Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Bell Ted Alex Hawke 6 Zamach
- Musso Guillaume Kim bylbym bez ciebie
- borland c unleashed
- Dziedzictwo Gregory Philippa(1)
- Bialolecka Ewa Tkacz Iluzji
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I pani próbowała, i pan i jakby wzór mieli, i z ga-dania wynikło, że fałszują.Helena ciekawa była i tak dla siebie lubiła wszystko wiedzieć,no to potem już podsłuchiwała specjalnie.Wyszło jej, że pan bał się jakiegoś człowie-ka i raz tak jakoś gadali, że wyszło, gdzie ten człowiek mieszka, i ona zgadła, kto to jest.Ona tego człowieka znała, bo drzwi w drzwi z nim mieszkali jedni znajomi i ona tamnawet pomieszkiwała, zanim jeszcze do tej swojej pani przyszła, a to też dawne czasy, bojeszcze matka Heleny u matki tej pani gotowała przed wojną, ale to nie ma o czym ga-dać.Ten człowiek to był taki, co w dawniejszych czasach w UB siedział, czy gdzieś tam,ale porządny jak rzadko i Helena dla niego w ogień by poszła.On różne papiery zbierał,żeby mieć, jak to mówią, haka na takich różnych swołoczy.Na pana też coś miał.Nareszcie Helena podsłuchała, że on miał żonę na kocią łapę, a ta żona to była panii jej pani, panią zna.Oni myśleli, że papiery na nich pani jemu ukradła, bo coś im panizaszkodziła.To już teraz było, w ostatnich czasach.Albo on te papiery u pani zostawił.Ale sama Helena przy sprzątaniu znalazła też jakieś papiery u nich, sama ukradła i jemuzaniosła.Ci jej znajomi wyjechali, a jej mieszkanie zostawili pod opieką, więc tam czę-sto jezdziła i zostawała.Nie zważali na nią bardzo, więc podsłuchała jeszcze więcej i zo-baczyła, jak raz przyszedł jakiś, tak wieczorkiem, z panem gadał cicho, ale tak, że mro-wie po niej chodziło, a pan mu pieniądze płacił.Potem tamten wyszedł i pan zaraz wy-leciał za nim, a jak wrócił, zadowolony był i te same pieniądze z kieszeni wyjął.Z paniąpotem gadali i Helena dorozumiała się, że tamtego zabił.117O pani to mówili ciągle, że pani za dużo wie i trzeba pani, za przeproszeniem, za-mknąć gębę.Helena panią znała i była jej pani jak sól w oku przez tego opiekuna, bomyślała, że co z tego będzie, a tu pani.Specjalnie poleciała panią oglądać i gryzła się, alejakoś to się z panią rozeszło, więc już nic do pani nie miała.A do tych państwa taki jeden przychodził, jakby pana podwładny.To mi wszystkoHelena mówiła w sekrecie, bo już nie mogła wytrzymać, męczyła się, a jeszcze bała sięokropnie, że do skrytki zajrzą i zobaczą, że ona im ukradła te papiery.Do księdza dospowiedzi poszła, a ksiądz jej kazał iść na policję, ale ona się bała i znów do mnie przy-szła.Zamyśliła sobie, że ucieknie.Więcej nic nie wiem, ale tu nie zostanę, bo też się boję.Oni zabiją każdego, kto by im szkodził, a że ona ze mną gadała i płakała nawet, to wszy-scy widzieli.Zabili ją, księdza też chcieli zabić, to i mnie zabiją, bo dlaczego nie.Możebyć, że i panią.O co tu w ogóle chodzi, to ja nie wiem i wcale nie chcę wiedzieć.To i ty-le.Ja już tak zaraz nie wrócę, póki takie bandziory i dranie tu mieszkają i sobie żyją, jakim się podoba.Z poważaniem.Judyta Chmielewska. Dech zapiera powiedział Grzegorz, kiedy razem skończyliśmy lekturę i popa-trzyliśmy na siebie. Może warto przetłumaczyć to jakoś.? W zasadzie wystarczy porozdzielać panie i panów.Szczególnie panie się niecomylą. Nie mogła ta baba podać jakichś dat? Rysuje mi się tu wysoce kusząca koncep-cja, ale bez dat nie razbieriosz.Bez wódki również, napijmy się czegoś.Trzeba to dzie-ło rozszyfrować.Pokulałam za Grzegorzem do barku i obejrzałam zawartość, bo nie wiedziałam, coby tu wybrać delikatnego.Zdecydowaliśmy się na szalenie skomplikowany koktajlik,którego główne składniki stanowił sok pomarańczowy i woda mineralna gazowana.Można było tego spokojnie wypić litr. Obiad będziemy jedli? Chyba tak? Niezła ta knajpa.Pojedziemy po pracy.Odczytaliśmy epistołę Judyty ponownie, teraz już komentując, dedukując i czyniącwłasne notatki.Nie miałam cienia wątpliwości, że korespondencja jak najszybciej po-winna się znalezć w rękach policji, ale co nam szkodziło powyciągać z niej przedtemtrochę wniosków prywatnych. Pierwsza sprawa się zgadza, to wiem od Andrzeja rzekł Grzegorz. Miziutekwyjechał wcześniej, Renuś pózniej. Mnie tego wyraznie nie powiedział mruknęłam z lekką urazą. Ale mnie napomknął, a pózniej jeszcze sprawdziłem po ludziach.Te sto dwadzie-ścia rozmów telefonicznych, to ci się wydaje, że z kim.? Budowę obiektu komuś zleciłai przyjechała na sam koniec, a Renuś dobił po paru tygodniach. No i ksiądz miał rację, wymienili go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]