Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Marek Holynski E mailem z Doliny Krzemowej (2)
- Niziurski Edmund Opowiadania.WHITE
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dacia.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyłączam się. Jason schował radio iponownie wpatrzył się w uchylone drzwi kaplicy.Z wnętrza nie dobiegał \aden odgłos.Przez szparę sączył się łagodny blask świec.Bo-urne podkradł się do krawędzi ście\ki, zdjął kapelusz i aparaty fotograficzne, po czym wyjął zfuterału jedną z flar i wetknął za pasek, obok pistoletu.Sięgnąwszy do kieszeni marynarki pozapalniczkę, wyprostował się i szybko, bezszelestnie podszedł do ściany budyneczku, spra-wiającego w tym otoczeniu przedziwne, nierzeczywiste wra\enie.Z flar nauczył się korzystaćjeszcze dawno przed Manassas; trzynaście lat temu w Pary\u, na cmentarzu Rambouillet.ACarlos.Podkradł się do drzwi, przycisnął twarz do futryny i powoli, ostro\nie zajrzał dośrodka.Widok, który ujrzał, sprawił, \e na chwilę wstrzymał oddech, czując, jak ogarnia gonajpierw wściekłość, a potem niedowierzanie.Na wysokim podeście przed rzędami lśniącychławek, przewieszony przez barierkę, wisiał Izmael.Z uchylonych ust kapała na podłogę krew,wyciągnięte bezwładnie ręce dotykały niemal posadzki, a twarz była opuchnięta i pokryta siń-cami.Poczucie winy na moment sparali\owało Jasona; wydawało mu się, \e słyszy słowaStarego Francuza: Mogą zginąć niewinni ludzie.".Bo\e, ten chłopak.Uwierzył w obietnice, a otrzymał jedynie śmierć.Co ja zrobiłem.?Co mam teraz robić?Z twarzą mokrą od potu i niemal nie widzącym spojrzeniem Bourne wyszarpnął zza pa-ska flarę, zdarł czerwony pasek i przyło\ył zapalniczkę.Oślepiająco biały płomień wystrzeliłraptownie, sycząc niczym stado wściekłych wę\ów.Jason cisnął flarę i sam wskoczył za nią,zatrzaskując za sobą cię\kie drzwi, po czym rzucił się na podłogę za ostatnim rzędem ławek,wyciągnął z kieszeni radio i wcisnął z całej siły guzik.- Johnny, kaplica! Otocz ją!Nie czekając na odpowiedz, popełzł w kierunku bocznej ściany, ściskając w ręku pisto-let i rozglądając się w poszukiwaniu szczegółów zapamiętanych podczas swojej pierwszej wi-zyty.Jaskrawe światło odbijało się od witra\y, zalewając wnętrze ró\nokolorowymi, migo-czącymi plamami.Nie mógł się zmusić, \eby spojrzeć ponownie na barierkę i przewieszoneprzez nią ciało dziecka, które zabił.Po obu stronach podestu wisiały draperie, tworząc w tensposób coś w rodzaju kulis.Pomimo szarpiącego go bólu Bourne odczuwał tak\e głęboką sa-tysfakcję, a nawet coś w rodzaju uniesienia.Zmiertelna gra zbli\ała się do końca.Carlosstworzył wymyślną pułapkę, ale Kameleon wykorzystał ją przeciw niemu.Delta zwycię\ył!Za jedną z dwóch kotar kryje się morderca z Pary\a!Bourne wstał z podłogi i przycisnąwszy się plecami do ściany, uniósł pistolet.Posłałdwie kule w lewą kotarę, po czym przeskoczył błyskawicznie na drugą stronę kaplicy, przy-klęknął i wystrzelił dwukrotnie w prawą.Zza zasłony wytoczyła się jakaś postać; brocząc obficie krwią, chwyciła kurczowo ma-teriał i ściągnęła go na siebie, padając na podłogę.Bourne, krzycząc głośno, rzucił się na-przód, naciskając spust raz za razem, a\ wreszcie iglica uderzyła z suchym trzaskiem.W tejsamej chwili rozległa się silna eksplozja; witra\e po lewej stronie ołtarza rozsypały się wdrobny mak, a w jednym z otworów pojawiła się sylwetka człowieka stojącego na zewnętrz-nym parapecie.- Skończyła ci się amunicja - powiedział Carlos do oszołomionego Bourne 'a.- Trzyna-ście lat, Delta, trzynaście paskudnych lat.Ale teraz nie będzie \adnych wątpliwości, kto wy-grał.Szakal uniósł broń i strzelił.157Rozdział 17W chwili gdy rozległ się huk wystrzału, Bourne rzucił się rozpaczliwie między ławki, wtym samym momencie czując w karku eksplozję gorąco-lodowatego bólu.Padł na lśniące,brązowe deski i zsunął się na podłogę w objęcia czekającej na niego ciemności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]