Podstrony
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Narodziny Smokow
- Kennedy Paul Mocarstwa Âœwiata, narodziny rozkwit upadek
- Asimov Isaac Narodziny Fundacji (SCAN dal 10
- Harry Harrison Narodziny Stalowego Szczura
- Marcin Wolski Tragedia Nimfy 8
- Tragedia w trzech aktach v10
- Shakespeare W. Tragedie (2)
- Eddings Dav
- Auel Jean M Rzeka powrotu (SCAN dal 948)
- James P.D Czarna wieza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.295J: Zwiadomość śpiewającego jest wypełniania przez podmiot woli, tj.własną wolę, często wolę wyzwoloną, zadowoloną(radość), częściej jednak jeszcze hamowaną (smutek), zawsze jako uczucie, namiętność, stan poruszenia umysłu.Obok tegojednak i zarazem wraz z tym śpiewający staje się na widok otoczenia przyrody świadom samego siebie jako podmiotuczystego, bezwolnego poznawania, którego niewzruszone, uszczęśliwione ukojenie kontrastuje teraz z naporem zawszeograniczonej, ciągle jeszcze marnej woli.W całokształcie pieśni wypowiada się i wyznacza stan liryczny właśnie doznanietego kontrastu, tej wzajemnej gry.W tym stanie czyste poznanie niejako do nas przystępuje, by uwolnić nas od woli i jejpresji: my idziemy za nim, ale tylko przez chwilę; ciągle wola, pamięć o naszych osobistych celach odrywa nas odspokojnego oglądu, ale też ciągle odrywa nas od pragnień najbliższe piękne otoczenie, w którym oferuje się nam czyste bez-wolne poznanie.Dlatego w pieśni i w nastroju lirycznym wola (osobiste zainteresowanie danym celem) i czysty ogląd ofe-rującego się otoczenia dziwnie się przenikają.Poszukujemy relacji między tymi dwoma członami i relacje te sobie wy-obrażamy; subiektywny nastrój, pobudzenie woli udziela oglądanemu otoczeniu odbitej barwy i na odwrót: rzetelna pieśńjest odbitką tego całego tak wymieszanego i podzielonego stanu umysłu".Któżby nie dostrzegł w tym opisie, że lirykę charakteryzuje się tam jako sztukę nie w pełni zrealizowaną, niejako w skokui rzadko u celu, a nawet sztukę połowiczną, której i s t ot a polegałaby na tym, że wola i czyste oglądanie, tzn.stanestetyczny i stan nieestetyczny, byłyby zadziwiająco przemieszane? My sądzimy raczej, iż całe to przeciwieństwo,którym jak miernikiem jeszcze Schopenhauer oddziela sztuki, przeciwieństwo subiektywności i obiektywności, w ogólenie jest dla estetyki właściwe, gdyż podmiot, forsujące swe egoistyczne cele i pragnące ich indywiduum jest dopomyślenia tylko jako przeciwnik, nie jako zródło sztuki.Jeśli zaś podmiot jest artystą, to jest już uwolniony od swejjednostkowej woli i niejako przeobrażony w medium, za pośrednictwem którego jeden prawdziwie bytujący podmiotświęci swe wyzwolenie w pozorze.Musimy bowiem, ku swemu poniżeniu o r a z wywyższeniu, uświadamiać sobiewyraznie to oto zwłaszcza, że cała ta komedia sztuki nie jest wystawiana dla nas, dla naszego, powiedzmy, polepszenia iukształcenia, że nawet nie jesteśmy właściwymi twórcami tego świata sztuki, choć wolno nam o sobie samychprzyjmować, że jesteśmy już obrazami i artystycznymi projekcjami dla prawdziwego jego twórcy, a swą najwyższągodność mamy w znaczeniu dzieł sztuki bo tylko jako f e n o m e n e s t e t y c z n y istnienie i świat znajdująwiekuiste u-s pr awi e l i wi e ni e gdy oczywiście nasza świadomość tego naszego znaczenia nie różni się zbytniood tej, jaką wymalowani na płótnie wojownicy mają o przedstawionej na nim bitwie.Tak więc cała nasza wiedza o sztuce 13jest w zasadzie zupełnie złudna, bo jako wiedzący nie jesteśmy tożsami z istotą, która jako jedyny twórca i widz owejkomedii sztuki gotuje sobie wiekuistą przyjemność.Tylko stapiając się w akcie artystycznego tworzenia z owympraartystą świata, geniusz wie coś o wiecznej istocie sztuki; w tym stanie bowiem w przedziwny sposób przypominaon ów niesamowity obraz z bajki, który umie obracać oczyma i oglądać sam siebie.Geniusz ów jest teraz równocześniepodmiotem i przedmiotem, równocześnie poetą, aktorem i widzem.6Uczone badania stwierdziły, że Archiloch wprowadził do literatury p i e ś ń l u d o w ą i że za ten czyn przysługujemu w powszechnej opinii Greków owo wyróżnione miejsce obok Homera.Czym jednak jest pieśń ludowa wprzeciwstawieniu do w pełni apollińskiego eposu? Niczym innym jak perpetuum vesńgium zjednoczenia apollińskości zdionizyjskością.Ogromny, obejmujący wszystkie narody i ciągle rosnący zasięg tej pieśni jest dla nas świadectwem siłytego dwoistego pędu artystycznego natury, pozostawiającego w analogiczny sposób swe ślady w pieśni ludowej, jakorgiastyczne wędrówki jakiegoś ludu uwieczniają się w jego muzyce.Musi nawet istnieć możliwość historycznegowykazania, jak każdy produktywny na polu pieśni ludowych okres najsilniej też inspirują prądy dionizyjskie, którezawsze musimy uważać za podłoże i przesłankę pieśni ludowej.Przede wszystkim jednak owa pieśń stanowi dla nas muzyczne zwierciadło świata, melodię pierwotną, którateraz szuka sobie równoległego zjawiska sennego i wypowiada je w poezji.M e l o d i a j e s t w i ę c tym, cop i e r w s z e i o g ó l n e , co z tej racji może dopuścić pewną liczbę obiektywizacji, pewną liczbę tekstów.W naiwnejocenie ludu jest ona też o wiele ważniejsza i bardziej konieczna.Melodia rodzi z siebie poezję, i to ciągle od nowa;niczego innego nie chce nam rzec s t r o f i c z n a f o r m a p i e ś ni l udowej.Zjawiskotozawsze mnie zdumiewało,dopóki w końcu nie znalazłem tego wyjaśnienia.Kto od strony tej teorii spojrzy na jakiś zbiór pieśni ludowych, np.des Knaben Wunderhorn, ten znajdzie niezliczone przykłady, jak nieustannie rodząca melodia sypie wokółsiebie iskrami obrazów, które swą barwnością, gwałtowną zmiennością J wspaniałym przepływaniem objawiająsiłę epickiemu blaskowi i jego spokojnemu spływaniu zupełnie obcą.Z perspektywy eposu ten nierówny inieregularny świat lirycznych obrazów trzeba po prostu potępić i z pewnością czynili to uroczyści epiccyrapsodowie apollirlskich świąt w okresie Terpandra.W poezji pieśni ludowej widzimy więc język maksymalnieskupiony na n a ś l a d o w a n i u m u z y k i.Dlatego od Archilocha zaczyna się pewien nowy świat poezji, którapoezji homeryckiej przeczy u jej najgłębszego podłoża
[ Pobierz całość w formacie PDF ]