Podstrony
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo (3)
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu (2)
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu (3)
- King Stephen Miasteczko Salem
- Pamietnik p.Hanki Dolega Mostowicz
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (4)
- Jonathan Nasaw Dziewczyny, których pożądał
- Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zeskoczył z siennika.Prawą nogęwciąż miał zesztywniałą po tym, jak Przyjazny przebił ją nożem.Wyprostował się i stanąłprzed metalową bramą.Nie spodziewał się, że przyjdzie osobiście, ale ucieszył się, że to zrobiła.Dzięki temubędzie miał okazję, by po raz ostatni spojrzeć jej w oczy, nawet jeśli będą im towarzyszylidozorca więzienny oraz pół tuzina strażników.Zwietnie wyglądała, nie była tak wychudzonaani surowa jak kiedyś, ale czysta, gładka, smukła i bogata.Jak królowa.Trudno uwierzyć, żekiedykolwiek się z nim zadawała.- No proszę - powiedział.- Wielka księżna Monzcarro.Jakim cudem wyszłaś z tegozamieszania bez szwanku?- Aut szczęścia.- Otóż to.Ja nigdy go nie miałem.Dozorca otworzył skrzypiącą bramę.Do celi weszli dwaj strażnicy i zatrzasnęlikajdany na nadgarstkach Dreszcza.Wiedział, że walka nie ma sensu.Tylko by się upokorzył.Wyprowadzili go na korytarz.- Odbyliśmy razem nie lada podróż, prawda, Monzo?- Zgadza się - odpowiedziała.- Ale ty się zgubiłeś, Dreszczu.- Nie, raczej się odnalazłem.Teraz mnie powiesisz? - Nie cieszyło go to, ale równieżzbytnio nie smuciło.To lepsze niż gnicie w celi.Przez dłuższą chwilę patrzyła na niego niebieskimi, lodowatymi oczami.Tak samo jakpodczas ich pierwszego spotkania.Jakby nie mógł jej niczym zaskoczyć.- Nie.- Słucham? - Tego się nie spodziewał.Czuł się niemal rozczarowany.- Więc cozrobisz?- Możesz odejść.Zamrugał.- Co mogę?- Odejść.Jesteś wolny.- Nie sądziłem, że wciąż ci na mnie zależy.- A kto powiedział, że kiedykolwiek mi zależało? Robię to dla siebie, nie dla ciebie.Mam już dosyć zemsty.Dreszcz parsknął.- No, no, kto by się, kurwa, spodziewał? Rzezniczka z Caprile.Wąż Talinsu.Okazujesię, że w głębi serca to szlachetna kobieta.Myślałem, że nie zależy ci na czynieniu dobra.%7łemiłosierdzie i tchórzostwo są tym samym.- Więc nazwij mnie tchórzem.Mogę z tym żyć.Tylko nigdy więcej tu nie wracaj, bomoje tchórzostwo ma swoje granice.- Zdjęła z palca pierścień z dużym, krwistoczerwonymrubinem i rzuciła go na brudną słomę u jego stóp.- Wez.- W porządku.- Pochylił się, wygrzebał pierścień z brudu i wytarł go o koszulę.- Niejestem dumny.Monza odwróciła się i odeszła w stronę schodów, od których bił blask lamp.- Więc tak to się kończy?! - zawołał za nią.- To koniec?- Myślisz, że zasługujesz na coś lepszego? - Po czym zniknęła.Wsunął pierścień na mały palec i popatrzył, jak lśni.- Raczej na coś gorszego.- Ruszaj się, draniu - warknął jeden ze strażników, wymachując szpadą.Dreszcz się do niego wyszczerzył.- Już sobie idę, bez obaw.Mam serdecznie dosyć Styrii.Z uśmiechem wyszedł z ciemnego tunelu na most prowadzący na zewnątrzFontezarmo.Podrapał się po swędzącej twarzy, po czym wciągnął do płuc długi haustzimnego powietrza.Ostatecznie nie wyszedł na tym najgorzej.Co prawda, stracił oko w Styriii nie był bogatszy niż w dniu, w którym zszedł z pokładu statku.Mimo to, stał się lepszymczłowiekiem, co do tego nie miał wątpliwości.Lepszym i mądrzejszym.Kiedyś był swoimnajgorszym wrogiem.Teraz stał się nim dla innych.Nie mógł się doczekać powrotu na Północ i znalezienia dla siebie jakiegośodpowiedniego zajęcia.Może po drodze wstąpi na chwilę do Uffrithu i odwiedzi swojegostarego przyjaciela Vossulę? Ruszył w dół zbocza, oddalając się od fortecy, a pod butamichrzęścił mu szary pył.Słońce wschodzące za jego plecami miało barwę krwi.PODZIKOWANIAJak zwykle, dziękuję czterem osobom:Bren Abercrombie, którą bolą oczy od czytania, Nickowi Abercrombiemu, któregobolą uszy od słuchania, Robowi Abercrombiemu, którego bolą palce od przewracania stron,Lou Abercrombiemu, którego bolą ręce od podtrzymywania mnie.A także z całego serca dziękuję:wszystkim cudownym i utalentowanym ludziom pracującym dla mojego brytyjskiegowydawcy, Gollancza, oraz ich macierzystej grupy wydawniczej Orion, a zwłaszcza SimonowiSpantonowi, Jo Fletcher, Jonowi Weirowi, Markowi Stayowi i Jonowi Woodowi.Jak równieżwszystkim, którzy zajmują się wydawaniem, reklamowaniem, tłumaczeniem, a zwłaszczasprzedawaniem moich książek na całym świecie.Artystom, którym jakimś cudem udało się sprawić, abym wyglądał na człowieka zklasą: Didierowi Graffetowi, Dave owi Seniorowi i Laurze Brett.Redaktorom za oceanem: Deviemu Pillai i Lou Andersowi.Innym zaprawionym w bojach profesjonalistom, którzy zajmują się różnymitajemniczymi usługami: Robertowi Kirby emu.Darrenowi Turpinowi, Matthew Amosowi,Lionelowi Boltonowi.Wszystkim pisarzom, z którymi miałem okazję się kontaktować, elektronicznie bądzosobiście, a którzy ofiarowali mi pomoc, wiele zabawnych uwag oraz kilka pomysłów, którewarto było podkraść, między innymi Jamesowi Barclayowi, Aleksowi Bellowi, DavidowiDevereux, Rogerowi Levy emu, Tomowi Lloydowi, Joemu Mallozziemu, JohnowiMeaneyowi, Richardowi Morganowi, Adamowi Robertsowi, Pat Rothfuss, MarcusowiSakeyowi, Wimowi Stoikowi i Chrisowi Woodingowi.A na koniec, choć to najważniejsze:za nieustające wsparcie, porady, jedzenie, picie oraz pracę redaktorską, nawet pogodzinach, dziękuję mojej redaktorce Gillian Redfearn.Niech nasza współpraca trwa jaknajdłużej.W końcu sam nie dam rady pisać tych cholernych książek.O AUTORZEJoe Abercrombie spędza większość czasu na pisaniu, ale czasami pracuje jako niezależnymontażysta filmów dokumentalnych oraz koncertów na żywo.Mieszka w Bath ze swojąrodziną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]