Podstrony
- Strona startowa
- Benzoni Juliette Marianna 05 Marianna i laury w ogniu
- Cussler Clive, Perry Thomas Przygoda Fargo 05 Piaty kodeks Majow
- Wiera Kamsza Odblaski Eterny 05 Serce zwierza 02 Kula losów
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Jonathan Kellerman Bomba zegarowa (Alex Delaware 05)
- Uczeń.Jedi.05.Jude.Watson Obrońcy.umarłych
- Russell Elliott Murphy Critical Companion to T. S. Eliot, A Literary Reference to His Life and Work (2007)
- Jan Potocki Rękopis znaleziony w Saragossie
- 007 Błędny rycerz John Jackson Miller
- Greg Bear Koncert Nieskonczonosci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Plecak zawierał szkielety sześciudłoni.Nim Bing zdążył zareagować, Shan popchnął Hostene'a w stronęwyjścia i zamachnął się niebieskim plecakiem, aż górnik straciłrównowagę.-Niech się pan nie ogląda za siebie! - krzyknął do Hostene'a.-Biegiem! - Sięgnął do niebieskiego plecaka, cisnął garść jegozawartości na górników i również rzucił się do ucieczki.Górnicystanęli jak wryci, gdy spostrzegli, czym w nich sypnął.Złotem.Ktośwypełnił niebieski plecak dziesiątkami małych samorodków.Jedynie Bing i Hubei puścili się w pogoń.Nagle Shan okręcił się napięcie i z rozmachem wysypał resztę zawartości otwartego plecaka nastok.Bryłki złota szerokim łukiem spadły z grzechotem na skalistygrunt, podskakując, tocząc się i rozsypując po zboczu.- Nieeeee! - jęknął Bing i rzucił się na stok, próbując złapaćpodskakujące samorodki.Potem potknął się i także zaczął się staczać wdół.Legenda głosi, że byli niegdyś mnisi, którzy traktowali bieg jakoformę medytacji.Shan, biegnąc, medytował jedynie o śmierci.Kwadrans pózniej, gdy Hostene uniósł dłonie i pochylił się, dyszącciężko, Shan gestem skierował go w cień wielkiego głazu.- Ktoś wciąż uważa, że to pan jest zabójcą - powiedział.- Ktoś? Teraz oni wszyscy tak sądzą.Miałem dłonie.Kradłem ichzłoto.Właśnie dostarczyliśmy im wszelkich dowodów, jakichpotrzebowali.- Indianin wyprostował się i spojrzał za siebie wkierunku, z którego przybyli.- Tam mógł być zabójca.- Niekoniecznie zabójca - odparł Shan.- Ale czyjś brat.-Wyciągnął zkieszeni zaklęcie dla zmarłych i obejrzał je uważnie.- To zaklęciemające chronić duszę zmarłego człowieka.Określa go jako brata".Imię nie jest wymienione, chociaż jest wzmianka, że zmarły miałdziewiętnaście lat.I prośba, by jego duchowi pozwolono ukaraćzabójcę.Podążył wzrokiem za pełnym niepokoju spojrzeniem Hostene'a.Zaczęli się wspinać na stok.- Widział pan to wcześniej? - zapytał Shan.- Tę dłoń z okiem?Indianin zastanowił się chwilę.- Pamiętam boginię z okiem na dłoni.Obok niebieskiego byka.- Malowidło z niebieskim bykiem to miejsce, gdzie zginął młodygórnik - zauważył Shan.- Abigail wciąż tam wracała przypomniał sobie nagle Hostene.- Dlaczego?- Nie mówiła tego.Czasami zabierała ze sobą profesora Ma.Robilinagrania wideo.- Nagle urwał.- Ale tych taśm nie było wśródpozostałych.Musiała zabrać je ze sobą.- Potrafi pan znalezć to malowidło z niebieskim bykiem? Hosteneodwrócił się na południe i rozglądał przez chwilę,pocierając czoło, po czym wskazał odległy zagajnik.- Nie możemy tam iść.Zbyt blisko Małej Moskwy.W tym momencie usłyszeli dobiegający gdzieś z dołu huk i na niebieeksplodowała czerwona raca.Bing sprawnie zarządzał swą małąspołecznością.- Co to takiego? zapytał Hostene.- Cywilny system alarmowy Binga, jak sądzę.Podejrzewam, że i dlaniego, i dla Chodrona najlepszym wyjściem jest wciąż trwać przyzdaniu, że to pan jest zabójcą.Byli w szoku, że jest panAmerykaninem, ale wkrótce przestanie to robić na nich wrażenie.Uświadomią sobie, że nie stanowi to większego problemu, jeśli tylkopan i pańska siostrzenica nie opuścicie już tej góry.- W takim razie musimy stąd zniknąć.Powinienem się ukryć.- Musimy obejrzeć to malowidło.- To zbyt niebezpieczne - zaprotestował Indianin.- Abigail wciąż wracała do niebieskiego byka.Myślę, że zabójca teżtam wraca.Hostene skrzywił się, ale zaprowadził Shana na małą, otoczonądrzewami polanę.Shan zaledwie po chwili zorientował się, że widziałjuż wcześniej to miejsce.Było to sanktuarium z nagrania wideo, naktórym Abigail przekazywała kości rąk i nóg jakiemuś mówiącemu poangielsku człowiekowi.Malowidło było największym, jakiedotychczas widział na tej górze, albo raczej byłoby, gdyby nie zostałometodycznie zniszczone uderzeniami młotka.Na kilku kawałkachtynku, które oparły się ciosom, wciąż widać było okrągłe zagłębienia.Zachowane fragmenty ukazywały tu wdzięczne ramię, tam oko byka.Ale między nimi ukazywało się coś nowego.Zniszczeniefresku odsłoniło znajdujące się pod spodem znacznie starszemalowidło, ledwo widoczny wizerunek boga z głową smoka.- Czy ona wiedziała o tym starszym obrazie pod spodem? -zastanawiał się głośno Shan.- Raczej nie - odparł z wahaniem Hostene.- Tak czy owak, nigdy niezniszczyłaby fresku.- Ale wciąż wracała, jak gdyby tutaj tkwił klucz do czegoś -przypomniał mu Shan.- Być może malowidło pod niebieskim bykiemjest właśnie tym kluczem.- Przyjrzał się uważnie małym kwaterommieszczącym postacie ludzi w mnisich szatach i demonów ubranych wludzkie skóry, które tworzyły obramowanie wokół zajmującegocentralne pole boga o głowie smoka.- Tego dnia, kiedy czekaliśmy na Ma, ona siedziała tutaj - powiedziałHostene, wskazując płaską skałę, tę samą, którą Shan widział nanagraniu - i filmowała każdy szczegół fresku.Shan uniósł wzrok.- Byliście tu tego dnia, kiedy kopalnia wyleciała w powietrze?- Tak.Bo co?- Co ona zrobiła, kiedy Ma wrócił?- Kiedy powiedział jej, co się stało, spoważniała.Potem naglenałożyła swój plecak i kazała nam wrócić do obozu, i nie ruszać sięstamtąd.- Dokąd poszła?- Patrzyłem za nią.Szła w nowym kierunku, gdzie nigdy nie byłem.-Odwrócił się i wskazał ręką.- Tam.- Pokazywał stromy czarny grzbiet,z którego właśnie uciekli.Shan nie zapomniał opisu, który usłyszał oduciekającego górnika.Po wybuchu w kopalni Abigail udała się na nawiedzoną gran".Ich niespokojne milczenie przerwały chwilę pózniej kolejnewzbijające się spiralą w niebo czerwone race.Odwrócili się i rzucili doucieczki.Kilka minut pózniej wyglądali zza skraju skalnej półki na niższączęść zbocza.Pod nimi ludzie biegli w stronę MałejMoskwy.Chodron triumfowałby, gdyby górnicy wzięli pomstę nadwóch ludziach, których naczelnik wioski tak bardzo pragnął dostać wswoje ręce.- Jak się nazywa ta scena z amerykańskich westernów, gdzierozwścieczeni obywatele chwytają domniemanego przestępcę? -zapytał Shan.- Lincz - odparł ponuro Hostene, wskazując kolejną grupę górnikówposuwającą się wzdłuż stoku na południe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]