Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Lewis Susan Skradzione marzenia
- Kossakowska Maja Lidia Siewca W
- Opis obyczajow za ponowania... Kitowicz
- Lofting Hugh Ogrod zoologiczny doktora Dolit (2)
- Wierna rzeka Zoromski
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Bardzo was proszę.! Porządki zrobicie kiedy indziej! Ja i tak nie wyobra-żam sobie, jakim cudem uda mi się wy trzepać.Nie wyjdę tak przecież na ulicę!Janeczka dopiero teraz spojrzała na kapitana.Wyglądał dziwnie, usiłował trze-pać się po marynarce i spodniach, ale każde trzepnięcie dawało podwójny rezultat.W powietrze podnosiło chmurę kurzu, na odzieży zaś pozostawiało szary, niewy-razny ślad dłoni.W ten sposób pokrywał sobie cały garnitur nieforemnymi plac-kami. Na twarzy też pan ma zakomunikował życzliwie Pawełek. I na wło-sach. Do licha mruknął kapitan, oglądając czarne ręce. To nic, umyje się pan w łazience ciotki Moniki pocieszyła go Janeczka. Krany już zrobione i wszystko działa.Kapitan spojrzał na nią niepewnie i pomyślał, że trzeba tu było przyjść nawszelki wypadek w zbroi albo chociaż w kombinezonie ochronnym.Dziwił sięsam sobie, jak mógł popełnić taką lekkomyślność, poznał już przecież trochę tedzieci. Sądziłem, że wszystkie niebezpieczeństwa już są za mną rzekł smętnie. Okazuje się, że głupio sądziłem.Zwracam wam uwagę, że to wcale nie jestodkurzacz. Jak to? zdziwił się Pawełek. Tylko co? Tylko miech.Do rozniecania ognia.Dmuchało się tym na ogień, żeby siędobrze rozpalił. W piecu? spytała z niedowierzaniem Janeczka.Kapitan odebrał jej miech i ostrożnie obejrzał.160 Raczej chyba w kominku.Taki potężny miech pochodzi może nawet z ja-kiejś kuzni. Dmucha wspaniale! zawyrokował z zapałem Pawełek. A owszem mruknął kapitan. To mu trzeba przyznać.Janeczka była zdegustowana i niezadowolona.Nie podobało jej się, że nastąpi-ła pomyłka w ocenie szczegółów skomplikowanego życia codziennego przodków.Wolałaby wiedzieć o nim wszystko. No to ja nie wiem, oni widocznie wcale nie mieli odkurzaczy powie-działa z lekką urazą.Pawełek, na skutek skojarzenia kominka z kominem, przypomniał sobie dal-sze niejasności, które kapitan miał rozwikłać.Odezwał się od niechcenia. Musi nam pan powiedzieć jeszcze milion rzeczy! oznajmił. Pan jużwszystko wie, a my nic.Dziadek mówił, że pan znalazł ten ich magazyn w komi-nie!Janeczka porzuciła szczegóły życia przodków i poparła brata. No właśnie! I co? Wszystko było w tym dworze? Wyobrazcie sobie, że wszystko odparł kapitan z satysfakcją i przeszedłw kierunku okna. Czekajcie, otwórzmy może okno, to się tu trochę przewietrzy.Nakurzyło się cokolwiek za mocno.Zaraz wam wszystko powiem, zasłużyliściesobie na to.Wspólnymi siłami otworzyli okienko i podparli je jakimś kawałkiem drewna.Kapitan wyciągnął z kieszeni %7łycie Warszawy , rozesłał je na odwróconym dogóry nogami cebrzyku i usiadł, próbując przedtem, czy się pod nim nie zarwie.Janeczka i Pawełek usadowili się na balii.Kurz powoli opadał.Kapitan podjąłrelację. Znalezliśmy na strychu, zamurowane w kominie.To znaczy nie tyle za-murowane, co raczej wepchnięte i zasłonięte cegłami.To olbrzymi komin, zrobiliw nim z desek taką jakby półkę i na niej ulokowali swój łup.Mieli zamiar za-gniezdzić się tam już na stałe. I nic im z tego nie wyszło! ucieszył się mściwie Pawełek. Bardzodobrze!Janeczka twardo i nieustępliwie zmierzała do wyjaśnienia swoich prywatnychwątpliwości. Ja jeszcze ciągle nie wiem, który z nich pierwszy zaczął pisać na naszymsamochodzie zauważyła z uporem. Ten z Aomianek czy ten z pazurami?Oglądaliśmy samochód bardzo dokładnie, ale nic małego tam nie ma. Dlaczego miałoby być coś małego? zdziwił się kapitan. Bo myśleliśmy, że może ten z Aomianek zaczął pierwszy wyjaśnił Pa-wełek. Bo on wiedział, że ten z pazurami tu łazi, i wiedział, że ojciec wracasamochodem do domu.I zobaczył, że z tej kartki w kufrze nic mu nie przychodzi,więc powinien spróbować czegoś innego.161 A to musiało być małe, bo myśmy tego wcale nie zauważyli dodałaJaneczka.Kapitan kiwnął głową z uznaniem, a nawet z odrobiną podziwu. Zgadliście doskonale.Owszem, było coś.Ten z Aomianek rzeczywiściezaczął pierwszy. I co zrobił? zainteresował się Pawełek. Wykorzystał piękną pogodę.Deszcz nie padał, nie było błota, więc mógłzaryzykować.Na dwóch oponach narysował kredą znak rozpoznawczy.Janeczkę przeniknął błogi dreszcz szczęścia.Zawsze odczuwała taki dreszcz,kiedy dowiadywała się czegoś, co chciała wiedzieć, kiedy wyjaśniała się irytującają zagadka.Szczególnie taka, której sama w żaden sposób nie umiała rozwikłać. Jaki znak rozpoznawczy? spytała chciwie. Kółko z kropką w środku i gwiazdkę odparł kapitan. Wiecie, co toznaczy? Koło z kropką.Pawełek ze zmarszczoną brwią popatrzył na kapitana, po czym pochylił sięi narysował tajemnicze znaki palcem na kurzu. Takie? Takie. No to pewnie, że wiemy! To są znaczki.Gwiazdka to czyste, a kółko tostemplowane. My to wiemy, bo nasz dziadek całe życie rysuje takie znaki rzekła Ja-neczka dumnie. Zgadza się powiedział kapitan. Właśnie, znaczki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]