Podstrony
- Strona startowa
- Marcin Wolski Agent do3u
- Agent z E FALL Jan Litan
- Marcin Wolski Agent dolu
- Asimov Isaac Nagie slonce (SCAN dal 1013)
- Rowni bogom Asimov Isaac
- Asimov Isaac Równi bogom
- Azazel (1988) Asimov Isaac
- Clarke Arthur C Tajemnica Ramy
- Crichton Michael Trzynasty Wojownik
- Morrell Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.to miejsce, gdzie lecimy.Mogę znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji.- Czy to oznacza niebezpieczeństwo?- Nie, ponieważ będę w stanie opanować tę sytuację.- Skąd o tym wiesz, panie?- Stąd, że jestem.badaczem.I to najlepszym ze wszystkich.Nie ma takiej sytuacji w całej Galaktyce, której nie potrafiłbym opanować.- Panie - zaczęła Novi.Jej rysy ściągnęła udręka.- Nie chciałabym cię obrazić i zgniewać.to znaczy rozgniewać.Widziałam cię z tym gburem Rufirantem.Byłeś w niebezpieczeństwie, a - on jest tylko chłopem.Teraz nie wiem, co cię czeka.i ty też nie wiesz.Gendibal poczuł smutek.- Boisz się, Novi?- Nie o siebie, panie.Obawiam się.boję się.o ciebie.- Możesz mówić “obawiam się" - mruknął Gendibal.- To poprawne.Zamyślił się.Po chwili podniósł głowę, ujął w swoje dłonie szorstkie ręce Novi i powiedział:- Novi, nie chcę, żebyś obawiała się czegokolwiek.Pozwól, że ci wyjaśnię.Wiesz, jak mogłaś poznać z mojej twarzy, że grozi - a raczej, że może nam grozić niebezpieczeństwo? Zupełnie tak, jakbyś czytała w moich myślach.- Tak.- Potrafię czytać w myślach lepiej niż ty.Tego właśnie uczą się badacze, a ja jestem bardzo dobrym badaczem.Oczy Novi rozszerzyły się, a jej ręce wyśliznęły się z jego dłoni.Wydawała się wstrzymywać oddech.- Możesz czytać w moich myślach?Gendibal pospiesznie uniósł palec do góry.- Nie robię tego, Novi.Nie czytam w twoich myślach, chyba że muszę.Nie czytam w twoich myślach.(Wiedział, że - praktycznie biorąc - kłamie.Było po prostu niemożliwe, żeby będąc z Surą Novi nie zdawać sobie sprawy z ogólnego tonu jej niektórych myśli.Do tego nie trzeba było umiejętności członka Drugiej Fundacji.Gendibal czuł, że niewiele brakuje, żeby się zarumienił.Ale też taki stosunek, nawet ze strony Tutejszej, bardzo mu pochlebiał.A jednak trzeba było.z czysto ludzkich względów.uspokoić ją i rozproszyć jej wątpliwości.)- Potrafię również zmienić czyjś sposób myślenia - powiedział.- Mogę sprawić, żeby ktoś poczuł ból.Mogę.Ale Novi potrząsnęła głową.- Jak możesz to zrobić, panie? Rufirant.- Zapomnij o Rufirancie - rzekł z rozdrażnieniem Gendibal.- Mogłem go powstrzymać w jednej chwili.Mogłem sprawić, żeby upadł.Mogłem sprawić, żeby wszyscy Tutejsi.- przerwał nagle, bo uświadomił sobie z zażenowaniem, że się chwali, że stara się wywrzeć wrażenie na tej chłopce.A ona nadal kręciła głową.- Panie - powiedziała - starasz się mnie uspokoić, ale ja boję się tylko o ciebie, nie musisz więc tego robić.Wiem, że jesteś wielkim badaczem i potrafisz sprawić, żeby ten statek leciał przez przestrzeń, gdzie, jak mi się wydaje, każdy by się zgubił.I korzystasz z maszyn, na których się nie rozumiem i na których żaden Tutejszy by się nie rozumiał, ale niepotrzebnie mówisz mi o tych mocach, których na pewno nie masz, bo nie zrobiłeś nic z tych rzeczy, które mówisz, że mogłeś zrobić Rufirantowi, chociaż byłeś w niebezpieczeństwie.Gendibal zacisnął usta.“Niech tak już zostanie", pomyślał.Jeśli ta kobieta upiera się, że nie boi się o siebie, to niech już będzie, jak jest.Ale po prostu nie chciał, żeby miała go za słabeusza i samochwałę.Po prostu nie chciał.- Jeśli nie zrobiłem nic Rufirantowi - powiedział - to tylko dlatego, że nie chciałem.Nam, badaczom, nie wolno pod żadnym pozorem zrobić coś jakiemukolwiek Tutejszemu.Jesteśmy gośćmi na waszym świecie.Rozumiesz?- Jesteście panami.Zawsze tak mówimy.Odwróciło to na chwilę uwagę Gendibala od tego, o czym mówił.- Jak to się wobec tego stało, że Rufirant mnie zaatakował?- Nie wiem - odparła po prostu.- Nie sądzę, żeby on sam to wiedział.Musiał mieć głowę.no, stracić głowę.Gendibal chrząknął.- W każdym razie nie robimy Tutejszym nic złego.Gdybym został zmuszony do tego, żeby go powstrzymać przez.zranienie, to inni badacze mieliby mi to za złe i mógłbym nawet utracić swoje stanowisko.Ale aby nie dopuścić do sytuacji, w której ja sam mógłbym odnieść poważne obrażenia, mogłem nim trochę pokierować.niedużo, tyle, ile było można.Novi pochyliła głowę.- Więc ja sama nie musiałam wpadać między was jak głupia.- Właśnie, że dobrze zrobiłaś - rzekł Gendibal.- Dopiero co powiedziałem, że zrobiłbym źle, gdybym mu wyrządził jakąś krzywdę.Dzięki tobie nie musiałem nic robić.Ty go powstrzymałaś i była to dobra robota.Jestem ci za to wdzięczny.Znowu uśmiechnęła się radośnie.- Teraz wiem, dlaczego jesteś dla mnie taki dobry.- Oczywiście, byłem ci wdzięczny - rzekł Gendibal nieco zirytowany - ale ważne jest to, żebyś zrozumiała, że nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo.Potrafię sobie poradzić z całą armią zwykłych ludzi.Każdy badacz to potrafi, szczególnie ci ważniejsi, a mówiłem ci, że jestem z nich wszystkich najlepszy.Nie ma w całej Galaktyce nikogo, kto może mi stawić czoła.- Skoro tak mówisz, panie, to jestem tego pewna.- Tak mówię.No i jak, boisz się mnie teraz?- Nie, panie, ale.czy tylko nasi badacze mogą czytać w myślach i.Czy są inni badacze, w innych miejscach, którzy mogą ci się przeciwstawić?Gendibal na moment osłupiał.Ta kobieta miała zdumiewająco przenikliwy umysł.Musiał skłamać.- Nie ma - odpowiedział.- Ale jest tyle gwiazd na niebie.Kiedyś próbowałam je policzyć i nie mogłam.Jeśli światów, na których żyją ludzie, jest tyle, co gwiazd, to czy niektórzy z tych ludzi nie mogą być badaczami? To znaczy, oprócz badaczy na naszym świecie.- Nie.- A jeśli są?- To nie są tak potężni, jak ja.- A jeśli skoczą na ciebie nagle, zanim się spostrzeżesz?- Nie mogą tego zrobić.Gdyby chciał się do mnie zbliżyć jakiś obcy badacz, to wiedziałbym o tym od razu.Dowiedziałbym się na długo przedtem, zanim mógłby mi coś zrobić.- Mógłbyś uciec?- Nie musiałbym uciekać.Ale (uprzedzając jej sprzeciw) gdybym musiał, to wkrótce znalazłbym się w nowym statku.lepszym od wszystkich innych, jakie są w Galaktyce.Nie złapaliby mnie.- Czy nie mogliby zmienić twoich myśli i sprawić, że zostałbyś?- Nie.- Ale ich mogłoby być wielu.Ty jesteś tylko jeden.- Jak tylko by się pojawili, zaraz wiedziałbym o tym, wcześniej niż mogliby sobie wyobrazić, i odleciałbym.Wtedy zwróciłby się przeciw nim cały nasz świat badaczy i nie oparliby się nam.Zresztą zdawaliby sobie z tego sprawę, więc nie ośmieliliby się nic mi zrobić.Prawdę mówiąc, nie chcieliby, żebym w ogóle się o nich dowiedział.a jednak, mimo to, dowiedziałbym się.- Bo jesteś potężniejszy od nich? - spytała Novi.Jej twarz wyrażała podejrzaną dumę.Gendibal nie mógł się oprzeć uczuciu zadowolenia.Jej wrodzona inteligencja, szybkość, z jaką chwytała to, co się mówiło, sprawiały, że przebywanie z nią było prawdziwą przyjemnością.Ten potwór o słodkim głosie, Mówca Delora Delarmi, wyświadczyła mu nieocenioną przysługę, zmuszając go, aby zabrał tę kobietę ze sobą.- Nie, Novi - powiedział - nie dlatego, że jestem potężniejszy od nich, chociaż faktycznie jestem.Dlatego, że mam ze sobą ciebie.- Mnie?- Tak, Novi.Domyślałaś się tego?- Nie, panie - odparła ze zdziwieniem.- A co ja takiego mogę zrobić?- Chodzi o twój umysł.- Uniósł w górę obie ręce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]