Podstrony
- Strona startowa
- Shakespeare, William Love's Labour's Lost
- Shakespeare, William Julius Caesar
- Shakespeare, William Taming of the Shrew, The
- Shakespeare, William Hamlet
- Shakespeare, William l's Well That Ends Well
- Shakespeare W. Hamlet (2)
- Nietzsche Narodziny Tragedii z Ducha Muzyki (2)
- Marcin Wolski Tragedia Nimfy 8
- Tragedia w trzech aktach v10
- Jordan Robert Czarna Wieza (SCAN dal 930)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DESDEMONANie zasłużyłam na to.LODOWIKOGenerale,Temu w Wenecji wiary by nie dano,Chociażbym przysiągł, że na to patrzałem.Taki postępek jest twardy nad miarę,Przeproś ją, płacze.OTELLOO diablico! gdybyZiemię zapłodnić mogły łzy niewieście,Z każdej ich kropli powstałby krokodyl.Precz z moich oczu!DESDEMONANie chcę cię już drażnić.Odchodzi.LODOWIKOCo za uległość i pokora! Każ jejPowrócić nazad, panie generale.319OTELLOWróć się!DESDEMONACo każesz?OTELLOCzego pan chcesz od niej?LODOWIKOJa?OTELLOChciałeś przecie, aby przyszła nazad,O, ona umie się, jak chcesz, obracać;Iść wstecz, a przecie naprzód, i znów wstecznie;I płakać umie, panie, umie płakać;I jest uległa, jak mówisz uległa,Bardzo uległa nawet.Płaczże jeszcze.O, co do tego, jest to, panie, tylkoBól malowany.Mam więc Cypr opuścić.Odejdz stąd, przyślę niedługo po ciebie.Panie, posłuszny jestem rozkazowiI do Wenecji wracam.Precz mi zaraz!Wychodzi D e s d e m o n a.Kasjo obejmie mój urząd.Bądz łaskawPrzyjąć dziś u mnie wieczerzę, siniore,Szanowny z pana gość.Kozły i małpy!Wychodzi.LODOWIKOToż to szlachetny ów Murzyn, któregoCały nasz senat ma za doskonałość?Toż to ów umysł szlachetny, któregoNigdy namiętność zachwiać nie zdołała?Którego cnoty stałej i hartownej%7ładen traf, żadna przeciwność nie mogłaZgiąć ni wykrzywić?JAGOBardzo się odmienił.LODOWIKOPowiedz mi, jestli on zdrów na umyśle?320JAGOJest, panie tym, czym jest, sąd mój tu milczy.Dałby Bóg, aby był tym, czym by mógłbyć, Jeśli tym, czym by mógł być, nie jest teraz.LODOWIKO%7łeby aż żonę uderzyć!JAGOZaprawdęNie był to wcale uprzejmy postępek;Rad bym jednakże, aby się skończyłoLi na tym.LODOWIKOCzy to taki Jego zwyczaj?Czyli też może ten list na krew jegoWywarł wpływ taki i do tej zdrożnościDziś po raz pierwszy go przywiódł?JAGONiestety!Ladaco byłbym, gdybym mówił o tym,Com widział albo czegom się dowiedział.Miej go na oku, siniore, a własneJego czynności zastąpią świadectwoMego języka.Miej tylko nań okoZwrócone, panie, gdy będziecie razem.LODOWIKOPrzykro mi, że się na nim tak zawiodłem.Wychodzą.SCENA DRUGAPokój w zamku.Wchodzą O t e l l o i E m i l i a.OTELLOWięc nie dostrzegłaś niczego?EMILIANie, panie,Anim słyszała, anim pomyślałaCoś podobnego.321OTELLOWidywałaś jednakKasja z nią razem.EMILIAAle nie widziałamNic nagannego wtedy i słyszałamKażdą sylabę przez nich wymówioną.OTELLONigdyż do siebie nie szeptali?EMILIANigdy.OTELLOI nigdy cię nie wysyłali?EMILIANigdy.OTELLOPo wachlarz albo rękawiczki, po nic?EMILIAPo nic, a po nic, panie.OTELLOTo rzecz dziwna.EMILIAGotowam stawić duszę moją w zakładZa jej niewinność; jeżeli inaczejMyślisz, o panie, oddal tę myśl; onaPróżno zakłóca twój spokój.JeżeliJaki niecnota ci to poddał, niechajNiebo go za to zetrze jako węża!Jeżeli bowiem ta kobieta nie jestCnotliwą, czystą i wierną, to nie ma,Nie ma na świecie szczęśliwego mężaI najzacniejsza żona tak jest niecnąJak potwarz.OTELLOPowiedz jej, żeby tu przyszła.Idz.Wychodzi E m i l i a.322Dość już chyba powiedziała, przecieKażda rajfurka tyle samo powie,Chyba że bardzo głupia.To rufiankaArcyprzebiegła, istny klucz i rygielDo zamykania wszetecznych tajemnic.A przecież klęka, modli się, bywałemSam nieraz świadkiem tych pobożnych praktyk.D e s d e m o n a i E m i l i a wchodzą.DESDEMONACo mi rozkażesz, panie?OTELLOPójdz tu, rybko,DESDEMONACzego ode mnie żądasz?OTELLOPokaż oczy;Patrz mi w twarz.DESDEMONACóż to za kaprys okropny?OTELLO do E m i l i iA aśćka dalej do swych obowiązków!Zamknij drzwi, zostaw czułą parę samą;Kaszlaj, chrząkaj, jak się kto przybliży.Nuże, pełń swoje rzemiosło, no, spiesz się.Wychodzi E m i l i a.DESDEMONABłagam cię, panie, na kolanach, powiedz,Co znaczy twoja mowa, nie pojmujęTwych słów, pojmuję tylko jakąś wściekłośćW tych słowach.OTELLOPowiedz mi, coś ty za jedna?DESDEMONATwa żona, panie; wierna twoja żona.OTELLOPoprzysiąż na to, potęp sama siebie;Inaczej, widząc twą anielską postać,Pochwycić ciebie baliby się diabli,323Bądz więc po dwakroć potępiona, przysiąż,%7łeś jest uczciwa.DESDEMONANiebu to wiadomo.OTELLONiebo wie, żeś jest zdradziecka jak szatan.DESDEMONAKogóż ja zdradzam, panie? w czym? dla kogo?OTELLOO Desdemono! precz! precz!DESDEMONAO mój Boże!Ty płaczesz? Jestżem ja tych łez przyczyną?Jeśli przypadkiem sądzisz, że mój ojciecJest sprawcą twego odwołania, nie kładzTej winy na mnie, jeżeliś ty straciłW nim przyjaciela, ja straciłam także.OTELLONiechby mnie niebo jak bądz doświadczałoUtrapieniami, niechby na mą głowęZlało nawałem krzywdy i cierpienia,Niechby mnie całkiem pogrążyło w nędzy,W loch mnie rzuciło i pogrzebło wszelkieMoje nadzieje, jeszcze bym gdzieś w duszyZnalazł cierpliwość do zniesienia tego;Lecz czynić ze mnie cel naigrawania,Wieczysty przedmiot wzgardy czasów, którySztywnym by swoim palcem wskazywały.I to bym jednak zniósł, znieść miałbym siłę;Ale tam, kędy serce me przyrosło,Kędy żyć muszę albo nie żyć wcale,Tam być wygnańcom; od zdroju, z któregoWypływa strumień mojego istnienia,A bez którego wysechłby koniecznie,Od tego zdroju zostać odepchniętymAlbo go widzieć obróconym w bagno,W którym osiada skrzek o! cierpliwości,Młody, różanousty cherubinie,Zmień twą naturę wobec takiej doli,I przybierz postać tak grozną jak piekło!DESDEMONATuszę przynajmniej, że mnie mój małżonekMa za uczciwą.324OTELLOO, za tak uczciwąJak owe muchy w jatkach w czasie lata,Co się gżą wraz po lęgu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]