Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- ÂŚw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak więc mógłbym ci pozwolić opuścić ten niebezpieczny dom?— A jak możesz mnie zatrzymać.Danielu?— Sil.,, jeśli to będzie konieczne, partnerze Eliaszu — powiedział chłodno Daniel.— Nawet gdybym musiał cię zranić.Zginiesz z pewnością, jeśli tego me zrobię.9.Szach robotowi.— Zranisz mnie, by mnie zachować przy życiu, Danielu?— Nie sądzę, by to było konieczne, Eliaszu.Wiesz, że jestem silniejszy i nie będziesz się Opierał W razie konieczności jednak będę musiał cię zranić.— Mógłbym cię zaraz na miejscu zastrzelić — powiedział Baley.Mnie nic nie powstrzymuje — Przewidziałem to.że mógłbyś zająć takie stanowisko w jakimś momencie naszych obecnych stosunków, partnerze Eliaszu.Przyszło mi to na myśl, kiedy zacząłeś zachowywać się agresywnie!w pojeździe.Kiedy więc zasnąłeś, moja pierwszą czynnością było rozładowanie twojego blastera.Baley zagryzł wargi.Sięgnął do kabury, wydobył broń i spojrzał na licznik.Wskazywał zero.Przez chwilę ważył w roku bezużyteczny kawał metalu.Mógłby cisnąć nim w głowę Daniela, ale po co? Robot zdążyłby się uchylić.Schował blaster.Naładuje go przy pierwszej okazu — Nie uda ci się racje! oszukać, Danielu!— Jak to, Eliaszu?— Zachowujesz sio nazbyt władczo.Całkowicie mnie zneutralizowałeś.Czy jesteś robotem?— Miałeś już kiedyś co do tego wątpliwości.— Przed rokiem na Ziemi, miałem wątpliwości czy R.Daniel Olivaw jest robotem okazał D się, ze jest Teraz jednak pytani’ czy ty jesteś R.Danielem?— Jestem nim.— Doprawdy? Daniela zaprojektowano by dokładnie naśladował Kosmitę.Czemu nie miałby istnieć Kosmita, j dokładnie naśladujący Daniela?— Jaki miałoby to cel?— Prowadzenie tego śledztwa wymaga więcej inicjatywy i zdolności niż mógłby ich mieć robot.Przyjmując! role Daniela i pozwalając mi uważać się za szefa, miałbyś mnie pod kontrola,, dając mi fałszywe poczucie wyższości.W końcu mnie zawdzięczasz tę prace, wiec powinienem pozostać uległy.— Wcale tak nie jest, Eliaszu.— Czemu więc wszyscy Solarianie, z którymi mieliśmy do czynienia uznali cię za człowieka? Są przecież biegli w robotyce.Czy tak łatwo ich oszukać? Wydaje mi się, że oni wszyscy nie mogą się mylić.Dużo bardziej prawdopodobne jest, że to ja się myliłem.— Wcale nie, partnerze Eliaszu.— Udowodnij to — powiedział Baley, zbliżając się do stołu.Nie będziesz miał z tym trudności, jeżeli jesteś robotem.Pokaż, że masz metal pod skórą!— Zapewniam cię… — zaczął Daniel.— Pokaż ten metal! — rzekł szorstko Baley — To rozkaz.A może nie musisz słuchać rozkazów?Daniel rozpiął koszulę.Ukazała się gładka, brązowa skóra.Palce Daniela nacisnęły mocno tuż pod prawą brodawką.Skóra i mięśnie rozszczepiły się bezkrwawo na całej długości klatki piersiowej i spod spodu błysnął metal.W tym momencie palce Baleya oparte na krawędzi stołu przesunęły się o pół cala, popychając płytkę kontaktową.Natychmiast pojawił się robot.— Nie ruszaj się Danielu! — krzyknął Baley.— To rozkaz!Daniel stał nieruchomo, jakby uleciało z j niego życie.Baley spytał robota — Czy możesz sprowadzić jeszcze! paru chłopców nie wychodząc samemu?— Tak, proszę pana — odpowiedział robot.Pojawiły się jeszcze dwa roboty.Cała trójka ustawiła się w szeregu.— Chłopcy! — przemówił do nich Baley.— Czy widzicie ten twór, który uważaliście za człowieka?Sześcioro płonących oczu zwróciło się ku Danielowi.Roboty odpowiedziały uniżono — Widzimy, proszę pana.— Czy widzicie, że ten niby człowiek jest w istocie robotem, tak jak wy, że jego wnętrze jest z metalu, że tylko wygląda jak człowiek?— Tak, proszę pana!— Nie musicie wykonywać jego rozkazów, rozumiecie?— Tak, proszę pana!— Ja natomiast jestem naprawdę człowiekiem…Roboty zawahały się.— Teraz pewnie niczego, co wygląda jak człowiek, nie będą uważały za człowieka — pomyślał Baley.Potem jednak jeden z robotów oświadczył — Pan jest człowiekiem, proszę pana.— Baley odetchnął.— Możesz się już ruszać, Danielu.Daniel przyjął swobodniejszą pozycję i powiedział chłodno A więc twoje wątpliwości co do mojej tożsamości to był po prostu podstęp ułożony aby wyjawić moją naturę tamtym!— Baley odwrócił wzrok.— To tylko maszyna.Nie oszukuje się maszyny!, nie mógł jednak pozbyć się uczucia wstydu.W Danielu, nawet kiedy stał tak, z otwartą klatką piersiową było coś ludzkiego, coś co mogło być zdradzone.— Danielu, zaniknij to i posłuchaj.Nie jesteś silniejszy od tych trzech robotów.Zgadzasz się?— To oczywiste, partnerze Eliaszu.— W porządku! Co do was chłopcy, — Baley zwrócił się do trzech robotów — nie wolno wam nikomu mówić, że Daniel jest Robotem.Nigdy i nikomu, chyba że otrzymacie ode mnie i tylko ode mnie inne polecenie.— Dziękuję! — wtrącił Daniel cicho.— Temu robotowi o ludzkim wyglądzie nie wolno jednak mi przeszkadzać.Jeśli będzie tego próbował macie go powstrzymać, uważając by go nie uszkodzić.Nie wolno mu oglądać ani widzieć nikogo z ludzi, oprócz mnie, ani żadnych robotów, oprócz was.Ma przebywać w tej sali.Wy też tu pozostańcie.Zwalniam was z innych obowiązków.Czy to jasne?— Tak, proszę pana — odezwał się Chór głosów.— Daniel stał z opuszczonymi rękami — Nie wolno mi przez swą bezczynność dopuścić do wyrządzenia ci krzywdy, Eliaszu, ale w tych okolicznościach pozostała mi tylko bezczynność.Nie mogę nic zrobić.Mam nadzieję, że wyjdziesz z tego zdrów i cały.— Otóż to — pomyślał Baley.— To przykład robociej logiki.Logika mówi Danielowi, ze znalazł się w szachu.Rozsądek, gdyby go miał, powiedziałby mu że trudno wszystko przewidzieć i że druga strona może się pomylić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]