Podstrony
- Strona startowa
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Spider i Jeanne Robinson Gwiezdny taniec
- 01 Szpital kosmiczny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ocierał swe pokryte szorstką skórą ciało o pniedrzew.Rozpierała go radość, że jest taki ogromny i z tej radości wydawał rykii trąbił.Przyłączył się do Kurtza i Salamone.Tańczyli razem, aż ziemia dudniła.Nildory również uległy transformacji: jeden stał się Kurtzem, drugi Salamonem,a trzeci Gundersenem i - niepewne jeszcze w swej nowej postaci kręciły piru-ety, przewracały się i koziołkowały.Gundersena jednakże nie interesowało to, co robiły nildory.Skoncentrował sięcałkowicie na własnych przeżyciach.Gdzieś w głębi duszy przerażała go świado-mość, że zaszła w nim taka zmiana, że będzie skazany do końca życia na rolępotężnego zwierzęcia obłupującego korę i obdzierającego z liści gałęzie w dżun-gli.A z drugiej strony odczuwał satysfakcję z tak wielkiego ciała i odbieraniazupełnie nowych wrażeń zmysłowych.Wzrok miał teraz przymglony i wszyst-ko widział w świetlnej aureoli, ale za to był w stanie kierować się najbardziejsubtelnymi zapachami i posiadał o wiele bardziej czuły słuch.Postrzegał takżepromienie ultrafioletowe i podczerwone.Ciemne kwiaty leśne wysyłały ku niemufale oszałamiających, wilgotnych, słodkich woni, szmer odnóży owadów brzmiałjak symfonia.I ta jego wielkość! Ekstaza posiadania tak potężnego cielska! Jegoświadomość uległa przeobrażeniu, ciągnęła go jak balon w górę, to opadała, byznów wznieść się wysoko.Tratował drzewa i sławił się za to huczącym rykiem.Obżerał się trawą aż do przesytu.Potem położył się na chwilę, doskonale wyciszo-ny i medytował nad istnieniem zła we wszechświecie, pytając siebie, dlaczego onojest i czy naprawdę istnieje zło jako zjawisko obiektywne.Odpowiedz zdumiałago i ucieszyła.Zwrócił się więc do Kurtza, by podzielić się z nim swym odkry-ciem, ale wtedy właśnie działanie jadu zaczęło gwałtownie słabnąć i Gundersennagle poczuł się znów normalnym człowiekiem.Zaczął płakać, bo odczuwał pa-lący wstyd, tak jakby ktoś przyłapał go na przykład na dręczeniu dziecka.Trzechnildorów nie było nigdzie widać.Salamone podniósł miskę i wszedł do budynku. Chodzmy już powiedział Kurtz.%7ładen z nich nie dyskutował z Gundersenem na ten temat.Pozwolili muuczestniczyć, ale nie mieli ochoty nic mu tłumaczyć.Zbywali go szybko, gdychciał pytać.Obrządek miał pozostać dla każdego sprawą absolutnie prywatną.Gundersen nie był w stanie ocenić tego przeżycia.Czy ciało jego rzeczywiściezmieniło się na godzinę w ciało nildora? Trudno w to uwierzyć.A więc jego26umysł, jego dusza w jakiś sposób przeniosła się w ciało nildora? A czy dusza nil-dora, o ile nildor posiada duszę, weszła w niego? W czym brał udział, jaki rodzajnajbardziej wewnętrznego zjednoczenia zdarzył się na tej planecie?W trzy dni pózniej Gundersen złożył podanie o przeniesienie ze stacji wężów.Był wytrącony z równowagi.Jedyną reakcją Kurtza, gdy oznajmił mu, że wyjeż-dża, był krótki pogardliwy chichot.Gundersen nigdy więcej tam nie był.Pózniej starał się zbierać wszelkie plotki, jakie krążyły o tym, co robionow stacji wężów.Opowiadano o ohydnych wybrykach erotycznych w pewnej gro-cie, o stosunkach seksualnych pomiędzy Ziemianami i nildorami, a także międzysamymi Ziemianami.Dochodziły pogłoski, że u tych, którzy stale piją jad, wy-stępują dziwne i straszne zniekształcenia ciała.Mówiono, że starszyzna nildorówna posiedzeniu rady stanowczo potępiła nałóg chodzenia do punktu wężów i pi-cia napoju, którym częstowali Ziemianie.Gundersen nie wiedział, co z tego byłoprawdą.W pózniejszych latach jednak trudno mu było spojrzeć Kurtzowi w oczy.Czasem nawet było mu ciężko z samym sobą.Na granicy swej osobowości byłskażony tą jedną godziną metamorfozy.Czuł się jak dziewczyna, która przypad-kiem uczestniczyła w orgii, straciła dziewictwo, a jednak wciąż nie miała pełnejświadomości, co się z nią stało.Zjawy zbladły, dzwięk gitary Kurtza brzmiał coraz ciszej aż zamilkł. Możemy już iść? spytał Srin gahar.Gundersen powoli opuścił zrujno-wany budynek. Czy dzisiaj zbiera się jeszcze jad wężów? Nie tutaj odparł nildor.Ukląkł.Ziemianin wsiadł i Srin gahar poniósł go z powrotem na ścieżkę, któraich tu przywiodła.Rozdział 4Wczesnym popołudniem zbliżyli się do obozowiska nildorów.Przez więk-szą część dnia podróżowali szerokim nadbrzeżnym płaskowyżem, który teraz sięobniżył, tworząc długi wąski pas depresji biegnący z północy na południe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]