Podstrony
- Strona startowa
- Sekowski Stefan Galwanotechnika Domowa Rozmiar 1 MB
- Grodzieńska Stefania Urodził go 'Niebieski Ptak'
- stefan zeromski ludzie bezdomni (5)
- Grabiński Stefan Nowele
- Stefanowski Robert Making M
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa 01 ÂŚcieżki kłamstwa
- Kres Feliks W Krol Bezmiarow
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Hobb Robin Czarodziejski Statek t.1 (SCAN
- Zimmer Bradley Marion Mgly Avalonu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frenetic.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Załoga, która popłynęła dobrzegu, aby zakupić żywność, zdziwiona przywozi wiadomość, że na lądzie jest czwartek,na statku zaś zapewniano ją przecież, iż jest środa.Pigafetta bardzo się dziwi, gdyż dzieńpo dniu przez prawie trzy lata podróży dokładnie prowadził dziennik.Bez przerwy liczyłcodziennie: poniedziałek, wtorek, środa – przez cały tydzień, przez cały rok! – czyżby prze-puścił jeden dzień? Zapytuje Alvę, pilota, który również zaznaczał każdy dzień w swej lo-cji.Cóż to znaczy?! I u niego jest dopiero środa! Żeglarzom dookoła świata, stale płynącymna zachód, musiał w niewytłumaczony sposób wypaść z kalendarza jeden dzień, a nowinaPigafetty o tym zadziwiającym fenomenie zdumiewa cały wykształcony świat.Odkryto ta-jemnicę, której istnienia ani uczeni Grecji, ani Ptolemeusz, ani Arystoteles nie przypuszcza-li, którą zaś odnaleziono dopiero dzięki wyprawie Magellana.Nowe poznanie, że kto dążywraz z ziemią w jej okrężnym biegu, ten może wygrać od nieskończoności jeden dzień,podnieca, humanistów XVI wieku tak samo, jak teoria względności nurtuje obecnie światdzisiejszy.Piotr Martyr każe sobie przez „mędrca” zaraz fenomen ten wyjaśnić i zawiadamia o nimcesarza oraz papieża.W ten sposób, gdy inni przywożą do domu tylko korce korzeni, akuratten mały rycerzyk z Rodosu zdobywa w tej podróży największą kosztowność: nowe nauko-we poznanie!*Lecz okręt jeszcze nie jest w domu.Ostatkiem sił wlecze się „Victoria” stękając przez od-męty, zmęczona, powolna, zbutwiała.Z towarzyszy, z którymi wyjechała z Wysp Korzen-nych, pozostało na pokładzie tylko osiemnastu: zamiast stu dwudziestu rąk pracuje trzydzie-ści sześć, a właśnie teraz potrzeba mocnych pięści! Prawie u samego celu grozi bowiemkatastrofa.Słabe ze starości deski okrętowe nie są szczelne i przez coraz szersze szparybezustannie przesącza się woda.Z początku majtkowie próbują zaradzić, pompą.Ale to niewystarcza.Właściwie trzeba by było co nieco z 700 cetnarów korzeni wyrzucić za burtę,aby odciążyć okręt w niebezpiecznym zanurzeniu; lecz de Cano nie chce zmarnować wła-sności cesarza.Znużona załoga zmienia się dniem i nocą przy pompach: jest to najcięższarobota, dobra dla zbrodniarzy, a przecież trzeba też zwijać i rozwijać żagle, sterować, ob-serwować z bocianiego gniazda i spełniać setki codziennych prac.Dla wyczerpanych ludzistopniowo staje się to za wiele.Majtkowie od wielu nocy nie zaznali snu, zataczając się ipotykając na swych stanowiskach jak lunatycy – „tanto debili quanto mai uomini furono”,„tak byli zmęczeni – pisze del Cano do cesarza – jak jeszcze nigdy żadni ludzie”.A jednakkażdy musi spełniać podwójną i potrójną robotę.Spełniają prace zanikającymi siłami, leczcoraz bliżej są celu.Dnia 13 lipca wyruszyło z Kap Verde 18 bohaterów, aż wreszcie 4września 1522 (wkrótce skończą się 3 lata od chwili opuszczenia ojczyzny) z bocianiegogniazda rozlega się ochrypły okrzyk: majtek dojrzał Kap Vincent.Dla nas europejska zie-mia tu się kończy, lecz dla nich, dla światowych żeglarzy, Europa tutaj się zaczyna, tu za-czyna się ich ojczyzna.Powoli wynurza się z wody stroma skała, a zarazem zjawia się wsercach odwaga.Naprzód! Naprzód! Trzeba jeszcze wytrzymać dwa dni i dwie noce! Jesz-cze dwie noce i jeden dzień.Jeszcze jedną noc i jeden dzień! A teraz już tylko jedną noc,jedną jedyną noc! I wreszcie – wszyscy pędzą na pokład i tłoczą się na nim drżąc ze szczę-ścia – oto srebrny pas na lądzie, Gwadalkiwir, wpadający do morza pod San Lucar de Bar-rameda! Stąd przed trzema laty pod wodzą Magellana wypłynęło pięć okrętów i dwustusześćdziesięciu pięciu ludzi, teraz zaś do lądu przybija jeden mały statek, zarzuca kotwicęprzy tym samym wybrzeżu, a wybiega z niego zataczając się osiemnastu ludzi, którzy pada-ją na kolana i całują twardą, dobrą, mocną ziemię ojczystą.Największy po wszystkie czasywyczyn żeglarski zostaje owego 6 września 1522 roku zakończony.Pierwszym obowiązkiem del Cano po wyjściu na brzeg jest wysłanie do cesarza listu zwielką nowiną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]