Podstrony
- Strona startowa
- Tematy Niebezpieczne
- Choderlos De Laclos Niebezpieczne zwiazki
- Vesaas Tarjei Ptaki (2)
- Pajak Henryk Prosto w slepia
- Stephen King Marzenia i Koszmary 2 (3)
- Weis M., T. Hickman Smoki zimowej nocy
- Koontz Dean Drzwi do grudnia
- Sasiedzi nazisci Eric Lichtblau
- 0275994317 The 9 11 Encyclopedia
- Potocki.Jan Rekopis.znaleziony.
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ines.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakże ten czwartek daleko! Czemuż nie mogę spełnić natychmiast tej bolesnej ofiary i po-grzebać w niepamięci jej przyczynę i przedmiot zarazem! Drażnią mnie te odwiedziny; żałuję,że na nie się zgodziłam.I po cóż jemu widzieć mnie jeszcze? Czymże jesteśmy dla siebie?Jeśli mnie obraził, przebaczam mu.Winszuję mu nawet, że pragnie naprawić swoje błędy;155pochwalam to.Uczynię więcej: będę go naśladować; i ja popadłam w też same zbłąkania:przykład jego mnie nawróci.Ale skoro jego zamiarem jest uciec przede mną, po cóż szukamnie jeszcze? Czyż nie powinniśmy dążyć do tego, aby najrychlej zapomnieć o sobie? Och,tak! To będzie jedynym mym staraniem.Jeśli pozwolisz, droga przyjaciółko, do ciebie pospieszę, aby się oddać temu trudnemu za-daniu.Gdy będę potrzebowała pomocy, może nawet pociechy, pragnę otrzymać je tylko odciebie.Ty jedna umiesz zrozumieć mnie i przemawiać do mego serca.Twoja droga przyjazńwypełni całe me istnienie.Będę ci winna spokój, szczęście, cnotę, a owocem twej dobrocibędzie to, iż uczynisz mnie jej godną.Zdaje mi się, że w czasie pisania serce niejednokrotnie poniosło mnie na bezdroża; tak są-dzę po wzruszeniu, które mi towarzyszyło.Jeśli znajdziesz w mym liście jakie uczucia, zaktóre bym się powinna rumienić, osłoń je swą pobłażliwą przyjaznią; odwołuję się do niej wzupełności.Nie tobie pragnę ukrywać by najmniejsze drganie serca.Bądz zdrowa, czcigodna przyjaciółko.Mam nadzieję, że za niewiele dni oznajmię ci dzieńswego przybycia.Paryż, 25 pazdziernika 17**KONIEC CZZCI TRZECIEJ156CZZ CZWARTALIST CXXVWicehrabia de Valmont do markizy de MerteuilA więc nareszcie zwyciężyłem tę dumną kobietę, która śmiała mniemać, iż mnie zdoła sięoprzeć.Tak, droga przyjaciółko, jest moją, zupełnie moją; od wczoraj nie ma już prawa ni-czego mi odmówić.Nazbyt jeszcze jestem pod wrażeniem szczęścia, aby móc je ocenić, ale zdumiewa mnienieznany czar, jakiego doznałem.Czyżby więc było prawdą, że cnota podnosi wartość ko-biety nawet w chwili upadku? Nie! Zostawmy starym piastunkom te baśnie.Czyż nie spotykasię wszędzie przy pierwszym tryumfie lepiej lub gorzej udanego oporu? A czyż znalazłemgdzie ten urok? Nie jest to mimo wszystko urok miłości; choć miewałem przy tej dziwnejkobiecie chwile roztkliwienia dość podobne do tego upokarzającego uczucia, zawsze umiałemje zwyciężyć i wrócić do swoich zasad.Jeśli nawet wczorajsza scena poniosła mnie niecodalej, niż się spodziewałem; jeślim przez chwilę podzielał upojenie, jakie obudziłem, owolotne złudzenie byłoby się już rozwiało; tymczasem urok trwa ciągle.Wyznaję, poddałbymmu się nawet z rozkoszą, gdyby mnie nie przejmował pewnym niepokojem.Czyżbym, wmoim wieku, jak student jaki pozwolił władać sobą niezależnemu ode mnie i nieznanemuuczuciu? Nie! Trzeba przede wszystkim zwalczyć je i zbadać.Może zresztą odgadłem już przyczynę.Podoba mi się ta myśli chciałbym, aby była praw-dą.Z tłumu kobiet, przy których spełniałem dotąd rolę i obowiązki kochanka, każda zdradzałaco najmniej tyle ochoty do ustępstw, ile ja chęci skłonienia jej do nich; utarło się niemal na-zywać świętoszkami te, które wychodziły jedynie do połowy drogi, w przeciwieństwie do tyluinnych, których wyzywająca obrona bardzo licho maskowała zachętę.Tu, przeciwnie, zastałem pierwotny nastrój niekorzystny, umocniony jeszcze radami ioskarżeniami kobiety kierowanej nienawiścią, ale widzącej jasno; zastałem wrodzoną trwoż-liwość i pełne delikatności uczucie wstydu; miłość cnoty płynącą z zasad religii i mającą zasobą dwa lata tryumfu; patrzyłem wreszcie na zadziwiające postępki natchnione tymi pobud-kami: postępki, których jedynym celem było oprzeć się mym zabiegom.Nie jest to więc jak w innych przygodach zwykła, mniej lub więcej zaszczytna kapitulacja,z której snadniej można korzystać niż nią się pysznić; to zwycięstwo zupełne, kupione uciąż-liwą walką i odniesione dzięki umiejętnej grze wojennej.Nic dziwnego, że ten tryumf, któryzawdzięczam tylko sobie, staje mi się tym cenniejszy; rozkosz zwycięstwa, pod której czaremjeszcze pozostaję, jest jedynie słodkim poczuciem własnej chwały.Trafia mi do przekonaniaten pogląd: ratuje mnie od upokarzającej myśli, że mógłbym w jakimkolwiek względzie byćzawisły od niewolnicy, której nałożyłem jarzmo; że nie posiadam w sobie samym pełni wła-snego szczęścia i że władza sycenia mnie nim w całej jego sile miałaby być dana jednej tylkokobiecie.Te budujące refleksje będą miarą mego zachowania: możesz być pewna, że nie pozwolęsię spętać tak, abym nie mógł w każdej chwili skruszyć tych kajdanów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]