Podstrony
- Strona startowa
- Clifford Francis Trzecia strona medalu
- Morressy John Kedrigern i wilkolaki
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Simak Clifford D W pulapce czasu (SCAN dal 1141) (4)
- Simak Clifford D W pulapce czasu (SCAN dal 1141)
- Simak Clifford D W pulapce czasu
- Simak Clifford D Zasada wilkolaka (2)
- Paul Sorensen Moving Los Angeles, Short Term Policy Options for Improving TransportationÄ… (2008)
- adam smit undesnii bayalag
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alpha1982.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepraszam - powiedziaÅ‚ Blake.- Nie sÄ…dziÅ‚em, że.- Nie ma za co.Å»ony zbierajÄ… w lesie korzenie i orzechy, a dzieci rzadko tu przychodzÄ….MajÄ… wielu przyjaciół w lesie i z nimi spÄ™dzajÄ… wiÄ™kszość czasu.Blake spostrzegÅ‚, że wnÄ™trze jest puste.- Nie mamy mebli.- Krasnolud zrozumiaÅ‚ jego spojrzenie.- Nie mamy rzeczy materialnych.Nigdy ich nie potrzebowaliÂÅ›my, teraz też ich nie potrzebujemy.Mamy trochÄ™ jedzenia, orzechy, nasiona, korzonki zebrane na zimÄ™.MyÅ›lÄ™, że nie poÂgardzasz nami z powodu tej nieprzezornoÅ›ci.Blake potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, częściowo w odpowiedzi, częścioÂwo ze zdziwienia.CoÅ› poruszyÅ‚o siÄ™ cicho w ciemnym kÄ…cie mieszkania Krasnoludów i Blake obróciÅ‚ siÄ™ w tÄ™ stronÄ™.UjrzaÅ‚ kudÅ‚atÄ…, osÅ‚oniÄ™ÂtÄ… futrem twarz z parÄ… Å›wiecÄ…cych oczu, wpatrzonych w niego.- Nasz przyjaciel - powiedziaÅ‚ gospodarz.- Chyba siÄ™ cieÂbie nie boi.- Nic mu zÅ‚ego nie zrobiÄ™ - zapewniÅ‚ Blake trochÄ™ sztywno.- JesteÅ› gÅ‚odny? - zainteresowaÅ‚ siÄ™ Krasnolud.- Mamy.- Nie, dziÄ™kujÄ™.JadÅ‚em dziÅ› rano z jednym z was.- To on mi powiedziaÅ‚, że przyjdziesz.- Krasnolud ze zroÂzumieniem pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….- Dlatego na ciebie czekaÅ‚em.On nie mógÅ‚ ciÄ™ zaprosić.Ma tylko norÄ™, która wcale nie nadaje siÄ™ dla ludzi.Krasnolud odwróciÅ‚ siÄ™ z wyraźnym zamiarem opuszczenia mieszkania.- Nie wiem, jak ci mam dziÄ™kować - powiedziaÅ‚ Blake.- Już nam podziÄ™kowaÅ‚eÅ› - zauważyÅ‚ ze spokojem gospoÂdarz.- ZaakceptowaÅ‚eÅ› nas, przyjÄ…Å‚eÅ› pomoc od nas.To jest najważniejsze, wierz mi.Zwykle to my potrzebujemy pomocy od ludzi.To dla nas bardzo cenne, że możemy choć w części siÄ™ wam zrewanżować.Blake obejrzaÅ‚ siÄ™ na szopa.Nadal wpatrywaÅ‚ siÄ™ w niego swymi jasnymi, Å›wiecÄ…cymi oczami.Kiedy ponownie siÄ™ obróÂciÅ‚, Krasnoluda już nie byÅ‚o.Blake siÄ™gnÄ…Å‚ po plecak, chcÄ…c sprawdzić jego zawartość.ZnalazÅ‚ cienki puszysty koc, jakiego nigdy nie widziaÅ‚, o dziwnym metalicznym poÅ‚ysku.Oprócz tego nóż w pochwie, skÅ‚adanÄ… siekierÄ™, kilka naczyÅ„ do gotowania, zapalniczkÄ™ i pojemniczek z zapasowym paliwem, zÅ‚ożonÄ… mapÄ™, latarkÄ™ elektrycznÄ….Mapa!RozÅ‚ożyÅ‚ jÄ…, zapaliÅ‚ latarkÄ™ i pochyliÅ‚ siÄ™, by móc odczytać nazwy miejscowoÅ›ci.Kierowca powiedziaÅ‚, że Willow Grove jest jakieÅ› sto mil stÄ…d.To byÅ‚o miejsce, do którego zmierzaÅ‚.W koÅ„cu to jakiÅ› cel na tym Å›wiecie, przeznaczenie w sytuacji bez przyszÅ‚oÅ›ci.MiaÂsto na mapie i osoba o nieznanym imieniu, ktoÅ› posiadajÄ…cy cennÄ… dla niego wiadomość.Blake rozÅ‚ożyÅ‚ koc, a resztÄ™ rzeczy schowaÅ‚ z powrotem do plecaka.ZobaczyÅ‚, że szop przysunÄ…Å‚ siÄ™ do niego, widocznie zwabioÂny rozmaitoÅ›ciÄ… jego skarbów z plecaka.Blake przybliżyÅ‚ siÄ™ do Å›ciany i poÅ‚ożyÅ‚, otulajÄ…c szczelnie kocem, wtykajÄ…c jego brzegi pod siebie.WydawaÅ‚o mu siÄ™, że koc przylega do niego tak, jakby miaÅ‚ w sobie magnes.Mimo że byÅ‚ cienki, grzaÅ‚ zaskakujÄ…co mocno.PodÅ‚oga byÅ‚a miÄ™kka i bez dziur.Blake wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ i nabraÅ‚ w dÅ‚oÅ„ substancji, na której leżaÅ‚.PrzesypaÅ‚ jÄ… wolno przez palce, rozróżniajÄ…c spróchniaÅ‚e drewno, które latami spadaÅ‚o z tunelu wysokiego pnia, tworzÄ…c na ziemi miÄ™kkie legowisko.Oczy mu siÄ™ zamykaÅ‚y i czuÅ‚ nadciÄ…gajÄ…cy sen.Jego Å›wiadoÂmość jakby zanurzaÅ‚a siÄ™ w szczelinÄ™, w której już coÅ› byÅ‚o - jeÂgo dwie pozostaÅ‚e osobowoÅ›ci.OtoczyÅ‚y go i stali siÄ™ jednym.ByÅ‚o to jak powrót do domu, jak spotkanie z przyjaciółmi, zbyt dÅ‚ugo oczekiwane.Nie mówili nic, sÅ‚owa nie byÅ‚y im potrzebÂne.Przywitali siÄ™ z radoÅ›ciÄ… i ze zrozumieniem, stali siÄ™ jednym istnieniem.Andrew Blake przestaÅ‚ istnieć, nie byÅ‚ nawet czÅ‚oÂwiekiem, ale istotÄ… bez imienia, kimÅ› wiÄ™kszym niż Andrew Blake czy jakikolwiek inny czÅ‚owiek.Do ich zjednoczenia, radosnego i przyjemnego powitania wdarÅ‚a siÄ™ natrÄ™tna, mÄ™czÄ…ca myÅ›l.ZmagaÅ‚ siÄ™ z nimi i mógÅ‚ siÄ™ uwolnić, stać znowu sobÄ…, tożsamym bytem - już nie Andrew Blakiem, lecz Zmiennikiem.“Poszukiwaczu, kiedy siÄ™ obudzisz, bÄ™dzie zimniej niż teraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]