Podstrony
- Strona startowa
- Pullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Farmer Philip Jose ÂŒwiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Pullman Philip Mroczne materie 01 ZÅ‚oty kompas
- Pullman Philip Mroczne materie 02 Magiczny nóż
- Dick Philip K Plyncie lzy moje rzekl policjant (2)
- Podpalacze Ludzi t.1
- Summits. Six meetings that shap Dav
- Kybalion
- Dick Philip K Cudowna bron
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fruttidimare.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Celia najbardziej przyczyniła się do zbudowania letniej oazy spokoju, ona też ją zniszczyła.Ucierpiałarównie silnie jak wszyscy, których wciągnęła rozwijająca się sytuacja.Popełniła błąd, lecz wynikał on z miłościi czułości.Gdyby wtedy latem zachowała się inaczej, gdyby milczała, wszystko mogłoby się potoczyć całkieminaczej.Nie milczała.Jej matka dopytywała się o przyczyny zajmowania oddzielnych sypialni przez nią iHarry'ego.Moja mama napomknęła coś o niepoprzestawaniu na jednym maleństwie.Sumienie zaśprzypominało Celii przy każdej wieczornej modlitwie, że nie wypełniła jeszcze obowiązku wobec męża,ponieważ to nie ona wydała na świat ukochane dziecko.Dla Celii, dla Harry'ego i oczywiście dla mnienajważniejszy jednak okazał się fakt, że uczyła się kochać męża.Harry obserwowany na co dzień od rana do wieczora, nie był tyranem czy potworem.Celia słyszała, jakmama strofuje go za spóznienie na obiad; słyszała, jak siostra żartuje z jego zapału do nowoczesnych metodgospodarowania; widziała, jak spokojnie przyjmuje wymówki i prześmiewki.Równie pogodnie przystał natakie a nie inne reguły ich małżeńskiego życia.Nigdy nie otworzył drzwi między ich sypialniami, aczkolwiekCelia wiedziała, że Harry ma klucz.Zawsze wchodził do jej sypialni z korytarza, uprzednio pukając.Gdy witałją na dzień dobry, całował jej dłoń z szacunkiem, a kiedy żegnał na dobranoc, całował czule w czoło.Minęłytrzy miesiące od naszego powrotu, a on ani razu nie zaklął w jej obecności, nigdy też nie powiedział niczłośliwego czy niechętnego.Coraz bardziej zdumiona swoim szczęściem Celia odkryła, że poślubiła jednego znajsympatyczniejszych mężczyzn, jakich widział świat.Kochała go oczywiście.Wszystko to powinnam przewidzieć, obserwując ciepły uśmiech Harry'ego na widok Celii opiekującejsię dzieckiem.Powinnam usłyszeć to w rozmarzonym tonie głosu Celii, gdy mówiła o mężu.A ja byłam ślepa igłucha aż do pewnego dnia przy końcu września, kiedy natknęłam się na Celię w ogrodzie różanym.Trzymałasrebrne nożyce, eleganckie lecz niezbyt przydatne, oraz koszyk, jej głowę zaś chronił przed słońcem słomkowykapelusik.Wracałam z wybiegu w stroju do konnej jazdy.Sprawdzałam właśnie, czy jeden z wierzchowcównie zerwał ścięgna, i zmierzałam do stajni, aby zalecić stosowanie okładów na pęcinę.Celia zatrzymała mnie iwręczyła bukiecik pózno kwitnących białych róż.Wciągnęłam ich śmietankową woń i uśmiechnęłam się wpodzięce. Czyż nie pachną jak masło? spytałam refleksyjnie, przytulając dorodne kwiaty do twarzy.Masło, śmietanka i domieszka czegoś ostrego, może cytryny. Brzmi to jak przepis na pudding uśmiechnęła się Celia. To też racja odparłam. Trzeba by spróbować przyrządzić pudding z róż.Wspaniale byłoby jeśćróże.Pachną słodko, jak gdyby miały się rozpuścić w ustach.RLTCelia, zdziwiona moimi kulinarnymi skojarzeniami, powąchała przez grzeczność jeden z pąków, ścięłanastępną różę i włożyła ją do koszyka. Jak tam noga Saladina? zainteresowała się, widząc moje brudne ręce i uzdę. Właśnie idę zalecić okłady.Zauważyłam nagle jakieś poruszenie na pierwszym piętrze dworu.Ktoś biegł przez korytarz z wielkimnaręczem pościeli i ubrań, dalej ktoś z następnym naręczem i jeszcze ktoś.Wyglądało to jak dziwacznaprocesja mijająca kolejne okna.Mogłam zapytać Celię, lecz nie wydawało mi się, że jest zorientowana w tym, co się dzieje w domu,skoro ja sama nie wiedziałam.Przeprosiłam i szybko ruszyłam do drzwi frontowych, a potem po schodach nakorytarz pierwszego piętra.Panował tu nieopisany bałagan.Wszędzie leżała pościel.Szafa zablokowała drzwido pokoju Celii, a wielka sterta ubrań Harry'ego leżała na łóżku mamy. Co tu się dzieje? spytałam pokojówkę.Tonęła pod stosem nakrochmalonych halek Celii.Dygnęła z wdziękiem kosza na bieliznę. Przenosimy rzeczy lady Lacey, panienko Beatrice odrzekła. Ona się przeprowadza z paniczemHarrym do pokoju mamy. Co takiego? nie dowierzałam własnym uszom.Stos płótna znów dygnął grzecznie i powtórzył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]