, że nie chcę, by mój małżonek umarł jako Twój wróg.Bóg mu nie wybaczy.a ja.o! Nie będę go już miała w drugim życiu.»Maria jest naprawdę wystraszona.Wylewa łzy na rękę Jezusa, którą On pozostawił [w jej dłoniach].Od czasu do czasu [Maria] całuje ją, podnosząc ku Niemu przygnębioną twarz.«Nie, nie płacz tak – mówi Jezus.– Ja przebaczam, a jeśli Ja przebaczam.»«O! Przyjdź, Jezu.Przyjdź ocalić jego duszę i jego ciało.Przyjdź.Oni mówią jeszcze, oskarżając Cię, tak, mówią, że odebrałeś dwóch synów umierającemu ojcu.Mówią tak w Nazarecie.Rozumiesz? Lecz mówią też: “On wszędzie dokonuje cudów, a we własnym domu nie potrafi ich zdziałać”.A ja bronię Ciebie, mówiąc: “Cóż może [zrobić], skoro przepędziliście Go waszymi urazami i skoro Mu nie wierzycie”? To dlatego nie chcą słuchać.»«Dobrze powiedziałaś: “nie wierzycie”.Co mogę zrobić tam, gdzie nie ma wiary?»«O! Ty wszystko możesz! Ja wierzę za wszystkich! Przyjdź.Uczyń cud.dla Twej biednej cioci.»«Nie mogę.» – Jezus jest głęboko zasmucony mówiąc to.Stoi, tuli do Swej piersi zapłakaną głowę Marii.Wydaje się wyznawać Swoją niemoc całej pogodnej naturze, wydaje się brać ją na świadka Swego smutku, płynącego z odwiecznego dekretu, który zakazuje Mu [w tej sytuacji] działać.Niewiasta płacze jeszcze mocniej.«Posłuchaj, Mario.Bądź dobra.Przysięgam ci, że gdybym mógł i gdyby było dobrze to uczynić, zrobiłbym to.O, wyrwałbym Ojcu tę łaskę dla ciebie, dla Mojej Matki, dla Judy i Jakuba i także, tak, także dla Alfeusza, Józefa i Szymona.Ale nie mogę.Obecnie zbyt boli cię serce, byś mogła zrozumieć słuszność Mojej niemocy.Mówię ci o tym, ale na razie nie zrozumiesz tego.Kiedy nadeszła godzina odejścia Mojego [ziemskiego] ojca – a wiesz, że był sprawiedliwy i że Moja Matka go kochała – nie przedłużyłem jego życia.Nie jest sprawiedliwe, by rodzina, w której żyje święty, była pozbawiona nieuniknionych nieszczęść tego życia.Gdyby tak było, musiałbym pozostać wiecznie na ziemi, lecz wkrótce umrę, a Maryja, Moja Święta Matka, nie będzie mogła wyrwać Mnie śmierci.Nie mogę.Zrobię natomiast to, co jest dla Mnie możliwe.»Jezus usiadł i przyciągnął do ramienia głowę Swej krewnej.«To zrobię.Ze względu na twoje cierpienie obiecuję pokój Alfeuszowi.Zapewniam cię, że nie zostaniesz od niego oddzielona.Daję Ci Moje słowo, że nasza rodzina będzie zjednoczona w Niebie, zgromadzona na zawsze.Jak długo będę żył, tak długo będę wlewał w serce Mojej cioci tyle pokoju, tyle siły, że uczynię z niej apostoła dla biednych niewiast, do których, tobie – niewieście – łatwiej będzie podejść.Będziesz dla Mnie umiłowaną przyjaciółką w tym czasie ewangelizowania.Śmierć.nie płacz.Śmierć Alfeusza, wyzwoli cię z obowiązków małżonki i wzniesie cię do [podjęcia] bardziej wzniosłych obowiązków kobiecego mistycznego kapłaństwa, tak potrzebnego przy ołtarzu Wielkiej Ofiary i wobec wszystkich pogan.Ich dusze zostaną bardziej poruszone świętym heroizmem niewiast - uczennic niż uczniów.O! Twoje imię, droga ciociu, będzie jak płomień na chrześcijańskim niebie.Nie płacz już.Idź w pokoju.Bądź dzielna, poddana, święta.Moja Matka.została wdową przed tobą.Ona pocieszy cię tak, jak umie to robić.Chodź
[ Pobierz całość w formacie PDF ]