Podstrony
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- Gwiezdne Wojny Uczeń Jedi Obrońcy Umarłych Jude Watson
- 33 Anderson Kevin J Gwiezdne Wojny W Poszukiwaniu Jedi
- Foster Alan Dean Gwiezdne Wojny Nadchodzšca Burza
- Defoe Daniel Przypadki Robinsona Crusoe
- Defoe Daniel Przypadki Robinsona Kruzoe
- Denning Troy Morze piaskow (SCAN dal 732)
- Kennedy Paul Mocarstwa Âświata, narodziny rozkwit upadek
- Word Studies in the New Testament Vol 1 & 2 (Marvin R Vincent)
- John Grisham Firma (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest to jeden z tych nielicznych momentów, kiedy jestem rad, że oczy świata są zwrócone na nas.- O wiele więcej niż tylko oczy świata - poprawiła mnie przytomnie Linda.- Będzie dobrze - powiedział Raoul.- Pamiętajcie, głównym zadaniem naszych dyplomatów jest niedopuszczenie do zbrojnego konfliktu.Jeśli dojdzie do konfrontacji będą solidarni.Większość z nich jest może szowinistami - ale przypuszczam, że wszyscy są szowinistami ludzkości.- I o to mi właśnie chodzi - powiedziała Linda.- Ich i nasze interesy wcale nie muszą być zbieżne.- Co chciałaś przez to powiedzieć, kochanie? Czy my nie jesteśmy ludźmi? - spytał Tom.- A jesteśmy?- A jakże by inaczej! - obruszył się Tom.- Ludzie pozostają ludźmi niezależnie od tego czy pływają, czy unoszą się w próżni.- Jesteś tego pewien? - spytała cicho Linda.- Różnimy się od naszych współbraci, różnimy się w podstawowych względach.Nie chodzi mi tylko o to, że możemy nigdy nie powrócić i nie spotkać się z nimi.Mam na myśli różnice duchowe, psychologiczne.Im dłużej pozostajemy w kosmosie, tym bardziej zmienia się nasz sposób myślenia - nasze mózgi przystosowują się tak samo, jak nasze ciała.Powtórzyłem im, co powiedział mi przed tygodniem Wertheimer - że choreografujemy jak ludzie, ale nie tak samo jak ludzie.- Przecież to klasyczna definicja “obcego" Johna Campbella - wtrącił z podnieceniem w głosie Raoul.- Nasze dusze również się przystosowują - ciągnęła Linda.- Każdy z nas spędza każdy dzień swej pracy spoglądając w obnażone oblicze Boga.Jest to widok, który szczury lądowe mogą tylko symulować monumentalnymi katedrami i strzelistymi meczetami.Mamy większą perspektywę na rzeczywistość niż święty ze szczytu najwyższej góry na Ziemi.W kosmosie nie ma ateistów - a przy naszych bogach owłosieni miotacze piorunów i brodaci paranoicy z Ziemi wyglądają po prostu śmiesznie.Do diabła, Olimpu nie można było dostrzec już ze Studia, a co dopiero stąd.- To prawda - przyznał Tom.- Na Skyfacu człowiek dobry w otwartym kosmosie był wart tyle miedzi, ile ważył, nawet jeśli marny był z niego pracownik.Nigdy tego nie rozumiałem.- Ponieważ sam nim jesteś - powiedziała Linda.- Kim? - spytał zirytowany.- Człowiekiem Kosmosu - powiedziałem, robiąc przerwę, miedzy tymi słowami, aby podkreślić, że zaczynają się wielką literą.- Tym, który nastanie po Homo habilis i Homo sapiens.Jesteś człowiekiem przemierzającym kosmos.Nie wydaje mi się, by Rzymianie znali na to określenie, a więc najlepszą nazwą łacińską, jaką można ci nadać, będzie chyba Homo novus.Człowiek Nowy.Nowa istota.Tom prychnął z rozdrażnieniem.- Bardziej pasowałoby już Homo excastra.- Nie, Tom - powiedziałem z naciskiem - mylisz się.Nie jesteśmy wyrzutkami.Możemy być dosłownie “poza obozem", “poza fortecą", ale określenie “banita" zupełnie do nas nie pasuje.A może żałujesz wyboru, jakiego dokonałeś?Upłynęła dłuższa chwila, zanim odpowiedział,- Nie.Nie, kosmos jest środowiskiem, w którym chce żyć.Nie czuje się wypędzony - uważam cały Układ Słoneczny za terytorium człowieka.Ale odnoszę wrażenie, jakbym utracił obywatelstwo największego na nim narodu.- Tom - powiedziałem poważnie - zapewniam cię, że jest to coś diametralnie przeciwnego utracie czegokolwiek.- No tak, przyznaje, świat wygląda dziś na zupełnie przegniły.Niewiele stracę.- Nie zrozumiałeś mnie.- To wytłumacz mi, co miałeś na myśli.- Przed startem rozmawiałem o tym trochę z doktorem Panzellą.Jaka jest według ciebie normalna długość życia Człowieka Kosmosu?Dwa razy zaczynał coś mówić, ale w końcu zrezygnował.- Racja.Nie ma sensu zgadywać - to zupełnie nowa gra - powiedziałem.- My jesteśmy pierwsi.Pytałem o to Panzelle, a on mi powiedział, żebyśmy wracali jeśli umrze dwoje lub troje z nas.Wszyscy możemy umrzeć w przeciągu miesiąca na skutek zaburzeń w przemianie materii lub jeśli odciski przeniosą się nam na mózgi czy coś w tym rodzaju.Ale Panzellą sądzi, że stan nieważkości wydłuży nasze życie przynajmniej o czterdzieści łat.Spytałem go, skąd może być tego taki pewien, a on zaproponował mi zakład.Wszyscy zaczęli mówić naraz, co nie wychodzi dobrze przez radio.Ostatnim, który zamilkł był Tom.-.może spotkał się już z czymś takim? - skończył zakłopotany.- Właśnie - powiedziałem.- Nie będziemy tego pewni, aż będzie za późno.Ale ta hipoteza ma swoje uzasadnienie.Serce jest mniej obciążone, złogi w żyłach zdają się tworzyć wolniej.- A więc to nie kłopoty z sercem nas wykończą - zamyślił się Tom - zakładając, oczywiście, że drastyczne zmniejszenie wysiłku wyjdzie sercu na dobre.Ale to przecież tylko jeden z wielu organów.- Zastanów się, Tom.Kosmos jest środowiskiem sterylnym.I przy rozsądnym korzystaniu z niego zawsze takim będzie.Twój system immunologiczny staje się tak samo zbyteczny jak piąte koło u wozu - a nie zdajesz sobie nawet sprawy ile energii pochłania zwalczanie przez twój organizm tysięcy wędrujących infekcji.Ta energia może być wykorzystywana na konserwacje i naprawy.A może nie dostrzegasz, że poziom twojej energii spada, gdy znajdziesz się na Ziemi?- No tak - powiedział - ale to tylko.-.grawitacja, chciałeś powiedzieć? Czy nie rozumiesz o co mi chodzi? Teraz jesteśmy zdrowsi psychicznie i fizycznie niż kiedykolwiek na Ziemi.Czy w kosmosie miałeś kiedyś katar? Kiedy ostatnio przeżywałeś głęboką depresje, przygnębienie? Jak to jest, że wszyscy niemal nie miewamy złych dni, chandry i takich tam sensacji? Do diabła, słowo depresja wiąże się ściśle z grawitacją.A samo słowo grawitacja okazuje się być synonimem ponuractwa.Jeśli można wymienić dwa czynniki, które przyspieszają twoją śmierć, to są to depresja i brak poczucia humoru.Przypomniałem sobie swoje życie w l g z uszkodzoną nogą.Depresja i zanikające poczucie humoru.Wydało mi się to tak odległe w czasie.Czy naprawdę byłem kiedyś tak zrozpaczony?- W każdym razie - ciągnąłem - Panzella twierdzi, że ludzie spędzający dużo czasu w stanie nieważkości - nawet ludzie przebywający długo na Księżycu, w jednej szóstej normalnego ciążenia, ci górnicy nie mogący powrócić na Ziemie - wykazują mniejszą skłonność do zapadania na choroby serca i płuc.I twierdzi on również, że występuje u nich mniejsza, niż to wynika z normy statystycznej podatność na wszelkiego rodzaju nowotwory.- Nawet przy podwyższonych poziomach promieniowania? - spytał sceptycznie Tom.- Podczas każdego wybuchu na Słońcu widzimy wszyscy przez jakiś czas zielone cętki, bo nasze gałki oczne atakuje dodatkowe promieniowanie i to bez względu na to czy znajdujemy się akurat w pomieszczeniu zamkniętym, czy w otwartej przestrzeni.- Tak - zgodziłem się z nim.- Wyjście spod koca atmosfery było największym ryzykiem dla zdrowia, jakie ponieśliśmy wyruszając w kosmos - ale wygląda na to, że się opłaciło.Wydawało się, że przebywanie w otwartym kosmosie będzie grozić nabawieniem się choroby nowotworowej, ale na razie nic na to nie wskazuje.Nie pytajcie mnie dlaczego.A mniejsze kłopoty z płucami wynikają z oczywistych przyczyn - oddychamy prawdziwym powietrzem.Do diabła, gdybyś dysponował wszystkimi pieniędzmi, jakie wydrukowano dotąd na Ziemi, nie mógłbyś kupić za nie zdrowszego, bardziej odpowiadającego ci środowiska.- To prawie tak, jakby życie w kosmosie było nam przeznaczone - powiedziała ze zdziwieniem Linda.- W porządku - krzyknął ze złością Tom.- W porządku, poddaje się.Zakrzyczeliście mnie.Wszyscy dociągniemy do stu dwudziestu lat.Zakładając, że obcy nie zdecydują, że jesteśmy smaczni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]