Podstrony
- Strona startowa
- Vesaas Tarjei Ptaki (SCAN dal 726)
- Vesaas Tarjei Ptaki (3)
- Vesaas Tarjei Ptaki
- Praktyczny komentarz do Nowego (3)
- Anne McCaffrey Pokolenie wojownikow (2)
- andrzej mencwel, antropologia kultury
- Morris Desmond Zachowania intymne (SCAN dal 10
- Robert Ludlum Krucjata Bourne'a
- Flagg F. Smazone zielone pomidory
- Helen Ellerbe Ciemna Strona Historii Chrzescijaństwa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.przezwali je naszymi imionami! Tak, tak się teraz nazywają, nie inaczej! Nareszcie i ty się o tym dowiedziałaś! Ciebie też przezywają !Przygotowany był na to, że zetrze siostrę w proch.Tymczasem nic z tego.Hege z niezmąconym spokojem odpowiedziała :- Aha, wiesz o tym?Mattis wytrzeszczył oczy.- Myślałam, że z nas dwojga tylko ja o tym wiem - poklepała go po ramieniu.“Znowu ona wzięła górę" - pomyślał.Z całą bezwzględnością i swobodą zaczęła mówić o nieszczęsnych drzewach.- A cóż nam to szkodzi.To dla nas nie ma znaczenia.Głupi, smarkaczowski pomysł.Zwyczajne dziecinne żarty.Urosła w jego oczach.I on sam urósł, ponieważ stał obok niej, był jej bratem, a także dlatego że jedno z tych drzew należało do niego i nie mogło mu wyrządzić krzywdy.Mimo wszystko niezupełnie podzielał sąd Hege.Jej znacznie łatwiej było wyrazić tego rodzaju zdanie.Ale dobrze jest móc na niej polegać i sam jej widok dodaje sił.Bacznie wpatrując się w niego powiedziała stanowczo:- Nie będziemy więcej o tym rozmawiali.Jeśli o nas chodzi, te drzewa mogą sobie stać, jak długo ludzie zechcą.- Słusznie - potwierdził Mattis, nareszcie mógł zamilknąć.13Po dwóch dniach Hege powiedziała:- "Uważam, że znowu powinieneś pójść, Mattis.Słowa te brzmiały niemal jak rozkaz.- Do wsi, prosić o pracę?- W każdym razie możesz zapytać, skoro ostatnim razem ci się powiodło.- Ale tym razem będzie inaczej - odpowiedział z miną, jakby wcale nie zamierzał jej usłuchać.Hege się rozgniewała.- Idźże do jakiego gospodarza.zamiast tu wysiadywać.Był wczesny ranek, dzień zapowiadał się pięknie.Od dwóch dni Mattis przebywał nad brzegiem jeziora, rzucał kamienie do wody i rozmyślał.Próbował także wypłynąć łódką i łowić ryby, lecz jak zwykle bez powodzenia.Hege wysyłała go do wsi, bo chciała, żeby nareszcie zerwał z bezczynnością, żeby przestał ciągle i bez końca rzucać te głupie kamienie! Nie chodziło o pracę, przecież z tego i tak nic nie będzie.Niezadowolony ton Hege przesądził sprawę.- Ale nie pójdę do pielenia buraków! - prosił.- Dla mnie to obojętne, byłeś przyniósł pieniądze.- Wszystko zależy od moich myśli, one są wszystkiemu winne.A ty jesteś kłótliwa - pozwolił sobie dodać.- Na pewno pójdzie ci dobrze.Dla kogoś, kto chce pracować, znajdzie się dosyć przeróżnych zajęć.Jakże okropnie nalegała, byle wypędzić go z domu.Stawała się coraz bardziej kłótliwa, coraz bardziej niecierpliwa, rozważał Mattis w duchu.Dokąd pójść teraz? Zgodnie z rozkazem Mattis wyruszył do wsi.Do tego gospodarza, u którego pracował ostatnio, nie zamierzał wracać.Na pewno dałby mu tę samą robotę.Przechodząc w pobliżu zobaczył całą trójkę.Właśnie wyszli w pole.Pozostał jeszcze duży kawał do opielenia.Co za dziwne uczucie, kiedy się przechodzi obok ludzi, których tak dobrze poznał owego dnia, z którymi wiele przeżył.Para zakochanych była na pewno w radosnym, porannym nastroju.Czy spojrzą w stronę drogi, w stronę Mattisa?Nie.Miał ochotę pomachać do nich ręką.A może otrzyma od dziewczyny jakiś dowód pamięci, świadectwo wspomnienia jasnego niby promień złocisty.Nie pragnął pozdrowienia od mężczyzn, wprowadziliby go jedynie w zakłopotanie.Tylko od dziewczyny! Niestety, jest zajęta wyłącznie pieleniem!Nieco dalej dwie małe dziewczynki siedziały na trawie tuż obok drogi.Siedziały bezpiecznie za żywopłotem, szczebiotały i bawiły się lalkami, a były zupełnie malutkie, prawdziwe niewiniątka.Choć pochłaniała je rozmowa, jedna z nich spojrzała na Mattisa okrągłymi, niebieskimi oczkami i spytała śpiewnym głosem:- Dokąd idziesz, Pomylony?Spytała głosem śpiewnym, zupełnie pozbawionym ciekawości, jakby tylko przez grzeczność.Dziewczynki dobrze znały najbliższych sąsiadów, mieszkały tuż przy drodze, toteż często widywały Mattisa.,,Spokojnie, spokojnie, one jeszcze nie są dorosłe” - powiedział sobie, a następnie odezwał się głośno:- Przed siebie.O nic więcej nie pytały, nie obchodziło je, co zamierzał robić.Mattis oddalił się pospiesznie.Mijały go pędzące drogą, lśniące limuzyny.Lubił spotykać nieznane samochody
[ Pobierz całość w formacie PDF ]