Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bahdaj Adam Trzecia granica (SCAN dal 803)
- Chmielewska Joanna Dwie trzecie sukcesu (SCAN dal
- Chmielewska Joanna Dwie trzecie sukcesu (3)
- Evanovich Janet Po trzecie dla draki
- Bahdaj Adam Trzecia granica
- Pohl Frederik Kroniki Heechow
- Żuławski Jerzy Na srebrnym globie
- Gould Judith Piękne i bogate(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- degrassi.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nigdy - powtórzył z płonącą twarzą.- Dobra, dobra.- Teraz niewyraźny uśmiech.- Każdy może się omylić.- A zwłaszcza Gord - powiedziała kobieta z naciskiem.- Przyganiał kocioł garnkowi.- Milutki jesteś.Przypływ paniki opadł trochę, podczas gdy tamci dwoje droczyli się ze sobą.Pascoe był w oddziale richmondzkim przez rok, w dziale papierów wartościowych, Carson nie zgadywał.Spojrzał nerwowo na zegarek, zniechęcony, czując się coraz bardziej jak ścigany.Nie mógł sobie w żaden sposób przypomnieć Carsona, i to go w równym stopniu przerażało, jak sama niezwykłość faktu, że go rozpoznał.Przez cały ten czas okłamywał się tylko: zawsze, zawsze będzie w niebezpieczeństwie.- Czy nie powinniśmy już ruszać?- Chyba tak.- Ale naprzód muszę iść sobie nos przypudrować.- No to idź, moja droga, a my tymczasem załatwimy rachunek.Odeszła ciężko, a Pascoe kiwnął, żeby dali rachunek.- A to dziwna historia - Carson głośno rozmyślał.- Nie masz przypadkiem brata?- Nie.Kiwał głową, zupełnie nie rozumiejąc.Zapłacili wspólnie i wyszli na dwór.Bernardo siedział za kierownicą, ale wygramolił się od razu z uśmiechem tak promiennym, jak do bliskich przyjaciół.- Dobre jedzenie? - Carson zaczął cudacznie gestykulować.- Bueno?- Bueno, senor.Muy bueno, gracias.Powietrze było dalej ciepłe, księżyc stał wysoko.Piłowanie cykad przytłumiało zgrzyt żwiru pod nogami, gdy szli w kierunku auta.Zaraz też wyłoniła się i Carsonowa i wszyscy wsiedli, znowu upychaąc się ciasno, a Pascoe poczuł, jakby był uwięziony.Las Dos Marias stawało się wobec tego miejscem, gdzie najwyżej spędzi noc.Rankiem musi wyjechać.Byłoby bezpieczniej, gdyby pozostał z całym tłumem - ale skąd mógł to wiedzieć? Jak w ogóle kiedykolwiek będzie umiał rozpoznać, co jest bezpieczne, a co nie? Los ma długie ramię i trudno przewidzieć, jakiego figla może spłatać!Droga wciąż i wciąż nadbiegała ku masce samochodu.Wiatraków było dużo, rozrzuconych po równinie, a betonowe zbiorniki nawadniające stały wśród zbóż niby zjawiskowe stanowiska baterii.Miasto Murcia spowodowało zmniejszenie tempa, ale potem uwolniło ich znowu.Raz Bernardo zatrzymał się, by zatankować benzynę.Drogowskazy migały: Lorca, Almeria, Las Dos Marias, Motril, Malaga.Europy przed nimi nie było już tak wiele.Parę razy charakter krajobrazu się zmieniał, niby sny pod wielkim księżycem z wolna przesuwały się horyzonty.Nie mówiono już więcej o Zachodnio-Centralnym, w ogóle niewiele mówiono.Dawało się odczuć te przeszło trzysta kilometrów.Pierwsza zasnęła kobieta, ale zanim dojechali do Lorki, Carson już także pochrapywał cicho.Tylko Pascoe trwał bezsennie; siedział pomiędzy nimi, jakby nie mógł się ruszyć z powodu jakiejś rany, ale nie czuł zmęczenia.Rozdział siódmyKiedy Pascoe po raz pierwszy zobaczył Las Dos Marias, było to tylko jeszcze jedno dalekie zgrupowanie światełek, migających ku niemu poprzez równinę.Zapomniał już wszystko, co wyczytał w przewodniku, więc gdy podjechali bliżej, był z lekka zdziwiony, że duża część miasta uczepiona jest wyniosłego zbocza, które od głównego pasma wzgórz kierowało się nagle ku morzu.Droga, jakby znużona monotonią gajów oliwkowych i sadów cytrusowych, gwałtownie przeskakiwała tory kolejowe i ciągnęła się wśród piaszczystych wydm tuż nad spienionym brzegiem morza.- Do jakiego hotelu, senor?- Avenida.Wśród diun przycupnęła kolonia przybrzeżnych willi i z nich już zaczęło się formować samo miasto Las Dos Marias.Nie minęło pół mili, a z szosy zrobiła się ulica, po obu jej stronach ciągnęły się podmiejskie sklepiki i bary.Na jakimś placu z figurą jeźdźca pośrodku Bernardo zatrzymał wóz przy grupce mężczyzn czyszczących leniwie latarnie, by zapytać o drogę.Trochę dalej Pascoe zauważył molo portu i maszty jakichś małych stateczków, potem znów wielki kościół, do którego prowadziły szerokie stopnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]