Podstrony
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- Peter Charles Hoffer The Brave New World, A History of Early America Second Edition (2006)
- Darwin Charles O powstawaniu gatunków drogš doboru naturalnego
- Webb Charles Absolwent
- Korel Charles Otchlan (2)
- Klub Pickwicka t.1 Dickens Ch
- Pullman Philip Mroczne materi Magiczny noz (2)
- Makuszynski Kornel Dziewiec kochanek kawalera Dorn (2)
- Philip G. Zimbardo, John Boyd Paradoks czasu
- Michelle Moran Heretycka Królowa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie widzÄ™, czemuby go nie posÄ…dzać? Mnie siÄ™ on wydawaÅ‚ uczciwy.- Kto inny może ci siÄ™ wydać nieuczciwym, chociaż wcale nim nie jest.NastÄ…piÅ‚o milczenie, gdyż Tomasz urwaÅ‚ nagle i zamilkÅ‚. Jednym sÅ‚owem rozpoczÄ…Å‚ Tomasz na nowo, jakby decydujÄ…c siÄ™ na coÅ› kiedy mó-wimy o tym, zdaje mi siÄ™, że wcale nie miaÅ‚em o nim dobrego wyobrażenia, gdyż wziÄ…wszygo na stronÄ™ tÅ‚umaczyÅ‚em mu, że twoja pomoc, Luciu, spadÅ‚a mu jak z nieba; że powinienczuć siÄ™ szczęśliwym i użyć tych pieniÄ™dzy poczciwie.Wszak pamiÄ™tasz, żem rozmawiaÅ‚ znim na schodach? ZresztÄ… nic nie chcÄ™ mówić przeciw niemu.Może być bardzo poczciwy,gdyż nic zÅ‚ego o nim nie sÅ‚yszaÅ‚em.Spodziewam siÄ™, że poczciwy i niewinny. Czy siÄ™ obraziÅ‚ za to, coÅ› mu mówiÅ‚? Bynajmniej; przyjÄ…Å‚ to za dobrÄ… monetÄ™, byÅ‚ dość grzeczny.Gdzie jesteÅ›, Luciu? Pod-niósÅ‚ siÄ™ na łóżku i pocaÅ‚owaÅ‚ siostrÄ™. Dobranoc, dobranoc! I nic nie masz mi do powiedzenia? Nie.Cóż bym miaÅ‚? Wszak nie chcesz, abym ci co kÅ‚amaÅ‚? O nie! Nie tej nocy, Tomaszu, aby a spodziewam siÄ™, że tak bÄ™dzie wszystkie inneliczne twe noce pózniejsze szczęśliwe byÅ‚y. DziÄ™kujÄ™ ci, Luciu.Tak jestem zmÄ™czony, że dziwiÄ™ siÄ™, iż ci cokolwiek nie skÅ‚amaÅ‚em,aby pozbyć siÄ™ zapytali i prÄ™dzej zasnąć.Idz, droga, idz!PocaÅ‚owaÅ‚ jÄ… znowu, odwróciÅ‚ siÄ™ do Å›ciany, nakryÅ‚ siÄ™ z gÅ‚owÄ… i leżaÅ‚ tak spokojnie, jakbynadszedÅ‚ ów czas i chwila, na którÄ… go siostra zaklinaÅ‚a niedawno.Ona postaÅ‚a przy łóżkuchwilkÄ™, a odchodzÄ…c powoli, zatrzymaÅ‚a siÄ™ jeszcze przy drzwiach; spojrzaÅ‚a ku bratu i spy-taÅ‚a, czy jej nie woÅ‚aÅ‚? Ale on nie odezwaÅ‚ siÄ™.WyszÅ‚a wiÄ™c i udaÅ‚a siÄ™ do swej sypialni.Wtedy nieszczÄ™sny mÅ‚odzik ostrożnie wyjrzaÅ‚ spod koÅ‚dry, a widzÄ…c, że siostry już nie ma,wyskoczyÅ‚ z łóżka, zasunÄ…Å‚ drzwi i rzuciÅ‚ siÄ™ twarzÄ… na poÅ›ciel, rwÄ…c sobie wÅ‚osy, pÅ‚aczÄ…cgorzko, pragnÄ…c powrotu siostry wbrew samemu sobie, przeklinajÄ…c siebie, ale bez skruchy również nienawistnie i bezowocnie klnÄ…c wszystko dobre i poczciwe na Å›wiecie.119ROZDZIAA IXNARESZCIE BDZIE MIE POKÓJWysoko urodzona pani Sparsit pielÄ™gnowaÅ‚a swe rozdrażnione nerwy w domu wiejskimBounderby ego.W czasie tego pobytu spojrzenie jej spod brwi koriolaÅ„skich nabraÅ‚o takiejostroÅ›ci w dzieÅ„ i w nocy, że jej oczy, jak para latarni morskich, mogÅ‚y ustrzec każdego bacz-nego czÅ‚owieka od sterczÄ…cych skaÅ‚ jej rzymskiego nosa i od kamienistych a czarnych okolicsÄ…siednich gdyby nie jej Å‚agodny sposób bycia.Z trudnoÅ›ciÄ… jednak ktoÅ› by uwierzyÅ‚, żeoddalenie siÄ™ jej na spoczynek byÅ‚o czym innym, a nie czczÄ… formÄ… tylko.Klasyczne jej oczywpatrywaÅ‚y siÄ™ wciąż, szeroko otwarte i czujne, a jej surowy nos zdawaÅ‚ siÄ™ nie potrzebowaćwytchnienia i ciÄ…gle stróżowaÅ‚.Wszakże sposób siedzenia, sposób gÅ‚adzenia szorstkich, żenie powiemy drapieżnych mitenek, sposób szukania czegoÅ› nogÄ… w owym strzemieniu, spo-rzÄ…dzonym z motka baweÅ‚ny byÅ‚ tak stanowczo pogodny i Å‚agodny, że wielu najbieglej-szych postrzegaczy musiaÅ‚oby jÄ… wziąć za goÅ‚Ä™bicÄ™, wcielonÄ… przez jakÄ…Å› igraszkÄ™ natury wksztaÅ‚ty ziemskie drapieżnego ptaka.PosiadaÅ‚a ona niepospolity talent szperania w domu.Jakim sposobem z piÄ™tra na piÄ™tro siÄ™przenosiÅ‚a, tego nie można byÅ‚o zrozumieć.Dama tak wysoce uksztaÅ‚cona i z takÄ… parantelÄ…nie mogÅ‚a przecież drapać siÄ™ po balustradach albo zeÅ›lizgiwać siÄ™ po porÄ™czach schodów; ajednak szybkość jej w zmienianiu miejsca nasuwaÅ‚a dzikie posÄ…dzenie, że coÅ› podobnegomusiaÅ‚o tu zachodzić.Drugim charakterystycznym rysem tej szanownej pani byÅ‚o, że nigdysiÄ™ nie Å›pieszyÅ‚a.Przenieść siÄ™ mogÅ‚a nagle z dachu na dziedziniec a z dziedziÅ„ca na dach; ajednak poÅ›piechu jej nikt by nie dojrzaÅ‚ tak równy i swobodny oddech miaÅ‚a wszÄ™dzie i nakażdym miejscu.Nikt i nigdy nie dojrzaÅ‚ jej idÄ…cej szybkim krokiem.UczepiÅ‚a siÄ™ Å‚askawie Harthouse a i wkrótce po swoim przybyciu udarowaÅ‚a go przyjemnÄ…konwersacjÄ….Pewnego poranku, przed Å›niadaniem, poważnym dygiem zatrzymaÅ‚a go na dro-dze w ogrodzie. Zdaje mi siÄ™, że to byÅ‚o wczoraj rzekÅ‚a jak miaÅ‚am honor przyjmować pana w banku,gdy pan raczyÅ‚eÅ› rozpytywać siÄ™ o adres pana Bounderby. Chwila ta, Å›miem twierdzić, pozostanie mi pamiÄ™tna na wieki odrzekÅ‚ James chylÄ…cgÅ‚owÄ™ przed wysoce urodzonÄ… damÄ…, ale mówiÄ…c tonem niesÅ‚ychanie obojÄ™tnym. W dziwnym żyjemy Å›wiecie zauważyÅ‚a pani Sparsit. PamiÄ™tam, że przy pierwszym spotkaniu pani, a przypomnienie to dumnym mnie czyni,wyraziÅ‚em podobne zdanie, ale nie tak zrÄ™cznie ubrane.PrzyjÄ…wszy komplement lekkim drgnieniem brwi, jednak nie tak sÅ‚odkim, jak gÅ‚os jejÅ›piewajÄ…cy, dama odrzekÅ‚a: ChciaÅ‚am powiedzieć, że Å›wiat jest bardzo dziwny, jeÅ›li idzie obliskie znajomoÅ›ci, które zawieramy czasami z osobami, o których nigdyÅ›my nie wiedzielinawet
[ Pobierz całość w formacie PDF ]