Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Krawedz miecza [Na Krawedzi 4] Andrews Ilona
- Grisham John Lawa przysieglych (2)
- Pierumow Nik Czarna Wlocznia 2
- Koontz Dean Drzwi do grudnia
- Hitler Adolf mein kampf
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego tak pózno wracam. I co mówił? Niemożliwe rzeczy.Z panem Wolskim już gadał.Okazuje się, że zgadł wszystko.Myteż.Rzeczywiście pan Wolski nagrywał sobie przez te szpiegowskie wichajstry każde słowoz podwórza.To jest uparty, stary grzechotnik, odmówił współpracy, dalej się będzie wygłupiałpo swojemu i tylko na jedno się zgodził.Obiecał go zawiadomić, co i kiedy będą chcieli kraść.I gdzie. Jak to? zdziwiła się Janeczka. Więc ci przestępcy ciągle nie wiedzą, że on ichpodsłuchuje i w dalszym ciągu się tam spotykają? A pewnie! To w ogóle skomplikowana sprawa.Primo, wyobrazcie sobie, oni wcale niewiedzą, że on tam mieszka! Zameldowany jest całkiem gdzie indziej, gdzieś na Czerniakow-skiej, a mieszka w mieszkaniu jednego znajomego, który wyjechał do Kanady.Już ładne paręlat prowadzi takie podwójne życie.Dlatego im te klucze nie pasowały, bo to były klucze odOlkuskiej, a oni polecieli z nimi na Czerniakowską! I dlatego musi udawać, że jest w domu wtedy, kiedy go nie ma! zgadła żywo Janeczka. Bo raz bywa tu, a raz tam! I dlatego tak dziwnie wychodzi, i pewnie wraca za każdym razeminną stroną! I jeśli go nie zobaczą na własne oczy, w żaden sposób tego nie odgadną, bo niemają psa!282 Toteż właśnie powiedział bardzo zadowolony Pawełek. A do tego jeszcze wcale sięnie nazywa Wolski, tylko jakoś inaczej, a Wolski to jest ten prawdziwy lokator, który wyjechał.I żeby tylko.! W tej chwili mów, co jeszcze, i wszystko od razu zirytowała się Janeczka.Pawełek napawał się swoją wiedzą i, być może, sączyłby ją po odrobinie dla zwiększeniaemocji, ale rozpychała go, wyłaziła przemocą i nie pozwalała się tłumić. Mówię przecież, nie? O polityce gadaliśmy.To wszystko razem to nie taka prosta spra-wa.Te przepisy to jest kołomyja do podłożenia pod tramwaj.Prawne.Na dobrą sprawę onimogli tkwić w tej mafii całkiem jawnie i nikt by im nic nie zrobił, a forsa z tych wszystkichprzestępstw jest strasznie wielka i żywią się nią różni tacy od samej góry.Ministrowie i takdalej.Ale ci tacy trochę poniżej boją się, że w razie czego na nich się skrupi, więc wolą się niepchać na oczy i jednak ciągle udają, że skąd, w niczym nie biorą żadnego udziału, nic nie robią,ukrywają się, żeby nie można im było niczego udowodnić.Na wszelki wypadek.Taki Purchel,na przykład.Może znać osobiście tych prokuratorów, posłów.Lewków i kogo popadnie, ale zanic się nie przyzna, że zna złodziei.Dlatego z tym przedstawicielem złodziei spotyka się napodwórzu i nijak inaczej. Coś podobnego! wykrzyknęła z oburzeniem Janeczka. To jeszcze gorzej niż u Ara-bów! A pewnie.A pan Wolski rzeczywiście ma rozmaite dowody i siedzi na nich.Nikomu nieda, tylko dalej będzie robił swoje, bo on ich tym sposobem umoralnia.Tak powiedział.Dziwnym wzrokiem Janeczka popatrzyła na brata.283 W takim razie myśmy ich też umoralniali zauważyła już spokojnie. I będziemyumoralniać dalej, niech tylko ojciec wyjedzie.Zanim wróci na zawsze, może sobie z nimi dadząradę.Pawełek zawahał się odrobinę. Tak prawdę mówiąc, to specjalnie mi na tym pośpiechu nie zależy.Cała robota Bartkaby się zmarnowała.Pan Chabrowicz wysiadł z samochodu śmiertelnie zmęczony i bezgranicznie szczęśliwy.Wszystko wydawało mu się zachwycające, dom, żona, dzieci, pies i cała reszta rodziny.Przy-gotowany na jego przyjęcie garaż powitał z najwyższą ulgą, bo całą drogę martwił się, rozmy-ślając o tych okropnych kradzieżach samochodowych, stanowiących plagę Europy.Wyładowałbagaż i wszedł do domu w licznej asyście.Moment na okazanie anielskich cech Janeczka wy-brała z największą starannością, dbając, żeby się przypadkiem nie zmarnował.Odgadła, żebezpośrednio po podróży ojciec będzie wykończony, na żadne poważne tematy rozmawiać niezdoła i matka to z pewnością uwzględni.Poza tym szczęście pobytu w domu opromieni muwszystko.Potem będą prezenty, wigilia i świąteczne dni, których nikt nie ośmieli się zatruwaćżadnym dysonansem.Potem się ta euforia trochę uspokoi i wtedy należy rozpocząć prezentacjęnadziemskich zalet.284 Jutro możecie sobie odpocząć zawiadomiła łaskawie rodziców pierwszego poświą-tecznego wieczoru. My zrobimy obiad.Będą potrawy specjalnie dla ojca.I pózniej też mo-żemy robić obiady, nie mówię, że codziennie, ale od czasu do czasu.No, może nawet często. A co to za potrawy specjalnie dla mnie? zaciekawił się pan Roman. Zobaczysz odparła jego córka tajemniczo. Niespodzianka.Najukochańszą zupę ojca, zwyczajną kartoflankę z zacierkami i okrasą ze skwarek i cebuli,Janeczka umiała robić już dawno.W miejsce zacierek stosowała wprawdzie makaron-muszelki,ale zupełnie jej to nie szkodziło.Zupa nie zaliczała się do potraw skomplikowanych i dałasobie z nią radę bez straty czasu i siły, i nawet bez pomocy Pawełka.Pawełek wpadł do kuchnizadyszany, akurat kiedy należało przystąpić do dalszego ciągu. Widziałem się ze Stefkiem oznajmił. Ma tę listę od pani Polińskiej! Bardzo dobrze powiedziała Janeczka. To teraz rób sobie, co chcesz, ale musiszrozklepać to mięso na takie strasznie wielkie klabzdrony.Już się wreszcie zdecydowałam, cozrobimy. No.? Postanowiłam, że niech ma już wszystko.Tej chińskiej mieszaniny napchamy do środka,zawiniemy w wieprzowinę panierowaną, a na wierzch damy placki kartoflane.Wielkie, żebywystarczyły dookoła.Więc potem przepuścisz kartofle przez robot.Państwo Chabrowiczowie pojechali na miasto, bo pan Roman chciał obejrzeć sklepyi stwierdzić, co się zmieniło.Kiedy wyjeżdżał, niczego nie można było dostać, teraz podob-285no zaopatrzenie eksplodowało niczym bomba, wręcz trudno mu było w to uwierzyć i chciałzobaczyć zjawisko na własne oczy.Rodziców zatem nie było i nie przeszkadzali, ale do kuchni zajrzała babcia, zwabiona po-twornym łomotem, który rozlegał się po całym domu.Pawełek z zapałem spełniał poleceniesiostry Babcia popatrzyła wokół i poczuła się nieswojo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]