Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Wielka Czworka v10
- Jordan Robert Oko swiata cz 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motyleczeq.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzikie zwierzÄ™ta, od jakich roiÅ‚o siÄ™ w puszczach, miaÅ‚y potężnekÅ‚Ä™by i nacieraÅ‚y z pochrapywaniem, zgoÅ‚a jednak niegroznie.W gruncie rzeczy Mullernie lubiÅ‚ takich okolic.Ale chwilowo znużony przygodami, zdecydowaÅ‚ siÄ™ spÄ™dzić naMarduk parÄ™ tygodni spokojnie w towarzystwie dziewczyny, którÄ… poznaÅ‚ rok przedtemw odlegÅ‚oÅ›ci dwudziestu lat Å›wietlnych od tej planety.Na imiÄ™ miaÅ‚a Marta wysoka, smukÅ‚a, o dużych, ciemnych oczach modnie pod-malowanych czerwonÄ… szminkÄ… i o Å›wietlistych niebieskich wÅ‚osach, opadajÄ…cych jejna piÄ™knie toczone ramiona.WyglÄ…daÅ‚a na dziewczynÄ™ dwudziestoletniÄ…, ale oczywi-Å›cie równie dobrze mogÅ‚a już ukoÅ„czyć lat dziewięćdziesiÄ…t i przechodzić trzecie swojeprzeobrażenie; w ogóle trudno odgadnąć czyjÅ› wiek, a cóż dopiero wiek kobiety.Mullerjednak przypuszczaÅ‚, że ona jest naprawdÄ™ mÅ‚oda.SprawiaÅ‚a to nie tyle jej gibkość, zre-31biÄ™ca zwinność bo te cechy sÄ… do nabycia ile jej subtelny entuzjazm, prawdzi-wa dziewczÄ™cość nie mogÄ…ca być wolaÅ‚ tak przypuszczać osiÄ…gniÄ™ciem medycy-ny.Czy to przy pÅ‚ywaniu z napÄ™dem elektrycznym, czy przy lataniu po drzewach, czyprzy polowaniu z dmuchawÄ…, czy w miÅ‚oÅ›ci Marta okazywaÅ‚a takie przejÄ™cie, jakby towszystko byÅ‚o dla niej czymÅ› wzglÄ™dnie nowym.Mullerowi nie chciaÅ‚o siÄ™ wnikać w tÄ™ sprawÄ™ zbyt gÅ‚Ä™boko.Marta byÅ‚a bogata, uro-dzona na Ziemi, nie miaÅ‚a żadnych widocznych wiÄ™zów rodzinnych i podróżowaÅ‚awszÄ™dzie do woli.Wiedziony nagÅ‚ym odruchem zatelefonowaÅ‚ do niej i poprosiÅ‚ o spo-tkanie na Marduk, a ona przyleciaÅ‚a chÄ™tnie, nie zadajÄ…c pytaÅ„.Bez żadnego onieÅ›mie-lenia dzieliÅ‚a w hotelu apartament z Richardem Mullerem.Najwyrazniej wiedziaÅ‚a, kimMuller jest, ale otaczajÄ…ca go aura sÅ‚awy nie miaÅ‚a dla niej znaczenia.ObchodziÅ‚o jÄ… tyl-ko, co on jej mówi, jak bierze jÄ… w objÄ™cia, jak uprzyjemnia czas do jego innych po-czynaÅ„ wcale nie przywiÄ…zywaÅ‚a wagi.Hotel, strzelista wieżyca jasnoÅ›ci wysoka na tysiÄ…c metrów, staÅ‚ w dolinie nad lÅ›niÄ…-cym, owalnym jeziorem.Mieszkali w apartamencie na dwusetnym piÄ™trze, kolacjÄ™ jada-li w baszcie na dachu, dokÄ…d podlatywali dyskiem grawitronowym, a w ciÄ…gu dnia mo-gli siÄ™ cieszyć wszystkimi atrakcjami Marduk.Byli razem przez tydzieÅ„ nieprzerwanie tydzieÅ„ pogody wprost idealnej.Jej maÅ‚e, chÅ‚odne piersi mieÅ›ciÅ‚y siÄ™ doskonale w je-go dÅ‚oniach, dÅ‚ugie, smukÅ‚e nogi oplataÅ‚y go rozkosznie i w momentach szczytowychwbijaÅ‚a piÄ™ty w jego Å‚ydki cudownie rozgorÄ…czkowana.Ale ósmego dnia przyleciaÅ‚ naMarduk Charles Boardman.WynajÄ…Å‚ apartament w hotelu odlegÅ‚ym o pół kontynentui poprosiÅ‚ Mullera do siebie. Mam teraz urlop powiedziaÅ‚ Muller. Użycz mi ze swojego urlopu pół dnia. Nie jestem sam, Charles. Ja wiem.Zapraszam was oboje.Przejedziemy siÄ™ trochÄ™.To bardzo ważna spra-wa, Dick. PrzyleciaÅ‚em tu, żeby wÅ‚aÅ›nie od ważnych spraw uciec. Nigdy od nich nie ma ucieczki.Chyba nie muszÄ™ ci przypominać.JesteÅ› tym, czymjesteÅ›, i potrzebujemy ciÄ™.WiÄ™c czekam. Niech ciÄ™ diabli rzekÅ‚ Muller Å‚agodnie.Nazajutrz rano poleciaÅ‚ z MartÄ… taksówkÄ… powietrznÄ… do hotelu Boardmana.TerazpamiÄ™taÅ‚ tÄ™ wycieczkÄ™ tak żywo, jak gdyby odbyÅ‚ jÄ… w zeszÅ‚ym miesiÄ…cu, a nie przedpiÄ™tnastu prawie laty.Taksówka wzbiÅ‚a siÄ™ ponad dziaÅ‚ wód i nieomal muskaÅ‚a oÅ›nie-żone górskie szczyty.Wyraznie mogli zobaczyć wspaniaÅ‚e, dÅ‚ugorogie zwierzÄ™ w rodza-ju kozÅ‚a, zwane skoczkiem skalnym, hasajÄ…ce po rzekach skutych poÅ‚yskliwym lodem:dwie tony metryczne mięśni i koÅ›ci.Ów nieprawdopodobny górski kolos byÅ‚ najkosz-towniejszÄ… zwierzynÄ…, jakÄ… planeta Marduk miaÅ‚a do zaoferowania.Niektórzy ludzieprzez caÅ‚e życie nie zarobili tyle, ile kosztowaÅ‚o zezwolenie na ubicie skoczka skalnego.Muller uważaÅ‚ jednak, że to cena i tak za niska.32Okrążyli potężne zwierzÄ™ trzykrotnie i polecieli dalej nad niziny za Å‚aÅ„cuchem gór-skim, gdzie jak pas z brylantów przerzucony w poprzek szerokiego kontynentu migo-taÅ‚ szereg jezior.KoÅ‚o poÅ‚udnia wylÄ…dowali na skraju aksamitnej puszczy, zawsze zielo-nej.Boardman wynajÄ…Å‚ najdroższy apartament w tym hotelu, peÅ‚en ekranów i najroz-maitszych trikowych urzÄ…dzeÅ„.Na powitanie uÅ›cisnÄ…Å‚ Mullerowi przegub rÄ™ki, a MartÄ™objÄ…Å‚ z bezwstydnÄ… pożądliwoÅ›ciÄ….Marta przyjęła to chÅ‚odno, obojÄ™tnie zupeÅ‚nie nietaiÅ‚a, że uważa te odwiedziny za stratÄ™ czasu. JesteÅ›cie gÅ‚odni? zapytaÅ‚ Boardman. Najpierw obiad, rozmowa pózniej.PoczÄ™stowaÅ‚ ich w swoim apartamencie winem bursztynowym w pucharkach rzez-bionych z bÅ‚Ä™kitnego skalnego krysztaÅ‚u wydobywanego na planecie Ganymede.Potemwsiedli do kapsuÅ‚y restauracyjnej i wylecieli z hotelu, żeby w czasie jedzenia oglÄ…dać wi-doki puszcz i jezior.Dania wysuwaÅ‚y siÄ™ z pojemnika, gdy siedzieli rozparci wygodniew fotelach pneumatycznych przy oknie chrupka saÅ‚ata, miejscowe ryby z rusztu, im-portowane jarzyny; utarty ser Centaurine jako przyprawa; butelki zimnego piwa ryżo-wego i po obiedzie gÄ™sty korzenny zielony likier.ZamkniÄ™ci w lecÄ…cej kapsule, zupeÅ‚niebiernie przyjmowali jedzenie, trunki i krajobraz.Oddychali roziskrzonym powietrzempompowanym z zewnÄ…trz, patrzyli na jaskrawe ptaki przelatujÄ…ce koÅ‚o okna i znikajÄ…-ce wÅ›ród miÄ™kkich obwisÅ‚ych igieÅ‚ gÄ™stych drzew iglastych w tych lasach.BoardmanpiÄ™knie wszystko zaplanowaÅ‚, żeby wytworzyć nastrój, ale Muller wiedziaÅ‚, że te stara-nia pójdÄ… na marne.Bo on nie da siÄ™ nabrać.JeÅ›li przyjmie zadanie, jakie Boardman muzaproponuje, to przecież nie wskutek uÅ›pienia czujnoÅ›ci.Marta nudziÅ‚a siÄ™.ObojÄ™tnie reagowaÅ‚a na badawcze, lubieżne zerkniÄ™cia Boardmana.Migotliwe wdzianko, które miaÅ‚a na sobie, zostaÅ‚o tak zaprojektowane, żeby raczej od-sÅ‚aniać, niż zasÅ‚aniać jej wdziÄ™ki: dÅ‚goÅ‚aÅ„cuchowe czÄ…steczki tego tworzywa przesuwa-jÄ…c siÄ™ zmieniaÅ‚y deseÅ„ jak w kalejdoskopie, przy czym chwilami wyraznie przeÅ›wity-waÅ‚y uda i piersi, brzuch, biodra i poÅ›ladki.Boardman oceniaÅ‚ te pokazy peÅ‚en goto-woÅ›ci do flirtu z dziewczynÄ… na pozór tak Å‚atwÄ…, ale ona ignorowaÅ‚a jego nieme zakusy.Mullera to bawiÅ‚o.Boardmana nie.Po obiedzie kapsuÅ‚a wylÄ…dowaÅ‚a nad jeziorem jak klejnot, gÅ‚Ä™bokim i czystym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]