Podstrony
- Strona startowa
- Hamilton Peter F. Swit nocy 2.2 Widmo Alchemika Konflikt
- Masterton Graham Wojownicy Nocy t.2 (SCAN dal 91
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocy
- Przez bezmiar nocy Veronica Rossi
- Smith Martin Cruz Skrzydla nocy
- Księga Tysišca i jednej nocy (2)
- Masterton Graham Wojownicy Nocy t.2 (2)
- Księga tysišca i jednej nocy
- Science Fiction (40) lipiecc 2004
- De Sade D. A. F. Zbrodnie milosci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kress-ka.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Potem, gdy odkÅ‚adaÅ‚a zimnÄ…, biaÅ‚Ä… dÅ‚oÅ„ na zbrojÄ™, zauważyÅ‚a jasny bÅ‚ysk w zaÂkrwawionym Å›niegu.PodniosÅ‚a przedmiot tak zalany krwiÄ…, że nie mogÅ‚a poznać, co to jest.Laurana ostrożnie starÅ‚a Å›nieg i krew.ByÅ‚ to klejnot.PrzyglÄ…daÅ‚a mu siÄ™ z osÅ‚upieÂniem.Zanim jednak zdoÅ‚aÅ‚a zastanowić siÄ™, skÄ…d tu siÄ™ wziÄ…Å‚, padÅ‚ na niÄ… gÅ‚Ä™boki cieÅ„.Laurana usÅ‚yszaÅ‚a skrzypienie ogroÂmnych skrzydeÅ‚ i Å›wist oddechu wciÄ…ganego do gigantyczÂnego ciaÅ‚a.Z lÄ™kiem zerwaÅ‚a siÄ™ na nogi i szybko odwróciÅ‚a.Za niÄ… na murze wylÄ…dowaÅ‚ niebieski smok.Stwór Å‚opotaÅ‚ skrzydÅ‚ami.Z wysokoÅ›ci siodÅ‚a na smoczym grzbiecie smoÂczy wÅ‚adca mierzyÅ‚ LauranÄ™ zimnym, odpychajÄ…cym wzroÂkiem zza strasznej maski.Laurana zrobiÅ‚a krok do tyÅ‚u, ogarniÄ™ta smoczym straÂchem.Lanca wysunęła siÄ™ z jej bezwÅ‚adnej dÅ‚oni, klejnot upadÅ‚ w Å›nieg.Odwróciwszy siÄ™, Laurana chciaÅ‚a uciekać, lecz nie widziaÅ‚a, dokÄ…d biegnie.PoÅ›lizgnęła siÄ™, upadÅ‚a w Å›nieg i drżąc, leżaÅ‚a obok ciaÅ‚a Sturma.Sparaliżowana strachem, myÅ›laÅ‚a tylko o jednym – o Å›nie! Tutaj zginęła – tak jak zginÄ…Å‚ Sturm.Gdy smok schyliÅ‚ swój wielki kark nad Laurana, nie widziaÅ‚a już niÂczego poza bÅ‚Ä™kitnymi Å‚uskami.Smocza lanca! Rozpaczliwie szukajÄ…c jej w mokrym od krwi Å›niegu, Laurana zacisnęła palce na drzewcu.Zaczęła wstawać, zamierzajÄ…c wbić w szyjÄ™ smoka.Lecz czarny but przydepnÄ…Å‚ gwaÅ‚townie lancÄ™, ledwo omijajÄ…c jej dÅ‚oÅ„.Laurana przyglÄ…daÅ‚a siÄ™ lÅ›niÄ…cemu, czarÂnemu butowi, ozdobionemu zÅ‚otym wzorem, który poÅ‚yskiÂwaÅ‚ w sÅ‚oÅ„cu.SpojrzaÅ‚a na czarny but stojÄ…cy w krwi Sturma i zaczerpnęła gÅ‚Ä™boko tchu.– Dotknij jego ciaÅ‚a, a zginiesz – powiedziaÅ‚a cicho Laurana.– Twój smok nie zdoÅ‚a ciÄ™ uratować.Ten rycerz byÅ‚ moim przyjacielem i nie pozwolÄ™ jego zabójcy sprofaÂnować ciaÅ‚a.– Nie mam takiego zamiaru – rzekÅ‚ smoczy wÅ‚adca.PoruszajÄ…c siÄ™ ze Å›wiadomÄ… powolnoÅ›ciÄ…, nachyliÅ‚ siÄ™ i deÂlikatnie zamknÄ…Å‚ rycerzowi oczy utkwione w sÅ‚oÅ„cu, którego już nigdy nie ujrzy.Smoczy wÅ‚adca wyprostowaÅ‚ siÄ™, odwracajÄ…c twarz do elfiej panny, która klÄ™czaÅ‚a na Å›niegu i zabraÅ‚ stopÄ™ ze smoÂczej lancy.– Widzisz, on byÅ‚ również moim przyjacielem.ZobaczyÅ‚am to – w chwili, gdy go zabiÅ‚am.Laurana przyjrzaÅ‚a siÄ™ smoczemu wÅ‚adcy.– Nie wierzÄ™ ci – powiedziaÅ‚a zmÄ™czonym gÅ‚osem.– Jak to możliwe?Z caÅ‚ym spokojem smoczy wÅ‚adca zdjÄ…Å‚ okropnÄ…, rogatÄ… maskÄ™.– SÄ…dzÄ™, że sÅ‚yszaÅ‚aÅ› o mnie, Lauralanthalaso.Tak ci przecież na imiÄ™, prawda?OniemiaÅ‚a Laurana skinęła gÅ‚owÄ…, wstajÄ…c na nogi.Smoczy wÅ‚adca uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ czarujÄ…cym uÅ›miechem.– A ja nazywani siÄ™.– Kitiara.– SkÄ…d wiesz?– Sen.– szepnęła Laurana.– Och, tak – ten sen.– Kitiara przeczesaÅ‚a swe kÄ™dzierzawe, ciemne wÅ‚osy dÅ‚oniÄ… w rÄ™kawicy.– Tanis opowiedziaÅ‚ mi o Å›nie.WyglÄ…da na to, że przyÅ›niÅ‚ siÄ™ wam wszystkim.Tanis tak wÅ‚aÅ›nie sÄ…dziÅ‚.– Ludzka kobieta spojrzaÅ‚a na ciaÅ‚o Sturma leżące u jej stóp.– Czyż to nie dziwne – jak Å›mierć Sturma sprawdziÅ‚a siÄ™? A Tanis poÂwiedziaÅ‚, że dla niego sen również siÄ™ sprawdziÅ‚: ta część, w której ocaliÅ‚am mu życie.Laurana zaczęła drżeć.Z jej oblicza, które już byÅ‚o blade z wyczerpania, spÅ‚ynęła wszelka krew, tak że twarz wydaÂwaÅ‚a siÄ™ przezroczysta.– Tanis?.WidziaÅ‚aÅ› Tanisa?– Jeszcze dwa dni temu – odrzekÅ‚a Kitiara.– ZoÂstawiÅ‚am go we Flotsam, by zadbaÅ‚ o sprawy podczas mojej nieobecnoÅ›ci.ChÅ‚odne, spokojne sÅ‚owa Kitiary przeszyÅ‚y duszÄ™ LauÂrany tak, jak włócznia smoczego wÅ‚adcy przebiÅ‚a ciaÅ‚o SturÂma.Laurana miaÅ‚a uczucie, że kamienie zaczynajÄ… jej siÄ™ usuwać spod stóp.Niebo i ziemia zlaÅ‚y siÄ™ w jedno, ból rozcinaÅ‚ jÄ… na dwoje.Ona kÅ‚amie, myÅ›laÅ‚a rozpaczliwie LauÂrana.WiedziaÅ‚a jednak z peÅ‚nÄ… rozpaczy nieomylnoÅ›ciÄ…, że – choć Kitiara mogÅ‚aby skÅ‚amać, gdyby chciaÅ‚a – w tej chwili mówiÅ‚a prawdÄ™.Laurana zachwiaÅ‚a siÄ™ i prawie upadÅ‚a.Tylko zaciÄ™te poÂstanowienie, by nie ujawnić swej sÅ‚aboÅ›ci przed tÄ… kobietÄ… trzymaÅ‚o elfiÄ… pannÄ™ na nogach.Kitiara nie dostrzegÅ‚a, tego.Schyliwszy siÄ™ podniosÅ‚a broÅ„, która wypadÅ‚a Lauranie z rÄ™Âki i przyjrzaÅ‚a jej siÄ™ z ciekawoÅ›ciÄ….– WiÄ™c to jest ta osÅ‚awiona smocza lanca? – spytaÅ‚a Kitiara.Laurana przeÅ‚knęła dÅ‚awiÄ…cy jÄ… żal, zmuszajÄ…c siÄ™ do móÂwienia normalnym gÅ‚osem.– Tak – odparÅ‚a.– JeÅ›li chcesz zobaczyć, do czego jest zdolna, zajrzyj za mury twierÂdzy, a zobacz, co zostaÅ‚o z twoich smoków.Kitiara bez wiÄ™kszego zainteresowania zerknęła na dziedziniec.– To nie one zwabiÅ‚y moje smoki w puÅ‚apkÄ™ – powiedziaÅ‚a, mierzÄ…c LauranÄ™ chÅ‚odnym spojrzeniem brÄ…Âzowych oczu – ani nie rozpÄ™dziÅ‚y moich wojsk na cztery wiatry.Jeszcze raz Laurana popatrzyÅ‚a na puste równiny.– Tak – rzekÅ‚a Kitiara, dostrzegajÄ…c zrozumienie Å›witaÂjÄ…ce na twarzy Laurany.– ZwyciężyliÅ›cie – dzisiaj.Ciesz siÄ™ swym zwyciÄ™stwem, elfie, bowiem bÄ™dzie krótkotrwaÅ‚e.– Smoczy wÅ‚adca zrÄ™cznie obróciÅ‚ lancÄ™ w dÅ‚oni i wymieÂrzyÅ‚ jÄ… w serce Laurany.Elfia panna staÅ‚a nieruchomo przed niÄ…, a jej delikatna twarz pozbawiona byÅ‚a wyrazu.Kitiara uÅ›miechnęła siÄ™.Szybkim ruchem odwróciÅ‚a morÂderczy cios.– DziÄ™kujÄ™ ci za tÄ™ broÅ„ – powiedziaÅ‚a, staÂwiajÄ…c lancÄ™ w Å›niegu.– OtrzymywaliÅ›my doniesienia o nich.Teraz bÄ™dziemy mogli dowiedzieć siÄ™, czy rzeczyÂwiÅ›cie sÄ… tak groźnÄ… broniÄ…, jak twierdzisz.Kitiara skÅ‚oniÅ‚a siÄ™ lekko.NastÄ™pnie naÅ‚ożyÅ‚a heÅ‚m z maÂskÄ…, schwyciÅ‚a smoczÄ… lancÄ™ i odwróciÅ‚a siÄ™, by odejść.KieÂdy to czyniÅ‚a, jej spojrzenie padÅ‚o jeszcze raz na ciaÅ‚o ryÂcerza.– Dopilnuj, by urzÄ…dzono mu rycerski pogrzeb – poÂwiedziaÅ‚a Kitiara.– Odbudowanie armii zajmie nam co najmniej trzy dni.DajÄ™ ci czas na przygotowanie godnej ceÂremonii.– Sami pochowamy naszych zmarÅ‚ych – oÅ›wiadczyÅ‚a dumnie Laurana.– Nie prosimy ciÄ™ o nic!Wspomnienie Å›mierci Sturma i widok ciaÅ‚a rycerza sproÂwadziÅ‚ LauranÄ™ na ziemiÄ™ niczym chluÅ›niÄ™cie zimnej wody na twarz Å›piÄ…cego.PrzesuwajÄ…c siÄ™, by stanąć pomiÄ™dzy ciaÂÅ‚em Sturma a smoczym wÅ‚adcÄ…, Laurana spojrzaÅ‚a w brÄ…Âzowe oczy bÅ‚yszczÄ…ce za smoczÄ… maskÄ….– Co powiesz Tanisowi? – spytaÅ‚a nagle.– Nic – odparÅ‚a zwyczajnie Kit.– ZupeÅ‚nie nic.– OdwróciÅ‚a siÄ™ i odeszÅ‚a.Laurana przyglÄ…daÅ‚a siÄ™, jak odchodzi powolnym, peÅ‚nym gracji krokiem spowita w czarnÄ… pelerynÄ™, którÄ… rozwiewaÅ‚ ciepÅ‚y wiatr wiejÄ…cy od północy.SÅ‚oÅ„ce zalÅ›niÅ‚o na zdobyÂczy, którÄ… Kitiara trzymaÅ‚a w prawej rÄ™ce.Laurana wiedziaÂÅ‚a, że powinna odebrać lancÄ™.W dole byÅ‚a caÅ‚a armia ryÂcerzy.WystarczyÅ‚o tylko zawoÅ‚ać.Lecz zmÄ™czony umysÅ‚ i ciaÅ‚o Laurany odmawiaÅ‚y posÅ‚uÂszeÅ„stwa.Nawet samo utrzymanie siÄ™ na nogach byÅ‚o wyÂsiÅ‚kiem.Tylko dziÄ™ki swej dumie nie upadÅ‚a na zimne kaÂmienie.– Weź smoczÄ… lancÄ™ – powiedziaÅ‚a bezgÅ‚oÅ›nie LauÂrana do Kitiary.– Na niewiele ci siÄ™ zda.Kitiara podeszÅ‚a do olbrzymiego niebieskiego smoka.Na dole rycerze wyszli na dziedziniec, ciÄ…gnÄ…c ze sobÄ… gÅ‚owÄ™ jednego z jej bÅ‚Ä™kitnych smoków.Skie potrzÄ…snÄ…Å‚ gniewnie gÅ‚owÄ… na ten widok, a z jego piersi wydarÅ‚ siÄ™ gÅ‚uchy, dziki pomruk.Rycerze zwrócili peÅ‚ne zdumienia twarze w stronÄ™ murów, gdzie dostrzegli smoka, samego smoczego wÅ‚adcÄ™ i LauranÄ™.Niejeden siÄ™gnÄ…Å‚ po broÅ„, lecz Laurana podniosÅ‚a dÅ‚oÅ„, by ich powstrzymać.ByÅ‚ to ostatni gest, na jaki miaÅ‚a dość siÅ‚.Kitiara rzuciÅ‚a rycerzom pogardliwe spojrzenie i poÅ‚ożyÅ‚a dÅ‚oÅ„ na karku Skie, gÅ‚aszczÄ…c go i uspokajajÄ…c.Nie Å›pieszyÅ‚a siÄ™, pokazujÄ…c im, że siÄ™ ich nie boi.Rycerze niechÄ™tnie opuÅ›cili broÅ„.ÅšmiejÄ…c siÄ™ szyderczo, Kitiara dosiadÅ‚a smoka.– Å»egnaj Lauralanthalaso – zawoÅ‚aÅ‚a.UnoszÄ…c smoczÄ… lancÄ™ wysoko, Kitiara rozkazaÅ‚a Skie odlecieć.Wielki niebieski smok rozpostarÅ‚ skrzydÅ‚a i lekko wzbiÅ‚ siÄ™ w powietrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]