Podstrony
- Strona startowa
- IGRZYSKA ÂŒMIERCI 01 Igrzyska ÂŒmierci
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwa
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Trylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd (3)
- Trylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd
- Szkoła Wyższa im Bogdana Jańskiego w nurcie systemów edukacji chrzeÂścijańskiej
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cam i Rhistiart ostrożniemanewrowali końmi, przeciskając się przez ciżbę, podczas gdy przez ścieżkę co i ruszprzebiegały dzieci, a kupujący zachodzili im drogę i przepychali się przez tłum. Od czasu do czasu sam się temu dziwię przyznał Cam. Widziałeś Brunnfen.Nie dasię je postrzegać jako centrum arystokratycznego świata w Isencrofcie.Jest raczej zaściankowe.Alvior nie mógł przeboleć tego stanu rzeczy.Kilka razy, kiedy przyjechał z ojcem na dwór,wracał wściekły, bo okazywał się nieodpowiednio ubrany i to go zawstydzało.Nie zgadzał się zAsmarrem, który prezentował podejście bardziej praktyczne i nie miało dla niego znaczenia, czynosi się zgodnie z ostatnim krzykiem mody, czy nie.Prawdopodobnie z tej właśnie przyczynyzarówno on, jak i Donelan wyglądali tak dobrze.Resztę drogi przebyli w milczeniu.Cam wciąż usiłował wyobrazić sobie, w jaki sposóbprzedstawi ogrom zdrady Alviora Donelanowi; liczył na to, że król zareaguje z właściwym sobierealizmem.Po wszystkich krzywdach, jakich doznał ze strony starszego brata, nie miał ochoty,aby skrupił się na nim ciężar królewskiego gniewu.Rhistiart jakby wyczuwał nastrój Cama, gdyżtym razem zachował piosnki i opowieści dla siebie.Minęli niższe straże przy wtórze serdecznych pozdrowień żołnierzy, którzy rozpoznaliCama i witali go na dworze.Ręce stajennych odebrały od nich lejce, gdy tylko wjechali nadziedziniec.Cam ruszył w stronę szerokich pałacowych schodów.Kiedy się odwrócił, zobaczył,że jego towarzysz ciągle stoi w miejscu. Sądziłem, że to ja mam pilnować naszych sakw& zauważył nerwowo Rhistiart.Jegotowarzysz rozejrzał się po pełnym krzątających się ludzi dziedzińcu. Od tego jest służba.Rhistiart przełknął ślinę, niespokojny. A od czego są giermkowie? Cam westchnął i chwycił ociągającego się złotnika za rękę. Och, nie, ty nie.Ty przyjechałeś tu jako naoczny świadek tego, co zastaliśmy wBrunnfen.Potrzebuję, aby ktoś mnie wspierał.Wolałbym, żeby Isencroft nie przygotowywał siędo wojny, bazując wyłącznie na moim słowie. Do wojny? Nikt nic nie mówił na temat wojny. Rhistiart protestował, gdy kompanpopychał go w kierunku schodów. Nie to tak naprawdę miałem na myśli. Pragnąłeś przygód.Cóż, właśnie jesteśmy w samym centrum jednej z nich, a to, coujrzeliśmy w Brunnfen wróży, że mamy do czynienia z czymś znacznie gorszym niż Jan zwanyRzemieniem i jego Separatyści.Jeśli Alvior naprawdę przypłynie przez Morze Północne,zapewniam cię, że wraz z nim przybije więcej niż kilkudziesięciu malkontentów.Cam szedł korytarzami Aberponte, pozdrawiany co chwila przez strażników i służbę.Rhistiart śpieszył za nim, rzucając bez entuzjazmu ignorowane słowa sprzeciwu.Obrońca Królazatrzymał się wreszcie przy drzwiach do prywatnych komnat władcy.Jego towarzysz się ociągał,tymczasem on cicho rozmawiał z dwoma gwardzistami przy drzwiach.Jeden z nich zniknął wśrodku.Cam wziął głęboki oddech.Czekał, gotów na wszystko.Podwójne drzwi rozwarły się szeroko. Cam! Wróciłeś! Dzięki ci, Cenne! Dobrze wyglądasz.Wchodz, wchodz.Jak sięsprawuje noga?W wejściu stał król Donelan.Mimo iż nie miał na sobie oficjalnego stroju, jednospojrzenie wystarczało, by bez wątpienia stwierdzić, że to monarcha Isencroftu.Wielki jakniedzwiedz, wysoki, barczysty, o potężnej klatce piersiowej, za młodu zdobył w bitwach opinięnieustraszonego śmiałka, zaś w dojrzałym wieku odznaczał się nieposkromioną radością życia,uwielbiał dobrą brandy i polowania.Brokatowy kubrak w głębokich odcieniach brązu i złotapodkreślał barwę włosów, w których niewiele widać było nitek siwizny, choć zbliżał się dopięćdziesiątki.Uśmiechnął się szczerze i w taki też sposób uściskał Cama, jak dawnoniewidzianego syna.Rozradowany Cam dał znak Rhistiartowi, by wszedł za nim do królewskich komnat, niezważając na to, że ten rozgląda się dokoła z niemal rozdziawionymi ustami. Noga ma się znacznie lepiej, dzięki staraniom Cariny.Mam dla ciebie w sakwach list.Obiecałem jej, że natychmiast oddam go w twoje ręce.Oczywiście, przesyła pozdrowienia zaśmiał się cicho. Mam nadzieję, że o czasie urodzi bliznięta.Dwa miesiące przed porodem jestjuż wielka jak dom.Wszystko, co słyszałeś o tym, że jej magia lecząca wzrosła, to prawda.Naprawiła szczelinę w Przypływie, umie leczyć mentalnie.Ach, potrafi też ujmować bólurannym vayash moru i vyrkinom.Donelan pokręcił głową ze zdumieniem. Naprawdę? Sądziłem, że takie opowieści rozrastają się w miarę opowiadania.A co uJonmarca? Nie siedzi bezczynnie, tylko jak zwykle angażuje się w liczne spory.Jeśli nie jest tokonflikt wśród nędzników vayash moru, to nieumarli uchodzcy obawiają się zemsty za zarazęalbo mieszkających z nim ludzi drażnią wszyscy nowi vayash moru i vyrkiny.Donelan otworzył karafkę z brandy, polał hojnie Camowi.Rhistiart trzymał się z tyłu,stał pod ścianą, nieruchomy i milczący jak malowidła. Allestyr przygotowuje bankiet na twą cześć. Król przerwał, by skosztować trunku, poczym westchnął, zadowolony ze znakomitego napitku. Miał się odbyć wcześniej, ale byłeś zbytpokiereszowany, by się bawić. Rzucił Camowi porozumiewawcze spojrzenie. Pozwoliłemsobie skontaktować go z szefem gildii piwowarów.Z twojego ostatniego listu wynika, że ty i taw gorącej wodzie kąpana dziewczyna& Rhosyn.Donelan zrobił gest na znak, że rozpoznaje imię. Tak, tak.Zatem wciąż zamierzasz ją poślubić?Cam przełknął niezdarnie brandy i rozkasłał się, zaskoczony przebiegiem rozmowy. Tak, zamierzamy.To znaczy: zamierzam. Dobrze, dobrze.Sam będę czynił honory.Możemy rzecz załatwić tuż przed bankietem,dając ci dwa powody do świętowania.Cam mógł tylko skinąć głową.Za jego plecami, schowany w cieniu, chichotał Rhistiart. O, przywiozłeś ze sobą złotnika? Donelan spojrzał tam, gdzie ten robił, co mógł, bypozostać niezauważonym. Dobrze zrobiłeś.Pomoże Allestyrowi wszystko zorganizować.Jakspodobało mu się Brunnfen?Cam przywykł do niespodziewanych zmian tematu w obecności Donelana, podejrzewałjednak, że przyprawiają one Rhistiarta o ból głowy. Właściwie, to jeden z powodów, dla których przywiodłem dziś ze sobą mego kompanado pałacu.Przynoszę ci stamtąd kilka złych wieści. Donelan uniósł brwi. Renn ma się dobrze? Jest tak daleko na północy, że, mam nadzieję, nie dosięgła ichplaga?Cam pokręcił głową. Nie, nie o to chodzi.Obawiam się, że istnieją dowody na to, iż zdrada Alviora jestznacznie bardziej spektakularna, niż myśleliśmy na początku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]