Podstrony
- Strona startowa
- Benzoni Juliette Marianna 05 Marianna i laury w ogniu
- Cussler Clive, Perry Thomas Przygoda Fargo 05 Piaty kodeks Majow
- Wiera Kamsza Odblaski Eterny 05 Serce zwierza 02 Kula losów
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Pattison Eliot Inspektor Shan 05 Modlitwa smoka
- Jonathan Kellerman Bomba zegarowa (Alex Delaware 05)
- Uczeń.Jedi.05.Jude.Watson Obrońcy.umarłych
- Dlugosz Jan Roczniki VII VIII
- Binek Tadeusz
- Pratchett Terry Na glinianych nogach
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dacia.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziadekszybko się wycofał.154- Czuję, że wpadnie w panikę, kiedy podejdę za blisko - powiedział.- Ja ją przytrzymam - zaoferowała się Amy.- Może nie pozwolid ci zbliżyd się do siebie.Czuje taki ból, że przestała jasno myśled.- Pozwól mi spróbowad.Zgodził się i wyszedł cicho z boksu.Melodia usłyszała szelest słomy i gwałtownie podniosła łeb.- Nie bój się, to tylko ja - szepnęła Amy.Klacz nie opuściła co prawda łba, ale nie próbowała się podnieśd.Postawiła tylko uszy, kiedy Amypodeszła bliżej.- Spokojnie - powiedziała Amy.Uklęknęła przy boku klaczy i zaczęła szybkim ruchem palców kreślid na jejspoconej skórze małe kółka.Bardzo jej zależało, by dziadek jak najszybciej mógł sprawdzid, co się stało,ale powstrzymała się przed nadmiernym pośpiechem.- Musisz nam pozwolid, żebyśmy ci pomogli - powiedziała cicho, nadal poruszając palcami.W koocu klaczzaczęła się nieco rozluzniad.Amy kreśliła teraz kółka na szyi Melodii, w kierunku jej łba i uszu.Przybliżyłasię do niej i klęczała teraz tuż przed Melodią.Klacz westchnęła ciężko i oparła swój pysk o kolanadziewczyny.- Myślę, że chyba teraz możesz spróbowad wejśd - powiedziała cicho i spojrzała przez ramię w kierunkudziadka i Lou.Oboje byli bladzi i wyglądali na zmartwionych.155Dziadek ponownie wyszorował ręce, po czym wszedł cicho do boksu.Melodia podniosła uszy,zaniepokojona, ale się nie poruszyła.Amy próbowała oddychad równo, ponieważ wiedziała, że topodziała uspokajająco na klacz, po czym zabrała się za kreślenie kółek na uszach Melodii.Jej palcegładziły i uspokajały klacz.Dziadek zbliżył się cicho, ukucnął na słomie, przy klaczy i wsunął głęboko rękę pomiędzy błony płodowe.Szukał przez kilka sekund, po czym zaklął.- Co się stało? - zaniepokoiła się Lou.- Tak jak myślałem.Aeb zrebaka leży krzywo wzdłuż jego boku - powiedział.Wyprostował się i wyszedł zboksu, by umyd rękę.- Utknął w kanale rodnym.- Co możemy zrobid? - zapytała Lou.Dziadek miał bardzo poważny wyraz twarzy.- Musimy przekręcid jego łeb.Problem w tym, że jest tak daleko, że nie wiem, czy dosięgnę - powiedział,a strach wyrył głębokie bruzdy na jego twarzy.- Zadzwonię do Scotta, zobaczę, co on poradzi - dodał iwyszedł pospiesznie ze stajni.Amy spojrzała na siostrę.-1 co teraz będzie?- Nie wiem - odpowiedziała Lou i rozejrzała się.-Może rozłożę tę słomę? Chyba powinniśmy tuutrzymywad czystośd.Amy skinęła głową.- Mam ci pomóc?- Zostao tu - odpowiedziała Lou, spoglądając na Melodię.156Amy dalej kreśliła na skórze klaczy małe kółka.Melodia znowu jęknęła, a dziewczyna poczuła, że zarazsię rozpłacze.- Będzie dobrze - szepnęła, całując Melodię w pysk.- Na pewno.Otworzyły się drzwi stajni i w wejściu pojawił się dziadek.- I co powiedział Scott? - zapytała szybko Lou.Dziadek był bardzo poważny.- Musimy obrócid zrebaka - powiedział.- Ale przecież mówiłeś, że nie dosięgniesz.- Nie mamy wyboru - powiedział ponuro.- Jeżeli nie uda mi się sięgnąd do jego pyska i obrócid, to i on, iMelodia umrą.Krew odpłynęła z twarzy Amy.- Umrą? - szepnęła.Dziadek potwierdził skinieniem głowy.- Nie ma szans, żeby Scott mógł się tu dostad - powiedział i znowu zdjął kurtkę i koszulę.- Musimywyciągnąd zrebaka.Zanurzył ponownie ręce we wiadrze.Tymczasem ciałem Melodii wstrząsnął skurcz i Amy z trudempowstrzymała płacz. Błagam, tylko nie umieraj" - myślała, widząc w oczach klaczy ból i wyczerpanie.Dziadek wszedł do boksu i wsunął rękę pod ogon konia.Amy zmusiła się do koncentracji i zaczęła gładzid uszy Melodii, by pomóc jej odzyskad spokój.Tym ra-157zem Melodia nie zauważała w ogóle dziadka.Oddychała ciężko, a jej szyja była mokra od potu.Po chwili, która trwała niczym wiecznośd, dziadek znów męczył się, próbując uchwycid łeb zrebaka.- Nie mogę -jęknął.- Gdyby tylko udało mi się zaczepid małym palcem o jego pysk, wtedy może mógłbymprzekręcid mu łeb, ale nie daję rady sięgnąd.- Próbuj dalej, dziadku - powiedziała Lou, która stała przed boksem i wyglądała na przerażoną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]