Podstrony
- Strona startowa
- Szklarski Alfred Tomek na wojennej sciezce (SCAN
- Alfred Szklarski Tomek Wsrod Lowcow Glow
- Alfred Szklarski Tomek wsrod lowcow glow (2)
- Szklarski Alfred 6 Tomek wsrod lowcow glow
- Szklarski Alfred Sobowtor profesora Rawy (SCAN d
- Szklarski Alfred 8 Tomek w Gran Chaco
- Alfred Musset SpowiedŸ dziecięcia wieku
- de musset alfred spowiedŸ dziecięcia wieku
- Harrison Harry Stover Leon Stonehenge
- Norton Andre Gwiezdne bezdroza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zapewne dorzucił Korkoran chcielibyście, panowie, przedtem ją zastrzelić?Anglik zdołał tylko przytaknąć gestem, gdyż na słowo ,,zastrzelić" tygrysica podskoczyła,jakby rażona trzema kulami w serce.Popatrzyła na Bangora takim wzrokiem, że zwątpił, czykiedykolwiek jeszcze zje befsztyk, i strach go ogarnął, by sam nie stał się befsztykiem. Nie zapominaj pan rzekł z niepewną miną że przybywam jako parlamentariusz.Prawo ludzkie. Prawo ludzkie odparł Korkoran a prawo tygrysie to nie to samo.I jeżeli pan nieprzestaniesz drażnić Luizy swoim British Museum i zamiłowaniem do wypychania, to w trzyminuty gotowa przekazać pański szkielet do Tigrish Museum. Anglia pomści moją śmierć rzekł Bangor z wyższością lord Palmerston zaś. Obawiam się przerwał Korkoran że lord Palmerston obchodzi Luizę nie więcej niżzeszłoroczny śnieg.Lecz nie odbiegajmy od tematu: wracaj pan do pułkownika Barclaya ipowiedz mu, że znam jego położenie, że fanfaronada na nic się nie zda, że żywności starczymu najwyżej na osiem dni, że wiadomo mi, iż jego trzy pułki europejskie liczą teraz zaledwietysiąc siedmiuset ludzi, że Narbadę zamyka mój dwumasztowiec Syn Burzy , zbrojny wdwadzieścia sześć ciężkich dział, że nie zdołacie przebić się przez nasze szeregi i że jeżelipułkownik Barclay będzie dłużej zwlekał, przyjdzie mu zdać się na naszą łaskę, a wówczasnie ręczę za życie żadnego z moich jeńców. Jestem upoważniony rzekł Bangor tonem poufnym do zaproponowania panu nawetmiliona rupii, bylebyś tylko zechciał odjechać razem z córką Holkara i pozostawić Maratówich losowi. Jeżeli zaś pan odparł Korkoran jeszcze minutę dłużej będziesz mnie namawiał dozdrady, każę całkiem zwyczajnie wbić cię na pal.Przekaż pan pułkownikowi ukłony odemnie i powiedz, iż za godzinę będę go oczekiwał na brzegu rzeki, gotów wejść w układy.Potym terminie będziemy rozmawiać jak zwycięzca ze zwyciężonym.Bangor, zmuszony zadowolić się tą propozycją, wrócił do Anglików.Na wiadomość, że Korkoran wie o wszystkim, Barclay złagodniał.Te bezczelne warunkistawiał bowiem po to, aby zamaskować swoje grozne położenie.Zgodził się na proponowanespotkanie i wyszedł o sto kroków przed twierdzę naprzeciw zwycięzcy.Bretończyk wyciągnął do niego rękę i powiedział: Widzisz pan sam, pułkowniku, że nie należało wchodzić ze mną w zwadę.Lecz błądzawsze można naprawić. Zatem przyjmujesz pan moje warunki! odparł Barclay z radością. Byłem tegopewien.Bo w gruncie rzeczy, czego pan się możesz spodziewać po tej hołocie, która zdolnajest opuścić pana wobec pierwszej porażki? A skądinąd milion rupii to ładna suma.Nieznajduje się jej na ulicy.I oto masz pan gotową fortunę, a jeżeli zechcesz, mogę cipowiedzieć, że najkorzystniej ją umieścisz w domu bankowym White Brown Co w Kalkucie.To pewna firma.Na bawełnie zrobiła dwadzieścia milionów.Dadzą panu piętnaście procentod pańskiego kapitału.Kiedy Bhagawapur zostanie wzięty, u nich właśnie myślę umieścićswoją część łupu.Na to Korkoran śmiejąc się odpowiedział: Ach, więc to u nich myślisz pan umieścić.Indyk też myślał, drogi pułkowniku, niezapominaj pan.Krótko mówiąc, proponuję panu dokładnie to samo, coś mi panzaproponował.Innymi słowy, pozwalam panu wycofać się z bronią i taborem.Ponadto uznaszpan niepodległość królestwa Holkara i będziesz żył w pokoju z jego następcą. Więc Holkar nie żyje?! zawołał Barclay zdziwiony.78 Bez wątpienia.Nie wiedziałeś pan o tym? Kto zaś jest jego następcą? Ja, pułkowniku.Mnie to od wczoraj nazywają Korkoranem Sahibem lub, jeśli panwolisz, Jego Wysokością Korkoranem.Szybko awansuję, nieprawdaż? Kiedym przedpięcioma miesiącami razem z Luizą opuszczał Marsylię, ani mi do głowy nie przyszło, żezostanę królem Maratów.Lecz widocznie Opatrzność życzy sobie, abym budował szczęściebliznich i nosił koronę. Mówmy otwarcie rzekł Barclay. Jesteś pan Francuzem i winieneś wiedzieć, czym jestAnglia i jej potęga.Nie spodziewasz się pan zapewne, jak większość tych smagłolicych, żeBrahma i Wisznu zejdą z nieba, aby strącić do morza Anglików.Wiesz pan doskonale, żetysiąc siedmiuset żołnierzy europejskich, którzy mi zostali, ma za sobą wszechpotężnąKompanię Indyjską z siedzibą w Londynie i że ta Kompania w razie potrzeby może przysłaćdo Kalkuty sto, dwieście, trzysta, sześćset tysięcy ludzi.Jakkolwiek muszę przyznać, że jesteśpan odważny i że nigdy nie zdarzyło nam się spotkać tak nieulękłego przeciwnika, pańskazguba będzie niechybna.Lecz po cóż miałbyś pan ginąć? Bądz pan królem, jeśli masz ochotę,rządz, zawiaduj, ustanawiaj prawa.Nie uczynimy ci nic złego, przeciwnie, będziemy służyćpomocą.Zobowiązuję się do tego w imieniu Kompanii.Pańscy wrogowie staną się naszymiwrogami, a nasi żołnierze będą na pana usługi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]