Podstrony
- Strona startowa
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)
- 007 Błędny rycerz John Jackson Miller
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolazebate.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przeprowadziliśmy badania od dwutysięcznego roku do trzy tysiące sto pięćdziesiątego, kiedy to ostatni członek rodziny wyprowadził się z tej okolicy.Eva popatrzyła na Herkimera.- Czy całą rodzinę dokładnie sprawdzono? - zapytała.Skinął głową.- Do dnia, w którym Asher odleciał na Łabędzia.Nie ma nic, co mogłoby nam pomóc.- Sytuacja wygląda więc absolutnie beznadziejnie.On gdzieś jest.Coś mu się stało.Może w przyszłości?- O tym właśnie myślałem - przytaknął Herkimer.- Mogli go przechwycić Rewizjoniści.I może nadal go przetrzymują.- Nie byliby w stanie go więzić.Nie Ashera Suttona - zaprotestowała Eva.- Nie udałoby im się to, gdyby wiedział, jakimi siłami dysponuje.- Ale on nie wie - przypomniał jej Herkimer, - A nie mogliśmy mu wtedy o nich powiedzieć ani wrócić na nie jego uwagę.Powinien przecież sam je odkryć.Znaleźć się w stresowej sytuacji i nagle odkryć je dzięki naturalnej reakcji.Nie można go było ich nauczyć, musiały się w nim wykształcić.- Tak dobrze nam szło - westchnęła Eva.- Tak dobrze.Zmusiliśmy Morgana do podjęcia nie przemyślanego działania.Kiedy Adams nie poparł planu zabicia Asha, skłonił Bentona do rzucenia mu wyzwania.Pojedynek miał go szybko uwolnić od Ashera.Ale zdarzenie z Ben-tonem wzmogło czujność Suttona, my zaś nie musieliśmy go ostrzec, że powinien być ostrożny.A teraz.- Książka została napisana - zauważył Herkimer.- Lecz wcale nie musi się tak stać - zauważyła Eva.- A może oboje jesteśmy zaledwie marionetkami w jakimś hipotetycznym świecie, który zniszczy nasze jutro?- Ubezpieczymy wszystkie strategiczne punkty przyszłości - oznajmił jej przyjaciel android.- Zintensyfikujemy pracę naszego wywiadu przeciwko Rewizjonistom, prześledzimy działania wszystkich grup bojowych z przeszłości.Może zdołamy się czegoś dowiedzieć.- To czynniki przypadkowe - orzekła Eva.- Nigdy nie będziesz miał całkowitej pewności.Przecież tyle jest czasów i przestrzeni do skontrolowania.Skąd będziemy wiedzieli, gdzie patrzeć, w którą stronę się zwrócić? Czy, aby osiągnąć nasz cel, będziemy musieli przedzierać się przez każde prawdopodobne wydarzenie?- Zapomniałaś o jednym czynniku - odparł spokojnie Herkimer.- O jednym czynniku?- Tak.O samym Suttonie.On gdzieś się znajduje i bardzo w niego wierzę.W niego i przeznaczenie.Bo Sutton przywiązuje wielką wagę do swojego przeznaczenia i w ostatecznym rachunku to mu się opłaci.41.- Jesteś dziwnym człowiekiem, Williamie Jonesie - powiedział John H.Sutton.- I dobrym.Przez wszystkie lata, odkąd zajmuję się farmą, nigdy nie miałem lepszego pracownika.Żaden inny nie chciał pozostać dłużej niż rok albo dwa lata.Zawsze odchodzili, zawsze dokądś szli.- Nie mam dokąd iść - odparł Asher Sutton.- Nie ma takiego miejsca, do którego chciałbym pójść.To jest równie dobre jak każde inne.Jest nawet lepsze, pomyślał, niż przypuszczałem, ponieważ mam tu spokój, poczucie bezpieczeństwa i żyję tak blisko natury jak żaden człowiek w moim stuleciu.Stali, oparci o ogrodzenie, i obserwowali migoczące światła domów i samochodów na drugim brzegu rzeki.Na pogrążonym w ciemności zboczu pod nimi poruszało się wolno bydło, wypuszczone po wieczornym udoju; słychać było ciche, delikatne odgłosy kopyt, chrzęst ostatnich pęków trawy przeżuwanych przed zapadnięciem w sen.Chłodny powiew przeleciał wzdłuż stoku, a jego dotknięcie było przyjemne i odświeżające po upale dnia.- Zawsze w nocy są tu te chłodne powiewy - oświadczył stary John H.- Po dziennym upale lepiej się śpi.Westchnął.- Niekiedy się zastanawiam - powiedział - do jakiego stopnia można się cieszyć życiem.Zastanawiam się, czy nie jest to przypadkiem.no cóż, jakoś prawie grzeszne uczucie.Bo Człowiek ze swej natury nie jest zadowolonym zwierzęciem.Jest niespokojny, niezadowolony i właśnie to niezadowolenie zmusza go, jak uderzenie bata, do wspaniałych osiągnięć.- Zadowolenie z życia - odparł Asher Sutton - jest świadectwem pełnego dostosowania się do otoczenia.Niezbyt często się je odnajduje.a właściwie bardzo rzadko.Kiedyś Istota Ludzka, a także inne stworzenia, będą wiedziały, jak osiągnąć ten stan, i wtedy w całej Galaktyce zapanuje pokój i szczęście.John H.zachichotał.- Masz rozległe horyzonty, Williamie.- Właśnie tak bym to ujął, w szerokiej perspektywie - stwierdził Asher Sutton.- Kiedyś Człowiek podąży do gwiazd.Stary John H.skinął głową.- Tak, przypuszczam, że tak zrobi.Ale zanim podąży do gwiazd, powinien się nauczyć, jak żyć na Ziemi.Ziewnął i rzekł:- Chyba sobie pójdę.Starzeję się i muszę wypoczywać.- A ja jeszcze trochę pospaceruję - odparł jego rozmówca.- Dużo spacerujesz, Williamie.- Po zmroku - wyjaśnił Asher Sutton - otoczenie wygląda inaczej niż w świetle dnia.Inaczej pachnie.Słodyczą, świeżością i czystością, jakby je dopiero co umyto.W ciszy można usłyszeć dźwięki, których nie słyszy się za dnia.Idziesz i wydaje ci się, że jesteś sam w tym kraju, który należy tylko do ciebie.John H.pokręcił głową.- To nie kraj jest inny, Williamie, ale ty.Nieraz wydaje mi się, że widzisz i słyszysz rzeczy, z których istnienia my nie zdajemy sobie sprawy.Prawie, Williamie.- zawahał się, ale potem skończył zdanie -.prawie jakbyś był z innego świata.- Czasami myślę, że tak właśnie jest - odparł Asher.- Pamiętaj o jednym - zwrócił się do niego John H.- Jesteś jednym z nas.kimś jak z rodziny.Poczekaj, ile już lat tu jesteś?- Dziesięć - padła odpowiedź.- Słusznie - przytaknął John H.- Dokładnie pamiętam dzień, w którym przyszedłeś, ale czasami zapominam, jak dawno to było.Niekiedy mam wrażenie, jakbyś tu był zawsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]