Podstrony
- Strona startowa
- Paul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008
- Wharton William Dom na Sekwanie (SCAN dal 976)
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. II
- Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)
- Stanislaw Grzesiuk Piec lat Kacetu
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Clarke Arthur C Ogrod ramy (SCAN dal 1061)
- Dav
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 1 (2)
- Borland Delphi 7 Developer's Guide
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gentry nie zdążył pobawić się przy konsoli.Zlizg jęk-nął.111* * *Zostawił Cherry, żeby przygotować kawę na butanowym palniku, a potem ru-szył szukać Ptaszka.Znalazł go, kierując się zapachem dymu.Ptaszek rozpaliłogień w stalowym pojemniku i zasnął, zwinięty wokół niego jak pies. Hej rzucił Zlizg i trącił chłopaka butem. Wstawaj.Mamy kłopoty. Wysiadł pieprzony prąd wymamrotał chłopak.Usiadł owinięty nylono-wym śpiworem, zabrudzonym do barwy identycznej z podłogą Fabryki. Zauważyłem.To właśnie problem numer jeden.Numer dwa: potrzebujemyciężarówki, poduszkowca albo czegoś takiego.Musimy stąd wywiezć tego gościa.Z Gentrym nie dało się nic załatwić.Ptaszek powstał.Trząsł się z zimna. Ale tylko Gentry może załatwić prąd. Gentry śpi.Kto ma ciężarówkę? Marvie i jego chłopcy odparł Ptaszek i rozkaszlał się. Wez motor Gentry ego.Przywieziesz go z powrotem na pace.Już.Ptaszek uspokoił się. Nie pieprzysz? Chyba umiesz prowadzić? Tak, ale Gentry się. To już moje zmartwienie.Wiesz, gdzie trzyma zapasowy kluczyk? Pewnie przyznał Ptaszek zawstydzony. Słuchaj dodał jeszcze a jeśli Marvie i chłopcy nie będą chcieli mi pożyczyć ciężarówki? Dasz im to rzekł Zlizg, sięgając do kieszeni po torbę prochów.Cherryzabrała je, kiedy już obandażowała Gentry emu głowę. Tylko oddaj im wszyst-ko, jasne? Bo mam zamiar ich zapytać.Sygnalizator Cherry zabrzęczał, kiedy pili kawę w pokoju Zlizga, skuleni oboksiebie na brzegu łóżka.Opowiadał jej, co wie o Korsakowie.Sama spytała.Wła-ściwie nigdy z nikim o tym nie rozmawiał; to zabawne, jak mało rozumiał.Opo-wiedział o poprzednich nawrotach, potem spróbował wytłumaczyć, jak to działa-ło w więzieniu.Sztuczka polegała na tym, że człowiek zachowywał wspomnieniadługoterminowe aż do chwili, kiedy pakowali mu prochy.W ten sposób, zanim za-czął odsiadkę, mogli go nauczyć jakiejś pracy, a on nie zapominał, jak się co robi.Zwykle robił rzeczy, z którymi poradziłyby sobie roboty.Jego nauczyli składaćminiaturowe przekładnie zębate; kiedy montaż zajmował mu już poniżej pięciuminut, wtedy się do niego zabrali. Jeszcze coś robili? zapytała. Nie.Tylko te przekładnie. Nie.Chodzi mi o jakieś blokady psychiczne.112Przyjrzał się jej.Liszaj na wardze prawie się zagoił. Jeśli nawet, to nic o tym nie mówią.Wtedy właśnie w którejś z jej kurtek odezwał się sygnalizator. Coś się stało rzuciła i poderwała się na nogi.* * *Gentry klęczał przy noszach z czymś czarnym w ręku.Cherry wyrwała muto, zanim zdążył się ruszyć.Został na klęczkach i przyglądał się jej, mrugającniepewnie. Niełatwo cię przyhamować.Podała Zlizgowi czarny przedmiot: identyfikator siatkówki. Musimy sprawdzić, kim on jest wyjaśnił Gentry.Głos miał ochrypły od środków nasennych, jakie mu podała, ale Zlizg wyczuł,że nieprzyjemny ton szaleństwa przycichł nieco. Do diabła mruknęła Cherry. Nawet nie wiesz, czy rok temu miał tesame oczy.Gentry dotknął bandaża na skroni. Też to widzieliście, prawda? Tak potwierdziła Cherry. On to wyłączył. To był szok zapewnił Gentry. Nie wyobrażałem sobie.Nic minaprawdę nie groziło.Nie byłem przygotowany. Wyskoczyłeś ze swojej pieprzniętej czaszki mruknęła Cherry.Gentry wstał niepewnie. On wyjeżdża poinformował Zlizg. Posłałem Ptaszka, żeby pożyczyłciężarówkę.Nie chcę więcej takich numerów.Cherry przyjrzała mu się niepewnie. Gdzie wyjeżdża? Muszę jechać razem z nim.To moja praca. Znam dobre miejsce skłamał Zlizg. Gentry, nie mamy prądu. Nie możesz go stąd zabrać oznajmił Gentry. Akurat. Nie. Gentry zachwiał się. On zostaje.Zworniki są na miejscu.Niebędę mu więcej przeszkadzał.Cherry może zamieszkać tutaj. Musisz chyba wytłumaczyć nam parę pieprzonych drobiazgów, Gentry stwierdził Zlizg. Zacznijmy od tego. Gentry wskazał na przedmiot nad głową Grafa. To nie jest LF, to jest alef.Rozdział 19POD NO%7łEMZnowu hotel, znowu śmiertelna głębia postmagowego załamania, Prior pro-wadzący ją przez hol i japońscy turyści, już gotowi, stłoczeni wokół znudzonychprzewodników.Jedna stopa, druga, znów pierwsza, jedna po drugiej, z głową takciężką, jakby ktoś wywiercił dziurę na czubku i wlał do środka ćwierć kilo oło-wiu.Zęby należały jakby do kogoś innego, były za duże.Oparła się o ścianęwindy, kiedy dodatkowe ciążenie ruchu pchnęło ją w dół. Gdzie Eddy? Eddy wyjechał, Mona.Jakoś zdołała otworzyć szeroko oczy i spojrzała na niego.Ten drań znów sięuśmiechał. Co? Eddy został wykupiony.Otrzymał rekompensatę.Jest teraz w drodze doMacau, z otwartą linią kredytową.Taka miła wycieczka do kasyn gry. Rekompensatę? Za swoją inwestycję.W ciebie.Za swój czas. Czas?Drzwi rozsunęły się, odsłaniając korytarz z niebieskim chodnikiem.Coś ude-rzyło ją, wzbudziło lodowaty dreszcz: Eddy nie cierpiał hazardu. Teraz pracujesz dla nas, Mona.Nie chcielibyśmy, żebyś znów wychodziłasama.Ale chcieliście, pomyślała.Pozwoliłeś mi wyjść.I wiedziałeś, gdzie mnie szu-kać.Eddy ego już niema.114* * *Nie pamiętała, kiedy zasnęła.Wciąż miała na sobie sukienkę i kurtkę Micha-ela zarzuconą na ramiona jak koc.Bez poruszania głową widziała szczyt tegogóropodobnego budynku, ale wielkoroga już nie było.Stymy Angie nadal leżały zapieczętowane w folii.Wybrała losowo jedną ka-setę, paznokciem rozcięła opakowanie, wcisnęła ją do odtwarzacza i założyła tro-dy.Nie zastanawiała się; miała wrażenie, że ręce same wiedzą, jak się zachować:przyjazne zwierzątka, które nie zrobią jej krzywdy.Jedna z nich wcisnęła PLAYi Mona zsunęła się w czysty jak najlepsze prochy świat Angie: powolnamelodia saksofonu i płynna jazda limuzyną przez jakieś europejskie miasto.Uliceprzesuwały się wokół niej, wokół samochodu bez kierowcy: szerokie aleje, czy-ste o świcie i prawie puste, muśnięcie futra na ramionach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]