Podstrony
- Strona startowa
- dickens charles ciężkie czasy
- dickens charles klub pickwicka tom i
- dickens charles klub pickwicka tom ii
- Dickens Charles Klub Pickwicka tom II (2)
- Corel DRAW (3)
- Kir Bulyczow Miasto na Gorze
- Kraszewski Józef Ignacy Infantka
- Księga tysiąca i jednej nocy
- Harry Harrison Planeta Smierci 2
- Terakowska Dorota Poczwarka (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie podzielamy tychzasad.Będziemy starali się jedynie o to, by wywiązać się w sposób właściwy z obowiąz-ków, jakie nakłada na nas nasz zawód wydawcy.I jakkolwiek w innych okolicznościachambicja skłoniłaby nas, byśmy rościli sobie prawa do autorstwa tych przygód, wzgląd naprawdę pozwala nam jedynie przypisać sobie zasługę opracowania szczegółów i nadaniaim formy bezstronnej opowieści.Za zródła służą nam dokumenty pickwickowskie.Możnanas więc porównać z Kompanią Eksploatacji Nowych yródeł Wody.Praca innych stwo-rzyła dla nas olbrzymie rezerwuary doniosłych faktów.Zbieramy je po prostu i za pośred-nictwem tych stronic w postaci wesołego i wartkiego strumienia dajemy do użytku tym,którzy są spragnieni wiedzy pickwickczyków.Działając w tym duchu i odważnie wprowadzając w czyn postanowienie wymienianiaautorytetów, do których zwracaliśmy się o radę, wyznajemy otwarcie, że notatnikowi panaSnodgrassa zawdzięczamy szczegóły umieszczone w tym rozdziale.Szczegóły te (teraz,gdyśmy ulżyli swemu sumieniu) podamy bez dalszych komentarzy.Cała ludność Rochester i okolicznych miasteczek zerwała się nazajutrz wcześnie z łó-żek, bardzo wzruszona i podekscytowana.Wielka rewia miała się odbyć na Błoniach.Orliwzrok dowódcy miał dokonać przeglądu pół tuzina pułków.Wzniesiono tymczasowątwierdzę, którą miano oblegać, zdobyć szturmem i w końcu wysadzić w powietrze.Czytelnicy nasi mogli już wywnioskować z notat pana Pickwicka o mieście Chatham,że mąż ów był namiętnym wielbicielem wojska.Nic też nie mogło być przyjemniejszego,tak dla niego, jak i dla jego towarzyszy, jak widok małej wojny.Wcześnie więc zerwali sięi szybkim krokiem poszli ku twierdzy, dokąd już ze wszystkich stron zdążały tłumy cieka-wych.Wszystko zapowiadało, że manewry będą niezwykle świetne.Ustawiono warty, by za-bezpieczyć wolny plac dla wojska.Sierżanci biegali na wszystkie strony, roznosząc kartkiz rozkazami.Pułkownik Bulder, w galowym mundurze, galopował to w jedną, to w drugąstronę, cofał swego konia na ciekawych, kazał mu wykonywać wolty i kurbety i krzyczałtak głośno, iż twarz mu poczerwieniała i głos zachrypł, chociaż nikt nie mógł pojąć, na coto się wszystko przyda.Oficerowie latali tu i tam, odbierali rozkazy od pułkownika Bulde-ra, powtarzali je sierżantom, potem znikali w galopie.Nawet szeregowcy patrzyli spozapłotu błyszczących luf z minami tajemniczo uroczystymi, co dostatecznie tłumaczył wy-jątkowy charakter sytuacji.Pan Pickwick i trzej jego towarzysze umieścili się w pierwszym rzędzie ciekawych,cierpliwie oczekując na rozpoczęcie manewrów.Tłum powiększał się ciągle, a wysiłki, ja-kie zmuszeni byli czynić dla utrzymania się na swych stanowiskach, dostatecznie im za-pełniły dwie godziny oczekiwania.Czasami odczuwano nagłe pchnięcie od tyłu i pan Pic-kwick wylatywał naprzód z szybkością i elastycznością nie bardzo zgodną ze zwykłą po-31wagą jego ruchów.To znowu żołnierze wzywali widzów do cofnięcia się, opuszczająckolby karabinów na nogi pana Pickwicka, by przypomnieć mu, aby się nie wysuwał na-przód, lub też rzeczone kolby przykładali mu do piersi, wzywając do utrzymania się w sze-regu.Innym razem żartobliwy jakiś gentleman, nacisnąwszy pana Snodgrassa, doprowa-dziwszy go w ten sposób do możliwie najmniejszej objętości i wystawiwszy na najostrzej-sze tortury, zapytał go, dlaczego pozwala sobie tak się rozpychać.Zaledwie pan Winklemiał czas wyrazić całe swe oburzenie na tę niczym nie usprawiedliwioną pretensję, gdy ja-kieś indywiduum, stojące tuż za nim, wtłoczyło mu kapelusz na oczy prosząc, by był natyle grzeczny i schował do kieszeni swą głowę.Te dowcipy, połączone z niepokojem, ja-kim napełniało ich nagłe i niepojęte zniknięcie pana Tupmana, sprawiały, że w ogóle poło-żenie naszych znajomych było bardziej niewygodne aniżeli przyjemne.Na koniec rozległ się w tłumie gwar, zapowiadający, że nadchodziło to, na co tak długoczekano.Oczy wszystkich zwróciły się ku twierdzy i ujrzano bataliony jedne po drugichrozwijające się na równinie, z wdzięcznie powiewającymi sztandarami i bronią połyskują-cą od słońca.Wojsko zajęło stanowiska.Zwięzłe słowa komendy przebiegły po całej linii;broń zaprezentowano ze szczękiem; naczelny dowódca, pułkownik Bulder, z licznym szta-bem przejechał galopem przed frontem.Nagle zagrała muzyka wszystkich pułków, koniestanęły dęba i cofnęły się; psy poczęły szczekać, tłum krzyczeć, wojsku zakomenderowa-no: Baczność! a jak daleko sięgał wzrok, na prawo i na lewo, widać było tylko długiszereg czerwonych mundurów i białych spodni, nieruchomych, jakby skamieniałych.Pan Pickwick był tak zajęty cofaniem się i wymijaniem nóg końskich, iż nie miał czasuzachwycać się tym widokiem.Gdy wreszcie udało mu się odzyskać nieco równowagi,wojsko stało już nieruchomo, jak to opisaliśmy wyżej; wtedy zachwyt filozofa doszedł donajwyższego punktu. Czy jest coś piękniejszego, cudniejszego? rzekł do pana Winkle a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]