Podstrony
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- Witkiewicz Stanislaw Ignacy Mister Price czyli Bzik Tropika
- Markert Wojciech Generał brygady Stanisław Franciszek Sosabowski 2012r
- Lem Stanisław Ratujmy kosmos i inne opowiadania
- Lem Stanislaw Ratujmy kosmos i inne opowiadan
- Lem Stanislaw Bomba megabitowa (SCAN dal 935)
- Dikotter Frank Wielki głód
- Eddings Dav
- Eoin Colfer Artemis Fowl
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdecydowaliśmy się na blok A, bo tam blokowym był Cymerman, dobry Janusza znajomy.Przeniosłem się na blok A, ale do chłopaków chodziłem.Adam powiedział mi pewnego dnia, żebym nie przychodził na blok D, bo Sztyglic zapowiedział, że jeśli wejdę mu na blok, to mnie zabije.Chciałem pójść specjalnie i zobaczyć, jak Sztyglic będzie mnie zabijał, ale Adam prosił, żeby jednak nie wchodzić, bo draka taka może się źle skończyć.Jak ja będę go tłukł, to może wtrącić się który kapo - tu znów mogą nie wytrzymać moje chłopaki i też się wtrącą.Mogłaby z tego wyniknąć poważna awantura, a do końca wojny już niedługo było.Czuć było bliską wolność.Fronty blisko.A już niedobrze musi być, jeśli naszych bandytów biorą do wojska.Do Gusen przyjechał Himmler.W tym czasie, kiedy on przebywał w obozie, zapędzono nas wszystkich do bloków i nie pozwolono nawet wyglądać oknami.Byłem wtedy na bloku D i stojąc metr od ostatniego okna od strony placu apelowego widziałem tego oberbandytę.Nieduży, w polowej wojskowej czapce, ze szkłami na oczach.Zawołano na plac starszego obozu i badaczy Pisma świętego - tych z fioletowymi winklami, którzy nie chcieli służyć w wojsku.Zaproponowano im, że będą zwolnieni, jeśli zgodzą się pójść do wojska.Odmówili.Następnego dnia ogłoszono nam, że kto chce, może u swojego pisarza zapisać się na ochotnika do volksszturmu.Zapisywali się przeważnie Niemcy.Jeden nasz znajomy, szwung Cyslera, zapisał się.Poznaniak.Na imię miał Edek, a nazwisko jakieś półniemieckie.Gdy zdziwieni zapytaliśmy, dlaczego to zrobił, odpowiedział nam, że dlatego, bo jest Niemcem i czuje się Niemcem, bo jego matka jest rodowitą Niemką.Do volksszturmu wybrali część zgłoszonych, lecz tylko samych Niemców.A my Edka od tego dnia nie dostrzegaliśmy.Bojkotowaliśmy go.Zapisał się jeszcze jeden kolega, którego żywiliśmy z Adamem - Henio Krajewski z Warszawy, którego nazywaliśmy “Kajtek” z powodu jego małego wzrostu.Z Heniem było tak:Po ogłoszeniu ochotniczego poboru przyszedł on do nas na blok i pyta, co my o tym myślimy.Powiedzieliśmy mu poważnie, że zapisaliśmy się, ponieważ nie wiadomo, czy nie będą chcieli wykończyć nas wszystkich.A w wojaku to będziemy mieli karabiny, z których w pewnym momencie będzie można strzelać do Niemców.Łatwiej uciec albo dać się złapać do niewoli.Henio posłuchał, pokręcił głową i poszedł.Po kilku minutach przyszedł znów i powiedział tylko: “Już się zapisałem”.Żeby powiedział słowo, to dowiedziałby się, że my żartujemy.A on jednego słowa nie powiedział, tylko się zapisał.Mówił nam, że on nie myślał się zapisywać, ale jak koledzy się zapisali, no to on też.Z kolegami gotów iść nawet do piekła.Szybko pobiegliśmy z Adamem do Władka Cybulskiego z Katowic (żyje i mieszka w Katowicach), żeby go z listy wykreślił.Zdążyliśmy.Lista jeszcze nie została oddana.Wykreślić nie mógł, więc musiał jeszcze raz przepisywać całą listę, ale już bez Henia.Cybulski był pisarzem blokowym na bloku 7.Mówił nam, że zdziwiło go, gdy zobaczył, że taki równy chłopak jak Henio zapisuje się, ale nic nie wolno mu było mówić.Dopiero my wyjaśniliśmy głupie nieporozumienie.Gdy przeniosłem się do bloku A, przyniosłem z sobą swoją skrzynkę oraz własne koce, które sam organizowałem i miałem prawo zabrać je z sobą.Otrzymałem łóżko nie wśród arystokracji blokowej, lecz jednak dość blisko, z brzegu sztuby, z czego wcale nie byłem zadowolony.Nie lubiłem być na oczach ludzi - lepiej było być zawsze troszeczkę z tyłu albo w “złotym środku”.Ale blokowy uważał, że w ten sposób wyróżnia mnie.Graty moje rzuciłem na łóżko, a sam wyszedłem, żeby jeszcze coś załatwić.Gdy wróciłem, łóżko było już posłane i wszystko ładnie ułożone.Okazało się, że zrobił to, nie proszony, Heniek Sadłowski z Wołomina koło Warszawy.Gdy rano przyszedłem z umywalni, łóżko znów było posłane, a pod łóżkiem stały wyczyszczone buty.Gdy zjadłem śniadanie, on złapał miskę i poszedł umyć ją do umywalni.- Jak tak się pchasz, to już rób.Niech już tak będzie - powiedziałem mu.Poleciłem mu również rozdawanie jedzenia moim kolegom, którym pomagałem, bo tu nie było już “Wuja Patyka”.Powiedziałem mu tylko, żeby nikomu nie dawał na własną rękę.Jeśli ma kogoś, komu chciałby dać, niech powie i damy mu, tylko żebym ja o tym wiedział.Heniek Sadłowski miał 24 lata.Podobał mi się, bo był wesoły i cwaniak kuty na cztery nogi.Już sam sposób zaofiarowania mi swoich usług wskazywał na to.To był właśnie cwaniak.Wyczuł od razu, że tu będzie można pożywić się.Bo to i własne koce, i skrzynka dobrze wyglądała, buty z cholewami i ładne ubranie.Sam mi to później powiedział.Wiedział, że będę potrzebował kogoś do pomocy, więc nie czekał, aż ja będę rozglądał się, kto mi będzie odpowiadał, lecz sam pierwszy zaofiarował swą pomoc.A pomoc to była dobra.Mogłem nim wyrejpzać się w każdej sprawie i wiedziałem, że wszystko załatwi dobrze.Jedynej rzeczy, której nie pozwoliłem mu robić, to czyścić mi butów.Śmiał się z mojego nastawienia do czyszczenia nie swoich butów, ale to tkwiło już we mnie i tkwi do teraz.Dobry był z niego pomocnik i mogłem tylko żałować, że wcześniej go nie znałem.Nawet w dniu wyzwolenia, gdy tylko wyłączono prąd z drutów, jako jeden z pierwszych przedostał się przed druty i z kuchni SS zorganizował baleron i chleb.Przyniósł to do mnie mówiąc, że i on nareszcie coś zorganizował do jedzenia.Widziałem go jeszcze w Linzu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]