Podstrony
- Strona startowa
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Grisham John Lawa przysieglych
- Brown Dan Cyfrowa Twierdza
- § Radziński Edward Stalin
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lady Millicent to właśnie ja - ciągnęła dziewczyna.- Może czytali panowie o moich zaręczynach.Powinnam być najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, ale, panie Poirot, mam ogromne kłopoty.Jest pewien mężczyzna, nazwiskiem Lavington.nie wiem, jak to panu wyznać.Chodzi o list, który napisałam.Miałam wtedy tylko szesnaście lat, a on.- Napisała go pani do tego Lavingtona?- Ależ nie! Do młodego żołnierza.bardzo go lubiłam.Został zabity na wojnie.- Rozumiem - rzekł Poirot dobrotliwie.- To był głupi list, nieostrożny, ale nic więcej.Jednak niektóre zwroty.można było inaczej rozumieć.- I ten list trafił w ręce pana Lavingtona?- Tak, a on grozi, że jeśli nie zapłacę mu ogromnej sumy, zupełnie nierealnej do zdobycia, wyśle go księciu.- Co za świnia! - wyrwało mi się.- Przepraszam, lady Millicent.- Czy nie byłoby lepiej wyznać wszystko narzeczonemu?- Obawiam się, że nie, panie Poirot.Książę ma trudny charakter, jest zazdrosny i podejrzliwy, gotów wierzyć w najgorsze.Równie dobrze mogłabym od razu zerwać zaręczyny.- Ojejej - skrzywił się Poirot.- A co ja miałbym zrobić, milady?- Pomyślałam, że może mogłabym poprosić Lavingtona, żeby tu przyszedł.Powiedziałabym mu, że jest pan przeze mnie upoważniony do przedyskutowania tej sprawy.Może potrafiłby pan ograniczyć jego żądania.- A ile chce teraz?- Dwadzieścia tysięcy funtów.To zupełnie wykluczone.Wątpię, czy udałoby mi się zebrać tysiąc.- Może mogłaby pani pożyczyć pieniądze.Ale wątpię, czy dostanie pani choć połowę tej sumy.Poza tym.eh bien, myśl, że miałaby pani zapłacić szantażyście, budzi we mnie odrazę.Nie, Herkules Poirot swą pomysłowością pokona pani wrogów.Niech pani przyśle tu tego Lavingtona.Czy jest prawdopodobne, że przyniesie ze sobą list? Dziewczyna potrząsnęła głową.- Nie sądzę.Jest bardzo ostrożny.- Przypuszczam, że on ten list rzeczywiście ma?- Pokazał mi go, gdy poszłam do niego do domu.- Była pani u niego w domu? To bardzo nieroztropne, milady.- Naprawdę? Byłam w rozpaczy.Miałam nadzieję, że wzruszą go moje błagania.- Oh la la! Takich jak Lavington nie poruszą błagania.Niewątpliwie jednak ucieszą go jako znak, że przywiązuje pani dużą wagę do tego listu.A gdzie mieszka ten dżentelmen?- W Buona Vista w Wimbledonie.Pojechałam tam po zmroku.- (Poirot jęknął.) - W końcu powiedziałam mu, że pójdę z tym na policję, ale tylko mnie wyśmiał.“Proszę bardzo, lady Millicent, niech pani idzie”, powiedział.- To sprawa nie dla policji - mruknął Poirot.- “Ale jednak sądzę, że będzie pani mądrzejsza - mówił.- Oto pani list, tu, w tej chińskiej szkatułce”.Otworzył ją tak, że zobaczyłam i próbowałam go schwycić, ale Lavington był szybszy.Z nieprzyjemnym uśmieszkiem złożył list i wsunął do drewnianej szkatułki.“Zapewniam panią, że tu będzie bezpieczny - powiedział - a szkatułka jest tak schowana, że nigdy jej pani nie znajdzie”.Spojrzałam na mały wbudowany w ścianę sejf, ale mężczyzna tylko pokręcił głową i się roześmiał.“Mam lepsze miejsce”, rzekł.Och, co za kanalia! Panie Poirot, czy może mi pan pomóc?- Niech pani wierzy w papę Poirota.Znajdę jakieś wyjście.Zapewnienia zapewnieniami, pomyślałem, kiedy mój przyjaciel szarmancko odprowadzał dziewczynę do drzwi, ale wydawało mi się, że dostał się nam trudny orzech do zgryzienia.Powiedziałem to Poirotowi, kiedy wrócił.Smutno pokiwał głową.- Tak, rozwiązanie nie jest oczywiste.Ten Lavington ma wszystkie atuty.Nie mam jeszcze pojęcia, jak go podejść.Lavington odwiedził nas tego samego dnia po południu.Lady Millicent mówiła prawdę, określając go mianem kanalii.Miałem taką ochotę kopnąć go żeby spadł ze schodów.że czułem mrowienie w czubku buta.Zachowywał się hardo i wyraźnie dawał do zrozumienia, że jest panem sytuacji.Musiałem przyznać, że Poirot nie wypadł najlepiej.Wyglądał na zniechęconego i załamanego.- No cóż, panowie - rzekł Lavingotn, biorąc kapelusz - nie wygląda na to, żebyśmy się dogadali.Sprawa wygląda następująco: policzę tanio lady Millicent, bo to taka czarująca młoda dama - łypnął złośliwie okiem - powiedzmy, osiemnaście tysięcy.Dziś jadę do Paryża, mam tam sprawę do załatwienia.Wracam we wtorek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]