Podstrony
- Strona startowa
- r19 06
- adobe.photoshop.7.pl.podrć™cznik.uzytkownika.[osloskop.net]
- Freedom Long Max Wiedza tajemna w praktyce
- Krzysztof Karolczak, Współczesny terroryzm w Âświetle teorii Halforda Mackindera(1)
- Cook Robin Zaraza (2)
- Szklarski Alfred Tomek na wojennej sciezce (3)
- A Narod Spi
- dumas aleksander towarzysze jehudy
- Clive Barker Wielkie sekretne widowisko
- Thomas Harris Hannibal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PchałaJustina w jego wózku, co jakiś czas ocierając z kamiennej twarzy łzy szybkim,przypominającym smagnięcie bata, ruchem.Musiało ją to boleć.Tarła sobie twarzza mocno, za gwałtownie, do czerwoności.Robiąc sobie krzywdę, zadawała bóli mnie jakby nie dosyć było mi własnego.Mimo to zostałam z nią i doczeka-łam się, aż jej mur zaczął kruszyć się pod naporem świeżej fali obezwładniające-go żalu.Przestała się ranić, pozwalając, by łzy spływały swobodnie po policzkachi skapywały na pierś albo na szosę.Sprawiała wrażenie, jak gdyby raptem przy-tłoczyło ją jakieś brzemię.Wtedy ją objęłam.Położyłam jej dłonie na ramionach i przerwałam tę wę-drówkę na oślep.Gdy odwróciła się twarzą do mnie, wroga i zbolała, przytuliłamją do siebie.Mogła się uwolnić w tym momencie byłam słabiutka jak mysz.Jednak po pierwszym gniewnym szarpnięciu przywarła do mnie kurczowo z ję-kiem.Nigdy w życiu nie słyszałam takiego lamentu.Akała i zawodziła na środkudrogi, aż reszta przystanęła, czekając na nas.Wszyscy milczeli.Tylko Justin za-czął kwilić; Natividad zawróciła, by go uspokoić.I dziecku, i Allison chcieliśmyprzekazać bez słów tę samą pociechę: Pomimo bólu i straty pamiętajcie, że niejesteście sami.Macie przy sobie ludzi, którym na was zależy i którzy nie chcą,byście cierpieli.Wszyscy jesteśmy waszą rodziną.W końcu Allie i ja wypuściłyśmy się z objęć.Małomówna z niej kobieta a szczególnie w nieszczęściu.Odebrała Justina Natividad, przygładziła mu włoskii wzięła go na ręce.Gdy znów zaczęliśmy iść, jakiś czas niosła go, a ja pchałamwózek.Wędrowaliśmy dalej w milczeniu, jak gdyby wszyscy czuli, że nie mapotrzeby nic mówić.252* * *Na szosie panował spory ruch, i to w obydwu kierunkach.Mimo to martwiłomnie, że grupę tak liczną jak nasza łatwo będzie zauważyć i namierzyć, żebyśmynie wiem jak próbowali wtopić się w tło.Niepokoiłam się też, bo nie rozumiałamsposobów działania naszych napastników.Trochę pózniej, kiedy Allie wsadziła Justina z powrotem do wózka i samazaczęła go pchać, zostawiłam ją i dołączyłam do Bankole a i Emery.To właśnieEmery wszystko mi wyjaśniła i zauważyła dymy pierwszego pożaru niewąt-pliwie dlatego, że go wypatrywała.Nie mieliśmy pewności, ale wyglądało na to,że pali się mniej więcej w miejscu tamtego dębowego lasku, w którym zatrzyma-liśmy się na popas. Spalą wszystko szepnęła Emery do mnie i Bankole a. Nie odpuszczą,dopóki nie skończy im się ro.Całą noc będą podpalać, co się da.Rzeczy i ludzi.Ro, piro, piromania znów ten przeklęty ogniowy narkotyk. Myślisz, że będą nas szukać? zapytałam.Wzruszyła ramionami. Jest nas sporo i paru z nich zabiliśmy.Myślę, że raczej wezmą odwet nainnych, słabszych wędrowcach.Kolejne wzruszenie ramion. Im wszyscy wydajemy się tacy sami.Tułacze na szosie. Więc póki będziemy trzymać się z daleka od ich pożarowych orgii..będziemy bezpieczni.Zgadza się.Nie cierpią nikogo prócz swoich.Sprzedaliby moją Tori, żeby zdobyć więcej ro.Spojrzałam na jej posiniaczoną i spuchniętą twarz.Nim ruszyliśmy, Bankolezaaplikował jej środek przeciwbólowy.W duchu dziękowałam mu za to, trochęzła, że mnie samej odmówił podania czegokolwiek.Nie rozumiał, tam w zagajni-ku, skąd wzięły się moje drętwota i otępienie męczyło go to.Cóż, dobrze przy-najmniej, że do tej pory już ustąpiły.Niech umrze trzy czy cztery razy, a przekonasię, jak to jest.Nie, co ja mówię? Cieszę się, że nigdy tego nie przeżyje.To takiebezsensowne.Krótka, a zarazem niekończąca się męka konania, raz za razem, odpoczątku.Zupełnie bez sensu.Ile razy sobie przypomnę, zastanawiam się, jakimcudem to wszystko przeżyłam. Emery? zagadnęłam, zniżając głos.Spojrzała na mnie. Wiesz, że jestem wrażliwcem, prawda?Skinęła głową, zerkając ukradkiem na Bankole a. On też wie uspokoiłam ją. Ja.Słuchaj, ty i Grayson jesteście pierw-szymi znanymi mi wrażliwcami, którzy mają dzieci.253Nie widziałam powodu, by się przyznawać, że w ogóle są jedynymi wrażliw-cami, jakich spotkałam w życiu. Kiedyś też chciałabym mieć dzieci, dlatego muszę wiedzieć.Czy to za-wsze jest dziedziczne? Jeden z moich chłopców był normalny odpowiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]