Podstrony
- Strona startowa
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci IMN (pdf by kreegorn)
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci (4)
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci (2)
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci (3)
- Arakel z Tebryzu Ksiega dziejow
- Grochola K. Nigdy w zyciu (2)
- Franek Fszystkonietak A.M.Sznaper
- Bahdaj Adam Order z ksiezyca
- Lumley Brian Nekroskop II (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To był szok, który natychmiast go rozbudził.Usiadł na łóżku i spojrzał na zegarek.Jedenasta czterdzieści pięć? Spóźnił się kilka godzin do pracy.Czy naprawdę?Był okropnie zmęczony, zdezorientowany.Wstał z łóżka - obcego łóżka - i podszedł do okna.Tak, znajdował się na trzecim piętrze hotelu przy Czterdziestej Drugiej Ulicy i patrzył na zwykły ruch uliczny w dole.Zwykły sznur samochodów i chodniki jak zwykle zatłoczone zwykłymi ludźmi noszącymi zwykłe ubrania.To był Nowy Jork, jaki Keith znał.Więc mimo wszystko musiał to być sen.Tylko jak to się stało, że znalazł na Czterdziestej Drugiej Ulicy?Stał zastanawiając się nad tym, próbując dopasować swoją obecność w hotelu do całego porządku rzeczy.Ostatnim sensownym wspomnieniem było to, że siedział na ławeczce w ogrodzie pana Bordena.Później.Czy mógł wrócić do Nowego Jorku w inny sposób niż ten, który pamiętał - i jakoś zastąpić koszmarnym majakiem pamięć o tym? Jeżeli tak, to powinien niezwłocznie odwiedzić psychiatrę.Czyżby zwariował? Najwidoczniej.A jednak coś niewątpliwie się wydarzyło.Jeżeli nie zaakceptuje tej niewiarygodnej wersji, nie będzie w stanie wyjaśnić, jak wrócił z posiadłości Bordena do Nowego Jorku i tego, że znajdował się w pokoju hotelowym na peryferiach miasta zamiast na własnych śmieciach w Greenwich Yillage.A ramię naprawdę go bolało.Dotknął go ręką i pod koszulą wymacał bandaż.Gdzieś się zranił, ale z pewnością nie w taki sposób, jak mu się śniło.No, lepiej wyjść stąd, pójść do domu i.nie był w stanie zaplanować nic więcej.Najpierw pójdzie do domu, później zastanowi się, co dalej.Odwrócił się i podszedł do krzesła, na którym położył swoje rzeczy.Jego spojrzenie przyciągnęło coś, co leżało obok łóżka.Egzemplarz kieszonkowego wydania Historii świata H.G.Wellsa.Ręce trzęsły mu się trochę, gdy podniósł książkę i otwierał ją na spisie treści.Spojrzał na tytuły ostatnich trzech rozdziałów.Nosiły tytuły: “W Kosmos", “Wojna międzyplanetarna" i “Zmagania z Arkturem".Książka wypadła mu z ręki.Pochylił się, by ją podnieść, i zobaczył drugą, częściowo wsuniętą pod łóżko.Miała tytuł: Czy zamglenie jest tego warte?Keith usiadł na krześle i przez kilka minut próbował zebrać myśli, oswoić się z faktem, że to nie koszmarny sen, lecz rzeczywistość.Lub jej niezwykle realistyczna przeróbka.Albo zupełnie zwariował, albo to wszystko naprawdę się wydarzyło.Był ścigany przez purpurowego potwora.Błądził w czarnej mgle uciekając przed bandą dzikusów.Sięgnął do kieszeni wiszących na krześle spodni i wyjął portfel.Banknoty były kredytkami, nie dolarami.Ponad tysiąc kredytek.Ubrał się wolno, rozmyślając, po czym znów podszedł do okna.Wciąż była to Czterdziesta Druga Ulica i wciąż wyglądała zupełnie zwyczajnie, ale teraz już go to nie zmyliło.Przypomniał sobie, jak wyglądała o pierwszej w nocy, i wzdrygnął się lekko.I kiedy zaczął szukać, dostrzegł różnice, których przedtem nie widział.Większość sklepów wyglądała znajomo, ale inne były zupełnie obce i Keith miał pewność, że przedtem ich tu nie było.Później, na domiar wszystkiego, dostrzegł w tłumie czerwony punkt.To był, oczywiście, purpurowy potwór wchodzący do sklepu po drugiej stronie ulicy.I nikt nie zwracał na niego więcej uwagi niż na innych przechodniów.Keith westchnął i przygotował się do opuszczenia pokoju.Pakowanie polegało na rozłożeniu Historii świata, Opowieści o Dopelle i dwóch magazynów po różnych kieszeniach.Postanowił nie brać ze sobą Czy zamglenie jest tego warte, ponieważ dowiedział się z tej książki wszystkiego, co chciał.Zrezygnował też z wczorajszego wydania New York Timesa.Zszedł po schodach i przez hol.Za kontuarem stał inny recepcjonista, który nawet na niego nie spojrzał.Keith przystanął na chwilę przed frontowymi drzwiami; poczuł się dziwnie widząc, że szklana płyta jest cała.Później zauważył kit na brzegach.Teraz kiedy zupełnie się zbudził, poczuł głód.Jedzenie było najważniejszą sprawą; nie miał nic w ustach od poprzedniego dnia rano.Poszedł na wschód, aż znalazł zachęcającą restauracyjkę naprzeciw Biblioteki Publicznej.Zajął jednoosobowy stolik na uboczu i przestudiował menu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]