Podstrony
- Strona startowa
- Największa namiętnoÂść Michael Judith
- Vincenzi Penny Niebywały skandal
- alg23
- Kazantzakis Nikos Ostatnie kuszenie Chrystusa (2)
- Aleksander Scibor Rylski Czlowiek z marmuru
- Bruce Morris Adventure Guide Florida Keys & Everglades National Park (2005)
- Mann, Thomas Der Zauberberg
- MS03
- Weber Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie bądz przemądrzała, Lauro.Nie chcę, żebyś się z nim spotyka-ła. Dlaczego go nie lubisz? Dlaczego nie chcesz nawet z nim rozma-wiać? Nie muszę.Znam ten typ. Typ? Co to niby ma znaczyć? Playboy z mnóstwem pieniędzy.To do ciebie nie pasuje. Wiesz, że nie byłabym z nim, gdyby był playboyem z mnóstwempieniędzy. Zdziwiłabyś się, wiedząc, co uchodzi płazem mężczyznom. Nie rozumiem, o co ci chodzi. Właśnie ci powiedziałam. Cóż, David nie jest taki. Przestań się z nim spotykać, Lauro.Koniec dyskusji. Nie przestanę się z nim spotykać.Bo tak się złożyło, że go kocham.Na chwilę zapadło milczenie. Och, Lauro, proszę, powiedz mi, że to nieprawda. Co możesz mieć przeciwko temu? Nie rozumiem& Właśnie o to chodzi! Nie rozumiesz.Wystarczy, żebyś mi zaufała.Nie pasuje do ciebie.Spójrz tylko na historię rodziny.Jego ojciec& Nie jest swoim ojcem.A w ogóle to skąd, do diabła, wiesz? Proszę cię, Lauro! Błagam! To może się skończyć tylko nieszczę-ściem.Przestań się z nim spotykać, zanim będzie za pózno.Oczy Laury i jej matki spotkały się na krótką chwilę.Wiele osóbtwierdziło, że są do siebie bardzo podobne, co Laura uznawała, wedługswych kryteriów, za duży komplement.W tej chwili bardzo pragnęławstać, podejść do matki, przytulić ją serdecznie, przebaczyć.Ale ból byłjeszcze zbyt wielki, a potrzeba obciążenia kogoś winą, choćby i niespra-wiedliwie, nadal nieopanowana.Tego akurat nie potrafiła zrobić.Opuściła wzrok i odwróciła się.Gloria stała w kącie, nerwowo przecierając twarz.Przez długość po-koju obserwowała siostrę.Dlaczego coś takiego musiało zdarzyć sięwłaśnie im, jej i Davidowi? Gloria przez całe życie kusiła śmierć, drażni-ła ją, traktowała swe życie niczym przynętę dla niej.Ale z jakiegoś po-wodu śmierć nie chwyciła przynęty.Nie tę, ta nie była dla niej wystar-czająco dobra.Pragnęła tych dobrych, tych, którzy się liczą, takich jakDavid.Zmierć nie zaprząta sobie głowy nieważnymi.Podeszła do baru, przygotowanego przez ojca dla żałobników.Poraz pierwszy od dnia, gdy Laura przemocą zabrała ją do kliniki, na-prawdę zapragnęła się napić, sztachnąć się, wziąć niucha, zażyć cokol-wiek, co uspokoiłoby jej nerwy.Ojciec zdawał sobie z tego sprawę.Oni doktor Jennifer Harris, jej psychiatra, nie zostawili jej samej sobie, za cobyła im niezwykle wdzięczna.Z chwili na chwilę Gloria stawała się coraz silniejsza.Zadziwiałaznajomych tym, jak daleko udało się jej zajść, lecz przed sobą miałao wiele dłuższą drogę.Czuła się już wystarczająco dobrze, by wiedzieć,że nie jest w pełni zdrowia, że same postępy, więcej, całe jej życie, ciąglejeszcze są bardzo kruche.Więc nie przeszkadzało jej uważne spojrzenieojca, śledzącego każdy jej ruch nawet teraz, gdy rozmawiała z TimmymDanielsem, jednym z przyjaciół Davida z drużyny.Wręcz przeciwnie,wydawało się nawet miłe.Uśmiechnęła się i znów spojrzała na Laurę.Zadrżała.Przygryzła wargi.Jeden mały niuch.Jeden mały dymek.Tylko tyle.Wystarczy, by od razu poczuła się lepiej.Przetrwa do końcadnia.Prześpi noc.Do samego rana.A rano co? Co jutro? Dwa niuchy, dwa dymki? A pojutrze? Wiedzia-ła, co niesie przyszłość.Będzie się staczać, staczać, aż przestanie ją ob-chodzić, czy rano w ogóle się obudzi, staczać aż na samo dno.I tym ra-zem nie znajdzie już w sobie dość siły, by się od niego odbić.Ktoś poklepał ją po ramieniu.Odwróciła się szybko.Obok niej stałmężczyzna, bardzo przystojny.Rozpoznała go, a raczej natychmiast roz-poznała jego twarz. Przepraszam, jeśli w czymś przeszkodziłem powiedział cicho.Może wolisz być sama& Nie, nic& Jesteś Gloria, prawda?Skinęła głową. Jestem Stan Baskin.Brat Davida. Przyjmij wyrazy współczucia z powodu jego śmierci.Bardzo gokochałam.Był wspaniałym człowiekiem.Stan lekko skinął głową. Ja też go kochałem, Glorio. To nie fair. Po prostu& po prostu nie potrafię uwierzyć, że on nie żyje.Pytamsam siebie, dlaczego tak się stało, może zrobiłem coś nie tak& Ty? Prawdę mówiąc, to przez ostatnie lata tylko się kłóciliśmy.Nie po-trafisz sobie nawet wyobrazić, jak bardzo żałuję przeszłości.I zastana-wiam się, czy gdybym był lepszym bratem& Nie powinieneś się zadręczać. Nie miałem nawet okazji, żeby go przeprosić ciągnął Stan.%7łeby mu powiedzieć, jak bardzo go kocham. Ujął dłoń Glorii, spojrzałjej w oczy.I choć o tym akurat wolałaby nie myśleć, nie teraz, Gloria po-czuła, że ten mężczyzna ją pociąga i że nic nie może na to poradzić.Byłbardzo przystojny i bardzo podobny do brata.No i to, jak się przed niąotworzył, jak nie wahał się okazać emocji& w tym też przypominał Da-vida.Widziała, że Stan może się w każdej chwili rozpłakać.Znowu.Wy-ciągnęła ręce, chciała go przytulić, ale się cofnął. Słuchaj, Glorio, przepraszam, że zawracam ci głowę. Nie bądz głupi. Jesteś taka piękna i taka dobra.Mam nadzieję, że wkrótce znowusię zobaczymy. Ja też mam taką nadzieję. Nie znam Bostonu, a przy tobie i twojej siostrze dobrze się czuję.Mam nadzieję, że& że mogę do was zadzwonić.Od czasu do czasu.Dlaczego, kiedy to powiedział, serce zabiło jej tak mocno? Będzie mi bardzo miło, Stan.Będzie mi bardzo miło. % % %Stan pożegnał się z Glorią i odszedł.Widziałeś to ciało? O cholera, myślałem, że mój kumpel Stan po pro-stu zejdzie z tego świata! Tyloma cudownymi wypukłościami nawet ko-lejka górska nie może się pochwalić.No i Gloria ma na mnie chrapkę.Oczywiście.Takie rzeczy wyczuwam bezbłędnie&Ktoś na niego wpadł, potrącił go za mocno, żeby mógł to być tylkoprzypadek.W każdym razie przywołał Stana do rzeczywistości, a kiedypodniósł wzrok, zobaczył kogoś, kogo nie widział od niemal dziesięciulat.T.C.nie patrzył na niego przyjaznie. A ty co tu robisz, skurwielu? syknął.Stan szybko odzyskał panowanie nad sobą. No proszę, mały Terry Conroy! Dawno się nie widzieliśmy.Przy-tyłeś, przyjacielu. Zadałem ci pytanie. To człowiekowi nie wolno już opłakiwać zmarłego braciszka? Człowiekowi wolno.Ale nie takiej kupie gówna jak ty. Wielkie słowa& jak na miejskiego gliniarza.Bo jesteś teraz miej-skim gliniarzem, co, T.C.? Pytałem, co tu robisz. Czy to oficjalne przesłuchanie? Mów, co chcesz. Jak ci się spodoba: To nie twój interes ? A jak ci się spodoba, jeśli rozbiję okno twoim łbem? Zwietny pomysł, T.C.Dlaczego nie zrobisz sceny przed tymiwszystkimi ludzmi, nie zakłócisz ich żałoby? Spodobałoby ci się, nie? Jeśli zaczniesz się komuś naprzykrzać& T.C., proszę, naprawdę sądzisz, że byłbym do tego zdolny? Wynoś się stąd. Och, przepraszam bardzo.Popatrz, popatrz, a ja byłem pewien, żejestem w domu Ayarsów, nie twoim.Bostoński wydział policji musi do-brze płacić swoim pracownikom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]