Podstrony
- Strona startowa
- Simmons Dan Hyperion
- Dan Simmons Hyperion
- Fredric Brown Ten Zwariowany Wszechswiat
- Brown Fredric Ten Zwariowany Wszechswiat
- Chmielewska Joanna (Nie)boszczyk maz (2)
- Dodd Wiliam Dziennik ambasadora
- Loevenbruck Henri Mojra Tom 1 Wilczyca i Córka Ziemi
- Tombak Michal Uleczyc nieuleczalne czesc 1 (3
- Sw. Jan od Krzyza DZIELA WSZY
- Heinlein Robert A Kot ktory przenika sciany
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motyleczeq.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stojący u szczytu podjazdu Collet usłyszał wystrzał.Stłumiony odgłos strzału wprawił go w panikę.Fache był już w drodze, a Collet zdążył pożegnać się z nadzieją na to, że ktoś wyrazi mu uznanie za odnalezienie Langdona.Co gorsza, Collet byłby skończony, gdyby Fache zechciał postawić go przed ministerialną komisją śledczą za nieprzestrzeganie procedur.Ktoś strzelał z broni w prywatnym domu! A ty czekałeś na podjeździe?Collet wiedział, że okazja do niedostrzeżonego podejścia pod okna posiadłości już dawno przepadła.Wiedział też, że jeżeli jeszcze sekundę postoi tam bezczynnie, następnego dnia cała jego kariera będzie już historią.Spoglądając na żelazną bramę prowadzącą do posiadłości, podjął szybką decyzję.– Przywiązać linę i pociągnąć.Do odległego zakątka zmąconego umysłu Roberta Langdona dotarł wystrzał.Usłyszał również okrzyk bólu.Jego własny? Młot pneumatyczny wiercił mu dziurę w czaszce.Gdzieś niedaleko odezwały się jakieś głosy.– Gdzieś, do cholery, był?! – wrzeszczał na całe gardło Teabing.Lokaj wpadł pospiesznie do pokoju.– Co się stało? O mój Boże! Kto to jest? Dzwonię na policję!– Nie dzwoń na żadną policję, do jasnej cholery! Postaraj się na coś przydać, przynieś nam coś, żeby związać tego potwora.– I trochę lodu! – krzyknęła za nim Sophie.Langdon znów odpłynął.Jeszcze jakieś głosy.Ruch.Teraz ktoś go posadził na sofie.Sophie przykłada mu do głowy woreczek z lodem.Boli go czaszka.Kiedy w końcu wzrok zaczął mu się rozjaśniać, okazało się, że patrzy na czyjeś ciało leżące na podłodze.Mam halucynacje? Potężne ciało mnicha albinosa leżało związane, z ustami zaklejonymi taśmą.Miał przeciętą skórę na policzku, a habit powyżej prawego uda był przesiąknięty krwią.Wydawało się, że i on teraz zaczyna dochodzić do siebie.– Kto to jest? Co.się stało? – zwrócił się Langdon do Sophie.Przykuśtykał do nich Teabing.– Uratował cię rycerz z Ekskaliburem w dłoni, wykonanym przez firmę Acme Orthopedic.Co takiego?Langdon próbował usiąść.Dotknięcie dłoni Sophie było trochę nerwowe, lecz łagodne.– Poleż jeszcze chwilę, Robercie.– Obawiam się – powiedział Teabing – że właśnie zademonstrowałem twojej pani jakąś korzyść z mego opłakanego stanu zdrowia.Jak się zdaje, nikt tu tego nie docenia.Oparłszy głowę o sofę, Langdon patrzył na mnicha i próbował sobie wyobrazić, co się stało.– Miał na sobie cilice – wyjaśnił Teabing.– Co takiego?Teabing wskazał dłonią na zakrwawiony skórzany pasek z nabitymi kolcami, który leżał na podłodze.– Pas dyscypliny.Nosił go na udzie.Celowałem dokładnie.Langdon potarł dłonią głowę.Wiedział, że istnieją pasy dyscypliny.– Ale skąd.wiedziałeś?Teabing uśmiechnął się szeroko.– Chrześcijaństwo jest domeną moich badań, Robercie, a istnieją pewne sekty, których członkowie niczego nie ukrywają.– Wskazał kulą na krew sączącą się przez szatę mnicha.– Tak jak ten tutaj.– Opus Dei – szepnął Langdon, przypominając sobie niedawny reportaż w telewizji na temat kilku prominentnych biznesmenów bostońskich, którzy należeli do Opus Dei.Wystraszeni współpracownicy rzucili na nich fałszywe publiczne oskarżenie o to, że pod eleganckimi garniturami noszą pasy cilice.Okazało się to nieprawdą.Podobnie jak wielu członków Opus Dei nie oddawali się praktykom umartwiania ciała.Byli żarliwymi katolikami, oddanymi ojcami rodzin i głęboko zaangażowanymi członkami społeczności miejskiej.Nic dziwnego, że media prześliznęły się nad ich duchowym zaangażowaniem, by przejść do bardziej szokujących relacji, opowiadając o przestrzegających surowszych reguł braciach zakonnych.takich jak mnich leżący teraz na podłodze przed Langdonem.Teabing przyglądał się uważnie zakrwawionemu kawałkowi skórzanego paska.– Ale dlaczego Opus Dei chciało odnaleźć Świętego Graala?Langdon czuł jeszcze zbyt wielki zamęt w głowie, żeby się nad tym zastanawiać.– Co to jest, Robercie? – spytała Sophie, podchodząc do drewnianej szkatułki.Trzymała w ręku maleńką intarsję róży, którą Langdon wypchnął z wieczka.– Ten element przykrywał napis wyrzeźbiony na pudełku.Sądzę, że tekst może nam dać wskazówkę, jak otworzyć klucz sklepienia.Zanim Sophie i Teabing mieli szansę coś odpowiedzieć, u podnóża wzniesienia wybuchło morze kolorów błękitnych i czerwonych kogutów policyjnych i ocean syren, i wąż samochodów zaczął wspinać się po prawie kilometrowym podjeździe.Teabing zmarszczył brwi.– Przyjaciele, chyba musimy podjąć jakąś decyzję.I lepiej zróbmy to jak najszybciej.Rozdział 66Collet i jego agenci z pistoletami w dłoniach wpadli z impetem przez frontowe drzwi posiadłości sir Leigha Teabinga.Rozpierzchli się i zaczęli przeszukiwać wszystkie pokoje na najniższym poziomie.Znaleźli otwór po kuli w podłodze gabinetu, oznaki walki, plamy krwi, dziwny pas skórzany z kolcami i napoczętą rolkę taśmy klejącej.Wydawało się, że cały parter jest opuszczony.W chwili kiedy Collet miał podzielić swoich ludzi i zlecić im przeszukanie przyziemia i terenu wokół domu, usłyszał głosy na piętrze.– Są na górze!Pobiegli szerokimi schodami, przeskakując po dwa stopnie, a potem Collet i jego agenci przeszukiwali górę pokój po pokoju przez cały ogromny dom, zabezpieczając zaciemnione sypialnie i korytarze i zbliżając się do źródła ludzkich głosów.Wydawało się, że dźwięki wydostają się z ostatniej sypialni na końcu długiego holu.Agenci posuwali się krok za krokiem korytarzem, zamykając alternatywne drogi ucieczki.Kiedy podeszli już do ostatniej sypialni, Collet zobaczył, że drzwi są szeroko otwarte.Głosy nagle ucichły i usłyszeli dziwne dudnienie, jakby pracę silnika.Z pistoletem uniesionym w górę Collet dał sygnał.Dopadli w ciszy framugi drzwi, porucznik znalazł włącznik światła i w pokoju zrobiło się jasno.Wpadając do środka i mając za sobą swoich ludzi, Collet krzyczał i celował pistoletem w.pustkę.Pusty pokój gościnny.Nienagannie wysprzątany.Dudniące dźwięki silnika samochodu wydobywały się z czarnej, elektrycznej płytki wmontowanej w ścianę przy łóżku.Collet widział też takie płytki w innych miejscach w domu.Jakiś domofon, system wewnętrznej telefonii? Podbiegł.Na płytce widniało kilka przycisków, każdy opisany:GABINET.KUCHNIA.PRALNIA.PIWNICA.Więc skąd, do cholery, słyszę samochód?SYPIALNIA.SOLARIUM.STAJNIE.BIBLIOTEKA
[ Pobierz całość w formacie PDF ]